Nakaz aresztowania uchylony. Marcin Romanowski może wrócić do Polski

Sąd Okręgowy w Warszawie uchylił europejski nakaz aresztowania wydany wobec posła Marcina Romanowskiego. Decyzję podjął sędzia Dariusz Łubowski, który w innym procesie nie zgodził się na wydanie Niemcom Wołodymyra Ż. podejrzanego o wysadzenie gazociągu Nord Stream. Sędzia przyznał, że ściganie Romanowskiego było motywowane politycznie.

Uchylenie Europejskiego Nakazu Aresztowania potwierdziła rzecznik do spraw karnych warszawskiego SO sędzia Anna Ptaszek. Według Romanowskiego decyzja ta jest „aktem oskarżenia” wobec Ministerstwa Sprawiedliwości i „całej ekipy rządzącej”.

Na platformie X o decyzji sądu poinformował również pełnomocnik posła PiS mec. Bartosz Lewandowski. „Sąd Okręgowy w Warszawie uwzględnił mój wniosek i uchylił Europejski Nakaz Aresztowania wydany wobec posła Romanowskiego. Może on swobodnie poruszać się po krajach Unii Europejskiej i nie jest już ścigany poza Polską” – napisał Lewandowski.

Przypomniał też, że wcześniej Interpol odmówił wystawienia czerwonej noty wobec Romanowskiego.

„Sąd uznał, że nie istnieje ważny interes państwa do dalszego utrzymywania europejskiego nakazu aresztowania” – powiedział PAP mec. Lewandowski.

Nalot na dominikanów

Prawnik dodał, że sąd podzielił jego pogląd, iż w śledztwie dotyczącym posła Romanowskiego dochodziło do „bezprawnego nacisku politycznego, a działania organów ścigania stanowią zagrożenie dla praw i wolności chronionych w konstytucji i prawie międzynarodowym”.

Według Lewandowskiego, opinia Interpolu zawierała uzasadnienie wskazujące na przeszkody natury merytorycznej do wydania czerwonej noty. Jak napisał, „z uwagi na postępowanie organów władzy wykonawczej oraz prokuratury w tej sprawie i fakt udzielenia azylu przez Węgry, co sąd uznał za absolutnie zgodne z prawem międzynarodowym” uchylony został europejski nakaz aresztowania i w piątek ta decyzja została doręczona.

Ścigany za kupno wozów strażackich

Romanowski – były wiceminister sprawiedliwości, poseł PiS, jest podejrzanym w śledztwie dotyczącym Funduszu Sprawiedliwości. Prokuratura zarzuca mu m.in. udział w zorganizowanej grupie przestępczej i ustawianie konkursów za pieniądze z tego funduszu. Chodzi np. o zakup wozów dla Ochotniczej Straży Pożarnej. Według interpretacji prokuratury, dostarczając OSP pojazdy, politycy (w tym Romanowski) osiągali korzyść osobistą, bo w ten sposób zyskiwali popularność.

9 grudnia 2024 r. sąd zdecydował o areszcie polityka, a następnie wydano za nim list gończy. Później – 19 grudnia ub.r. – Sąd Okręgowy w Warszawie na wniosek prokuratury zadecydował o wydaniu za posłem Europejskiego Nakazu Aresztowania (ENA). Tego samego dnia policja weszła do klasztoru dominikanów w Lublinie. Powodem miał być anonimowy donos wskazujący, że Romanowski się tam ukrywa. Były wiceminister był jednak wówczas na Węgrzech, gdzie uzyskał azyl polityczny.

Decyzję w sprawie uchylenia ENA wydał sędzia Dariusz Łubowski. Ten sam sędzia w październiku odmówił wydania Niemcom Wołodymyra Ż., którego Berlin poszukuje za wysadzenie gazociągu Nord Stream służącego do dostarczania nad Szprewę rosyjskiego gazu. Jak podał mec. Lewandowski, w składzie orzekającym był także sędzia, który wcześniej wydał ENA.

Nowe plany na Święta

Sam Romanowski powiedział w piątek po południu w Telewizji Republika, że decyzja sądu to „akt oskarżenia” wobec kierownictwa Ministerstwa Sprawiedliwości, ale i wobec „całej ekipy rządzącej”. Według niego, sprawa Funduszu Sprawiedliwości miała stać się główną „aferą PiS” i służyć obecnemu rządowi do atakowania polityków tej partii. -

„Uzasadnienie sądu dzisiaj dokonało kompletnej masakry tej całej argumentacji”

– powiedział. Dodał, że w uzasadnieniu sąd nazwał „polski system polityczny działający od dwóch lat »kryptodyktaturą«, wskazując na notoryczne, systemowe naruszania prawa”.

Pytany o swoje plany Romanowski powiedział, że jego powrót do Polski z Budapesztu „jest związany z wcześniejszym zamknięciem do więzienia Tuska, Bodnara, Żurka i całej szajki, zorganizowanej grupy przestępczej, która niszczy Polskę, m.in. dokonując politycznych prześladowań w sprawie Funduszy Sprawiedliwości”.

Dodał zarazem, że będzie musiał „zrewidować trochę plany świąteczne”.

„Może wybiorę się w Tatry, bo tego rzeczywiście najbardziej na Węgrzech brakowało, gór wysokich”

– stwierdził.

Słynne śledztwo

Śledztwo Prokuratury Krajowej w sprawie Funduszu Sprawiedliwości trwa od lutego 2024 r.

To jeden z głównych punktów polityki „rozliczeń” obecnego rządu z ekipą Prawa i Sprawiedliwości oraz różnymi organizacjami konserwatywnymi. Ze sprawą Funduszu związane było głośne zatrzymanie ks. Michała Olszewskiego, który za pieniądze FS zbudował ośrodek dla osób pokrzywdzonych przemocą.

Postępowanie obejmujące kilkanaście wątków, m.in. w sprawie przekroczenia uprawnień i niedopełnienia obowiązków przez ministra sprawiedliwości oraz urzędników resortu, którzy byli odpowiedzialni za pieniądze z funduszu. W przypadku Romanowskiego, który w latach 2019-2023 był wiceszefem MS nadzorującym Fundusz Sprawiedliwości, prokuratura jesienią 2024 r., zarzuciła popełnienie 11 przestępstw, m.in. udział w zorganizowanej grupie przestępczej i ustawianie konkursów na pieniądze z tego funduszu.

Przestępstwa te miały polegać m.in. „na wskazywaniu podległym pracownikom podmiotów, które powinny wygrać konkursy na dotacje z Funduszu Sprawiedliwości”. Prokuratura twierdzi też, żę polityk zlecał poprawę błędnych ofert przed ich zgłoszeniem oraz dopuszczał do udzielenia dotacji podmiotom, które nie spełniały wymogów formalnych i materialnych. Zarzuty dotyczą również przywłaszczenia łącznie ponad 107 mln zł i usiłowania przywłaszczenia ponad 58 mln zł.

W lutym 2025 r. Sejm po raz kolejny uchylił Romanowskiemu immunitet oraz wyraził zgodę na jego zatrzymanie i areszt w związku z nowymi zarzutami prokuratury dla posła PiS w tym samym śledztwie. W maju br. warszawski sąd okręgowy nie uwzględnił zażalenia obrony Romanowskiego na decyzję o jego aresztowaniu. Nie uwzględnił też wniosku obrony o wyłączenie jednego z sędziów.(PAP)

 

Źródło: Logo PAP

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama