Modlitwa Jezusowa nie jest skomplikowana...

Jak modlić się Modlitwą Jezusową? Jak ważne jest trzymanie się jednej formuły? Jaki jest sens i cel tej modlitwy?

Modlitwa Jezusowa nie jest skomplikowana...

Podczas modlitwy Jezusowej powtarzana jest jedna formuła: „Panie Jezu Chryste, Synu Boży, zmiłuj się nade mną, grzesznikiem”. To klasyczne wezwanie w tej modlitwie.

Nawiązuje ono do słów z Nowego Testamentu: Jezusie, Synu Dawida, ulituj się nade mną oraz Boże, miej litość dla mnie, grzesznika”. Możemy w nim wyróżnić dwie zasadnicze części. Pierwsza jest zwróceniem się do Jezusa, z wypowiedzeniem Jego Imienia oraz wyznaniem Jego Bóstwa. Zawiera uwielbienie, adorację oraz wyznanie wiary. Druga stanowi prośbę o miłosierdzie, gdyż wyraża skruchę i prośbę do Boga o zmiłowanie się nad człowiekiem, który staje przed Nim jako grzesznik.

Formuła ta ukształtowała się na przestrzeni wieków. Wcześniej były stosowane różne wezwania. Oto niektóre, najbardziej znane:

  • Panie Jezu Chryste, Synu Boga żywego, zmiłuj się nade mną
  • Panie Jezu Chryste, Synu Boży, zmiłuj się nade mną (krótsza wersja klasycznego wezwania)
  • Panie Jezu Chryste, zmiłuj się nade mną (krótsza wersja klasycznego wezwania),
  • Panie, zmiłuj się nad nami (formuła używana w Eucharystii)
  • Boże wejrzyj ku wspomożeniu memu, Panie pośpiesz ku ratunkowi memu (zaproponowana przez św. Jana Kasjana)
  • Panie Jezu (lub) Panie Jezu Chryste (zaproponowana przez Diadocha z Fotyki)
  • Marana tha (proponowana przez Światową Wspólnotę Medytacji Chrześcijańskiej)

Każdy wybiera formułę, która najbardziej mu odpowiada. Dla początkujących polecana jest klasyczna wersja wezwania. Zgodnie z nauką Ojców nie powinno się jej zmieniać. Jest to dość istotne, ponieważ modlitwa Jezusowa ma nas doprowadzić do świętego skupienia, stałej pamięci o Bogu. Powtarzanie sprawia, że pamiętamy o Tym, którego wzywamy w modlitwie. Formuła, która jest powtarzana wiele razy z miłością i oddaniem, przenika do serca ludzkiego, stając się modlitwą nieustanną. To prowadzi do oczyszczenia umysłu i serca, do wyciszenia. Pan Jezus powiedział, aby na modlitwie nie być gadatliwym jak poganie. Bóg wie, co mamy w sercu. Nie potrzeba wielu słów. Nie trzeba przejmujących mów — wystarczy proste wołanie, w którym można zawrzeć każdą prośbę.

Formuła modlitwy Jezusowej niekoniecznie jednak musi zawierać imię Jezus. Może to być każde wezwanie skierowane do Chrystusa. Prawie zawsze łączy się z pokorną prośbą o pomoc czy miłosierdzie lub przynajmniej wyraża uwielbienie czy ufność. Warto jednak, żeby formuła zawierała Imię. Jest to wyraz bliskości z Tym, do którego człowiek się zwraca. Następny rozdział będzie poświęcony wyjaśnieniu znaczenia wypowiadania tego imienia w Modlitwie Jezusowej.

Barsanufiusz i Jan wskazują, że nie tylko sama formuła „Panie Jezu Chryste, zmiłuj się nade mną” może być powtarzana, ale także różne fragmenty z Pisma Świętego, w tym psalmy. Należy czynić trochę jednego i trochę drugiego. Zatem nie chodzi o konkretne wezwanie, ale o coś innego. Słowa są drugorzędne w modlitwie. Ważniejsze jest samo trwanie przy Bogu, bycie w Jego obecności. 

Apoftegmaty Ojców Pustyni wskazują, że niektórym wystarczał jeden werset na całe życie. „Opowiada o tym historia żyjącego w IV w. abby Pambo, który ledwie usłyszał werset psalmu 39: Będę pilnował dróg moich, abym nie zgrzeszył językiem — powiedział: »Będę miał dosyć kłopotu z tym jednym, aby doprowadzić rzeczywiście do jego wyuczenia się«. Po dziewiętnastu latach jego powtarzania stwierdził, że ledwie zaczął stosować go w życiu”. Z kolei Grzegorz z Synaju (1255—1346) uczył, że nie należy zbyt często zmieniać wezwania, lekceważąc poprzednie, ale zamiany dokonywać rzadko, by zachować ciągłość.

Modlitwa Jezusowa nie jest skomplikowana. Ma prostą formę, dlatego też jest możliwa do praktykowania przez każdego i nie jest zarezerwowana tylko dla mnichów. Można ją praktykować w różnym miejscu i o różnym czasie, pośród wykonywania rozmaitych czynności. Nie potrzebuje szczególnego przygotowania lub specjalistycznej wiedzy ani przedmiotów do jej praktykowania.

Sprawia ona, że człowiek będzie dostrzegał, iż Bóg jest miłością. Jeżeli On pragnie naszej obecności, bycia z nami, to jest to przejawem Jego troski o nas. Jemu zależy na nas, ja napisał św. Piotr. Zdaniem Jana Berezy OSB ten rodzaj modlitwy jest środkiem do realizacji przykazania miłości Boga i bliźniego, gdyż pozwala zobaczyć, że jest Ktoś, kto mnie miłuje i pragnie ze mną przebywać. Dodaje, że jej celem jest skupienie umysłu na Bogu w każdym miejscu i czasie, które to skupienie może prowadzić człowieka do pogłębienia osobowej relacji z Chrystusem. On jest w nas i obok nas bez względu na to, czy Go doświadczamy, czy nie. Przychodzi do nas, aby obdarzyć nas swoją obecnością.

Podczas praktykowania modlitwy Jezusowej należy pamiętać o trzech elementach: niczego nie rozważać, o niczym nie myśleć, niczego sobie nie wyobrażać. Wystarczy samo brzmienie formuły modlitewnej. Ważne jest, aby wymawiać je powoli, w skupieniu, będąc świadomym przebywania w Bożej obecności. O tym, aby niczego sobie nie wyobrażać ani nie zwracać uwagi na pojawiające się obrazy, mówił Grzegorz z Synaju: „Jeżeli w swym umyśle dostrzegasz nieczyste myśli lub obrazy, które pochodzą od złych duchów, nie przerażaj się. Jeśli ukażą ci się dobre pojęcia, nie zważaj także na nie”. Podobnie sugeruje John Main OSB, radząc, aby recytować słowo od początku do końca medytacji, pozwalając odejść myślom, pomysłom, wyobrażeniom. Nie należy myśleć i nie wypowiadać innych słów prócz tego jednego, powtarzając je w głębi ducha, przysłuchując mu się uważnie. Nie należy także wyobrażać sobie zapisu modlitwy ani dokonywać żadnych wizualizacji. Wyobraźnia musi pozostać w stanie spoczynku, należy tylko wsłuchiwać się w słowa modlitwy.

Na początku dobrze jest zacząć od odmawiania modlitwy na głos, przez wypowiadanie formuły. Później można przejść do modlitwy myślnej. Kolejnym etapem jest zamieszkanie tej formuły we wnętrzu człowieka. Dlatego możemy mówić o tej modlitwie jako o modlitwie serca.

Modlitwę Jezusową można także nazywać medytacją chrześcijańską. Drugi człon jej nazwy dopowiada to, że jest ona wezwaniem skierowanym do Chrystusa. Natomiast pierwszy może sprawiać pewne kłopoty. Jednak tylko pozornie. Słowo medytacja pochodzi od łacińskiego meditatio, a to z kolei od greckiego wyrażenia melete. Szymon Hiżycki OSB wyjaśnia, że w łacinie klasycznej praktyka meditatio wiązała się z rozmyślaniem, ale także z przygotowaniem się do podjęcia jakiegoś zadania oraz z ćwiczeniem, przede wszystkim pamięci. Studenci retoryki mieli obowiązek opanować pamięciowo różne figury retoryczne w stopniu, który potem pozwalał na biegłe posługiwanie się nimi w praktyce. Używając analogii z nauką języka obcego, powiemy, że oznaczałoby to stopniowe opanowywanie struktur gramatycznych wraz ze słownictwem, co krok po kroku przekłada się na coraz swobodniejsze czytanie, mówienie i pisanie w danym języku. Dlatego medytacja wymaga czasu i cierpliwości oraz jest jedynie pierwszym krokiem, który podejmujemy celem wykonania jakiegoś zadania. Zatem nie jest sama w sobie celem. To jedynie środek, którym się posługujemy. Natomiast melete może oznaczać też po grecku ‘praktyka, częste powtarzanie'. Zatem „medytować” to w tym rozumieniu często powtarzać, wręcz nieustannie, a ponieważ w Modlitwie Jezusowej powtarzamy często jedno wezwanie, dlatego można powiedzieć, że medytujemy. O modlitwie nieustannej będzie jeszcze mowa dalej.

Tu natomiast warto podjąć inną kwestię. Jeżeli w Modlitwie Jezusowej powtarzamy cały czas jedno i niezmienne wezwanie, to czy nie jest to trochę bezmyślne lub bezsensowne? Czy nie jest to praktyka jałowa i nużąca?

Jeżeli popatrzymy na nią od strony zewnętrznej, powierzchownie, to można dojść do takiego wniosku. Jednak zupełnie inaczej ona wygląda, kiedy uzna się ją za wyraz nigdy nieznużonej miłości, która ciągle powraca do ukochanej osoby. Powtarzanie jednej formuły pozwala ponadto zobaczyć, co się dzieje w ludzkim umyśle. W nim nie ma stanu bez-myślności. Zawsze jest jakaś myśl, ponieważ dopóki człowiek żyje, zawsze w jego umyśle są obecne myśl. Dotyczą one różnych rzeczy. Mogą być bardziej lub mniej intensywne, mieć na człowieka większy albo mniejszy wpływ, być bardziej lub mniej kontrolowane. Należy pamiętać, że istotą modlitwy Jezusowej nie jest samo powtarzanie formuły. Tu chodzi o coś innego. Z pomocą słowa Bożego myśl ludzka jest porządkowana, zaś powtarzanie wezwania do Jezusa ma na celu skierowanie nas na Boga, na Jego Osobę. Powtarzając formułę, zwracamy się ku Temu, do kogo kierujemy werset. Człowiek więc skupia się na obecności Boga, a wezwanie pomaga w nią wejść. Dalej jest już tylko przebywanie, bycie. I nic więcej nie jest potrzebne.

Aby zobaczyć, że w Modlitwie Jezusowej nie chodzi o samo powtarzanie formuły, pomocny jest oddech. On jest pierwotniejszy niż formuła. On prowadzi. Natomiast jeśli zaczyna się od formuły, to wtedy ona może prowadzić i modelować oddech, czyli go skracać lub wydłużać. To zaś będzie na dłuższą metę nie do wytrzymania. Skupienie na oddechu jest łatwiejsze, dlatego to słowa wezwania dopasowuje się do jego rytmu. To pozwala wejść w siebie, przebywać w środku, aby słuchać formuły, słuchać jej do końca. To pokazuje, że w Modlitwie Jezusowej nie chodzi o samo powtarzanie wezwania, ale o przebywanie i słuchanie go, o pozwolenie, by ono w pełni wybrzmiało. Mamy słuchać, jak brzmią słowa formuły w naszym wnętrzu. To prowadzi do wejścia w doświadczenie obecności, a w konsekwencji myśli kierują się ku Chrystusowi, a wypowiadanie Jego Imienia pozwala być w tym doświadczeniu.

W tym rodzaju modlitwy nie chodzi też o to, aby uspokajać nieuporządkowane i chaotyczne ludzkie myśli inną myślą, czyli aby słowa formuły zastąpiły te myśli, które aktualnie przychodzą do głowy. Nie, w tej praktyce istotna jest obecność Boga. Chodzi w niej o to, aby skupić myśl na tym, że Bóg jest obecny.

Aby lepiej zrozumieć istotę formuły i cel jej powtarzania, należy sięgnąć do nauki św. Jana Kasjana. W rozmowie z abba Mojżeszem Kasjan wskazuje, że głównym „wysiłkiem i stałym pragnieniem serca powinno więc być, aby umysł niewzruszenie trwał w Bogu i w tym, co do Niego należy. Wszystko inne, choćby nie wiem jak było wielkie, powinniśmy zawsze uważać za rzecz drugorzędną, poślednią, a nawet szkodliwą”. Zatem Kasjan uwrażliwia na trwanie w obecności Boga, które ma być istotą modlitwy i stałym pragnieniem człowieka. Dalej uczy, że „nie jest możliwe, by myśli nie niepokoiły umysłu; przyjąć je jednak lub odrzucić może każdy, kto o to się stara. Jakkolwiek więc powstawanie myśli nie zależy w zupełności od nas, to jednak w naszej mocy jest wzgardzić nimi lub je przyjąć. Jakieś myśli muszą zawsze poruszać umysł, nie należy jednak przypisywać wszystkiego pokusie lub owym duchom, które nam je usiłują podsunąć. Człowiek nie miałby wtedy wolnej woli, a troska o poprawę życia nie byłaby w naszej mocy”.

Nauka Kasjana jest zrównoważona. Dostrzega, że nie ma takiego stanu umysłu, w którym nie istnieje żadna myśl: „Jakieś myśli muszą zawsze poruszać umysł”. Jeżeli więc pojawia się problem dotyczący myśli, to nie zależy on całkowicie od człowieka. Do niego jednak należy decyzja, co zrobi z tymi, które się pojawiają. Kasjan jednak ufa w możliwości człowieka. Uważa, że dzięki zdolnościom, darze wolności, który posiada każdy człowiek, a bez którego nie byłby w pełni osobą ludzką, może on nie poddawać się wszystkim myślom, które niepokoją umysł. Jest w stanie zapanować nad nimi, potrzebny jest jednak wewnętrzny wysiłek.

Praca z myślami należy więc do człowieka, to on dokonuje wyboru, czy pójdzie za tym, co pojawia się w jego głowie. Modlitwa Jezusowa pozwala lepiej dostrzec, co znajduje się w ludzkim umyśle, pozwala zobaczyć głębiej i więcej. Medytacja sprawi również, że człowiek będzie częściej kierował swoją myśl ku Bogu, co może mieć pozytywny wpływ na jego dojrzałość.

Kasjan dalej stwierdza:

Twierdzę zatem, że w znacznej mierze to od nas zależy, czy poprawiamy jakość naszych myśli; czy w sercach powstają myśli święte i wzniosłe lub ziemskie i cielesne. Dlatego pilnie czytamy i nieustannie rozważamy Pismo Święte, aby naszej pamięci dostarczyć duchowych treści i podejmujemy inne ćwiczenia. Gdybyśmy tych ćwiczeń zaniedbali, duch z pewnością przylgnąłby do brudu przywar i ulegle podporządkował się wpływom ciała.

Powyższe słowa są niezwykle cenną nauką nie tylko w medytacji chrześcijańskiej, ale w każdej innej modlitwie. Pojawiające się w umyśle myśli mogą skutecznie powodować rozproszenia na modlitwie. Kasjan mówi jasno, że to od człowieka głównie zależy jakość myśli. Dlatego tak ważna w życiu mnichów jest lektura duchowa, zwłaszcza Pisma Świętego. Człowiek kształtuje swój umysł i swoją pamięć przez różne praktyki, a te władze z kolei mają duży wpływ na naszą modlitwę.

Kasjan zaproponował do modlitwy wezwanie „Boże wejrzyj ku wspomożeniu memu, Panie pośpiesz ku ratunkowi memu”. Wskazywał, że „nie bez znaczenia z całego skarbca Pisma Świętego wybrano właśnie to jedno, albowiem mieszczą się w nim wszystkie uczucia, jakie rodzą się w człowieku, i bardzo dobrze można je zastosować w każdym stanie duszy i w każdej pokusie”. Słowa te wyrażają głębię tej modlitwy. Jest to wielka tajemnica, w jaki sposób jedno zdanie może zawierać w sobie wszystko, a jednocześnie to pokazuje, jak piękna jest to modlitwa. Jeżeli wierzymy, że Bóg widzi w ukryciu, widzi, z czym przychodzimy na modlitwie, to rzeczywiście nie trzeba wielu słów. Dlatego Kasjan mówi o ubóstwie jednego wersetu. Ma ono zaprowadzić człowieka do stanu błogosławionych: Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem do nich należy królestwo niebieskie. Mnisi, składając ślub ubóstwa, wyrzekają się prywatnej własności. Jednak do ubóstwa zaproszony jest każdy człowiek, a modlitwa Jezusowa może być nowym sposobem patrzenia na tę kwestię. Main uczy, że modlitwa jest zarówno uznaniem, jak i doświadczeniem ludzkiego ubóstwa, ponieważ ukazuje całkowitą zależność od Boga, który jest źródłem istnienia człowieka, ale zależność ta pokazuje także doświadczenie odkupienia i ubogacenia miłością Stwórcy w Jezusie. Zatem podążając drogą ubóstwa, człowiek będzie uczył się zwracać się do Boga i uznawać Jego wszechmoc i niezgłębioną miłość.

Kasjan zaleca, aby tę formułę powtarzać nieustannie: w nieszczęściu, aby zostać wybawionym, oraz w szczęściu, aby je zachować. Należy ją rozważać nieprzerwanie w swoim sercu, w czasie pracy, w podróży czy przy jakimkolwiek innym zajęciu. Nie ma więc momentu, w którym byłaby ona nieodpowiednia, niepotrzebna czy niewystarczająca. Można ją praktykować zawsze. Nie ma dla niej pory uprzywilejowanej i nie wymaga oczekiwania na sposobny czas.

Fragment książki „Modlitwa Jezusowa”

Brunon Koniecko OSB — urodził się w 1983 r. w Białymstoku. Jest absolwentem administracji Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie. Od 2012 profes opactwa tynieckiego. W latach 2011-2016 pracował w Wydawnictwie Benedyktynów Tyniec. Od 2015 r. jest sekretarzem kapituły klasztoru tynieckiego. Prowadzi rekolekcje „Oddychać Imieniem. Modlitwa Jezusowa” w Tyńcu. Autor książek: „Medytować to...”, „Nie żartujcie sobie z Bóstwa!”

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama