Czym jest zła myśl?

Dlaczego grzeszymy, skoro wiemy, że grzech szkodzi nam samym, niszczy relację z Bogiem i innymi ludźmi? Odpowiedź na to pytanie nie jest łatwa. Pomocą w jej znalezieniu może służyć nam Ewagriusz z Pontu, starożytny mistrz życia duchowego

 

Pytanie o naturę grzechu jest bardzo trudne. Niemniej trudna jest próba odpowiedzi na pytanie, dlaczego grzeszymy. Zastanawiając się nad tym w sposób zdroworozsądkowy, widzimy absurd grzeszenia (jaki mam interes w tym, aby na własne życzenie narażać się na utratę więzi z Bogiem?). Z drugiej strony widzimy, że wciąż grzech istnieje na świecie. Może dlatego słowa św. Pawła poruszają i dzisiaj nas tak mocno.

Jestem bowiem świadom, że we mnie, to jest w moim ciele, nie mieszka dobro; bo łatwo przychodzi mi chcieć tego, co dobre, ale wykonać — nie. Nie czynię bowiem dobra, którego chcę, ale czynię to zło, którego nie chcę. Jeżeli zaś czynię to, czego nie chcę, już nie ja to czynię, ale grzech, który we mnie mieszka. A zatem stwierdzam w sobie to prawo, że gdy chcę czynić dobro, narzuca mi się zło. Albowiem wewnętrzny człowiek [we mnie] ma upodobanie zgodne z Prawem Bożym. W członkach zaś moich spostrzegam prawo inne, które toczy walkę z prawem mojego umysłu i podbija mnie w niewolę pod prawo grzechu mieszkającego w moich członkach. Nieszczęsny ja człowiek! Któż mnie wyzwoli z ciała, [co wiedzie ku] tej śmierci? Dzięki niech będą Bogu przez Jezusa Chrystusa, Pana naszego! Tak więc umysłem służę Prawu Bożemu, ciałem zaś — prawu grzechu (Rz 7,18—25).

Możemy próbować odszukać jakieś schematy, które pomogą spojrzeć na grzech w sposób uporządkowany. Brzmi to paradoksalnie: w sposób systematyczny spojrzeć na to, co ze swej natury jest absolutnym brakiem porządku. Naszym przewodnikiem w tej podróży będzie Ewagriusz z Pontu. Warto go posłuchać, bowiem sam doświadczył zaplątania w grzech, i to doświadczył tego bardzo boleśnie.

Ewagriusz żył w wieku IV, pochodził z Pontu, czyli z północnych terenów dzisiejszej Turcji. Odebrał bardzo dobre wykształcenie, był uczniem św. Bazylego Wielkiego i św. Grzegorza z Nazjanzu. Służył jako diakon w Konstantynopolu, gdzie cieszył się wielką popularnością jako wytrawny mówca (w starożytności, kiedy wielką wagę przywiązywano do umiejętnego wygłaszania mów, znaczyło to niemało). Popularność jednak w życiu Ewagriusza miała i swoje ciemne strony: zakochał się (ze wzajemnością!) w żonie pewnego bogatego obywatela. Kiedy już w tę relację zaplątał się w sposób tak beznadziejny, że nie wiedział skąd wyglądać ratunku, miał niezwykły sen. Otóż śniło mu się, że ocknął się w więzieniu. Przerażony zaczął podejrzewać, że mąż poznał sprawę zdrady i chce go skrycie zgładzić. Wtedy w drzwiach stanął jeden z jego przyjaciół (choć Ewagriusz wiedział, że tak naprawdę był to anioł) i zaczął go wypytywać o przyczynę obecnego upokorzenia. Poznawszy przyczynę anioł ukazał mu Ewangelię i obiecał, że jeśli przysięgnie opuścić miasto, to wkrótce zostanie uwolniony. Udręczony diakon przysięgę złożył, po czym... obudził się. Siedząc na łóżku rzekł sam do siebie: „Choć we śnie, to jednak złożyłem przysięgę”. To powiedziawszy wsiadł na statek i udał się do Jerozolimy. Zaopiekowała się nim tam niezwykle bogata arystokratka, Melania (pamiętajmy, że za Ewagriuszem ciągle szła sława mówcy i ukochanego ucznia Ojców Kapadockich), która ufundowała klasztor na Górze Oliwnej. Wkrótce jednak nasz diakon wrócił do dawnych przywar (ponoć miłował modne stroje, ciekawe fryzury i towarzystwo pięknych kobiet). Tym razem ratunek nie przyszedł we śnie — powaliła go tajemnicza choroba, której najlepsi lekarze nie potrafili uleczyć. Tak ten etap opisuje jego uczeń — Palladiusz:

Jego serce doświadczało wątpliwości i było rozdarte. Młodość, która w nim wrzała, bogactwo wiedzy w słowie, przebieranie się w piękne i rozmaite stroje — zmieniał je dwa razy na dzień — sprawiły, że popadł w pychę i przyjemności ciała. Ale Bóg, który nigdy nie dopuszcza do zguby swoich wybranych, zesłał nagle febrę na niego, tak że nabawił się ciężkiej choroby; jego ciało stało się wyschłe jak trawa. Choroba ta sprawiała w nim tajemne cierpienia, tak że lekarze byli bezradni wobec tych nieszczęść i nie mogli go uleczyć. Święta Melania rzekła do niego: „Mój synu, Ewagriuszu, ta przewlekła choroba nie podoba mi się. Nie ukrywaj przede mną swoich myśli. Być może mogłabym ciebie uleczyć. Wyjaw odważnie swoje myśli, gdyż widzę, że ta choroba nie przyszła na ciebie bez Bożego przyzwolenia”. Wtedy odsłonił przed nią wszystkie swoje myśli. Rzekła do niego: „Daj mi słowo, że nałożysz habit mnicha i chociaż jestem grzeszną kobietą, będę prosić Boga, aby łaskawie obdarzył cię zdrowiem”. Dał jej swoje słowo i po kilku dniach wyzdrowiał, wstał, nałożył habit i wyjechał, udając się w podróż na górę Pernoudj w Egipcie.

Być może wtedy po raz pierwszy odsłonił swoje myśli przed kimkolwiek (ważne doświadczenie, do którego jeszcze wrócimy). Nasz diakon zobaczył, że sam nie daje rady — pomoc zaś przyszła od kobiety, w starożytności rzecz dość niezwykła, tym bardziej warto podkreślić ów epizod. Resztę swojego życia spędził na pustyni egipskiej w dwóch mniszych osadach — na samym początku mieszkał w Nitrii, potem zaś w Celach. Zmarł w uroczystość Epifanii 399 r. W czasie pobytu na pustyni walki duchowe nie ustały — wręcz przeciwnie, nasiliły się. Pisze Palladiusz:

Pewnego razu demony tak bardzo doświadczały go pokusą nieczystości, że — jak nam [później] powiedział — przyszła mu do serca myśl: „Bóg mnie opuścił”; i całą noc spędził na modlitwie stojąc w cysternie z wodą, nagi, w środku zimy, aż jego ciało stało się twarde jak kamień. Innym razem gnębił go duch bluźnierstwa i spędził czterdzieści dni bez wchodzenia pod dach celi, aż całe ciało pokryło się robactwem niczym nierozumne zwierzę.

Zmaganie się z demonami i z samym sobą uczyniły go mędrcem. Potrafił patrzeć na życie takim, jakie ono jest, z tym, co pięknie i tym, co bardzo trudne. Swoje doświadczenie zawarł w pismach, do których będziemy się tutaj odwoływać.

Ewagriusz jest nazywany „filozofem pustyni”; to on jako jeden z pierwszych zaczął opisywać doświadczenie pierwszych mnichów egipskich (Ojców Pustyni), i — zapewne nieświadomie — położył fundamenty pod wszelką współczesną pobożność chrześcijańską; my wszyscy wciąż oddychamy Ewagriuszem, nawet jeśli nie zdajemy sobie z tego sprawy. On jest obecny w naszym sposobie myślenia o modlitwie, o pobożności, o grzechu, o łasce. Na tym między innymi polega wielkość tego człowieka — potrafił się ukryć, pozwolił okryć swe imię zapomnieniem, by przekazać kolejnym pokoleniom przede wszystkim idee, którym poświęcił całe swoje życie.

Nauka Ewagriusza o ośmiu duchach zła jest dziś uznawana za klasykę ascetyki chrześcijańskiej. Trudno nam już powiedzieć, czy jest to jego własna, oryginalna doktryna, czy też zaczerpnął ją od wielkich Ojców Pustyni — od Makarego Wielkiego lub od Makarego Aleksandryjskiego — których był uczniem. Być może jest to tradycja jeszcze starsza, której korzenia do dzisiaj nie udało się ustalić; bez względu na to, jest to z pewnością mądrość, która na trwałe weszła do kanonu ascetyki chrześcijańskiej.

Na samym początku zastanówmy się, w jaki sposób Ewagriusz pojmuje słowo „myśl”. Po grecku „myśl” to logismós — bardzo ważne jest, by zrozumieć dwuznaczność tego pojęcia. Dla nas myśl to coś bardzo ulotnego — mówimy: „przyszło mi na myśl”, „myślę sobie”, „pewna myśl mnie prześladuje”. Dla nas proces myślowy jest niczym mgła, niejasny, niedookreślony, jego skutki są bardzo miałkie i, tak naprawdę, nie bardzo od nas zależne. Jednakże mówimy również o myśli filozoficznej czy o myśli jakiegoś autora — wówczas widzimy w tej „myśli” jakiś system, jakąś zwartą strukturę, która w pewien sposób opisuje rzeczywistość. Można rzec, że Ewagriuszowi bliższa jest ta druga koncepcja, dlatego że greckie słowo logismós, ‘myśl', ma w swoim rdzeniu słowo lógos, wyraz, jak wiemy, bardzo wieloznaczny, określający zarówno słowo, zwykłe słowo, jak i pewien system, prawo, strukturę, a także pewną naukę, doktrynę, dany sposób patrzenia na rzeczywistość. Można powiedzieć zatem, że dla Ewagriusza myśl to pewien szczególny sposób percypowania rzeczywistości; myśl to specyficzny wymiar jej postrzegania. To pewien klucz, wedle którego rozwiązujemy problemy naszego codziennego życia.

Ewagriusz mówi o ośmiu złych myślach, czyli — innymi słowy — o ośmiu złych sposobach życia; mówi o tym, że nasze problemy, niejednokrotnie poważne, można rozwiązać na osiem złych sposobów. Pontyjczyk nie twierdzi, że to, czym zajmuje się zła myśl, jest nieistotne; mówi, że to, w jaki sposób myśl rozwiązuje pewien problem, jest obciążone błędem. Zwróćmy uwagę na to, że Ewagriusz nie mówi o grzechach. To nie jest nauka o ośmiu grzechach głównych — to jest nauka o ośmiu rodzajach złych myśli. Grzech w pewnym sensie jest owocem, który wyrasta z myśli, a myśl z kolei jest jak korzeń. Ewagriusza interesują nie tyle jednostkowe uczynki, które wydarzają się w naszym życiu, ale zajmuje go zniszczenie korzenia, z którego grzech wyrasta. Osią nauki Ewagriusza nie jest walka z pojedynczymi złymi uczynkami, lecz refleksja nad tym, co jest ich przyczyną.

Dobrze jest uświadomić sobie jedną rzecz dotyczącą natury myśli jako takiej. Zwróćmy uwagę na to, że słowa „myśl” używamy tutaj w liczbie pojedynczej w ramach pewnego uproszczenia; tak naprawdę jest to tylko pewna metka, pewnego rodzaju naklejka, która zaznacza, opisuje daną rzeczywistość, niejednokrotnie bardzo skomplikowaną. Myśl nigdy nie jest jednorodna — nigdy nie mówimy o jednym tylko typie obżarstwa, to nigdy nie jest chciwość czy smutek jednej tylko natury. Przeciwnie — za każdym razem dotykamy tu rzeczywistości bardzo złożonych. Gdybyśmy chcieli oddać to za pomocą jakiejś metafory, wydaje mi się, że dobrze byłoby zobrazować każdą z poszczególnych myśli jako wieżę — wysoką budowlę, w której jest bardzo wiele pokoi. Człowiek wchodzący do takiego budynku przechodzi przez kolejne pokoje, komnaty, wstępuje na kolejne piętra, zstępuje do piwnic czy lochów, zagłębia się w rozmaite zakamarki, docierając wreszcie na sam szczyt, z którego nie ma już dokąd przejść. I podobnie jest z myślą — może przyjąć nieskończenie wiele form; każdy z nas może doświadczyć różnych rodzajów smutku, różnych rodzajów przygnębienia, acedii, nieczystości itd. Pamiętajmy więc o tym: myśl, choć używamy tutaj liczby pojedynczej, jest jednak czymś wielorakim i skomplikowanym, a formułując pewien opis jej natury, robimy to jedynie w dużym przybliżeniu.

Porządek złych myśli

Przyjrzyjmy się teraz liście ośmiu złych myśli, tych ośmiu duchów zła, o których pisze Ewagriusz.

Pontyjczyk mówi, że wszystko zaczyna się od złego ducha — złej myśli — obżarstwa. Drugą złą myślą, która atakuje człowieka, jest nieczystość. Demonem, który postępuje za nieczystością, jest chciwość. Konsekwencją chciwości jest smutek, a on zawsze jest korzeniem, z którego wyrasta gniew. Za gniewem postępuje acedia — w całym katalogu myśli to jedyne słowo, które nie pochodzi z języka polskiego i zostało zachowane de facto w oryginale; zastanowimy się jeszcze nad jego znaczeniem. Następnie pojawia się demon próżnej chwały, a cały ów demoniczny zastęp zamyka nam zła myśl pychy. Na koniec bardzo ważna uwaga: kolejność myśli nie jest przypadkowa. W jaki sposób są one z sobą powiązane, zobaczymy poniżej.

1. Obżarstwo

2. Nieczystość

3. Chciwość

4. Smutek

5. Gniew

6. Acedia

7. Próżna chwała

8. Pycha

Jak widać, Ewagriusz mówi raz o ośmiu demonach, raz o ośmiu złych myślach — na pozór bardzo niekonsekwentnie; ta dwuznaczność, to swego rodzaju niedomknięcie, jest dla Pontyjczyka bardzo charakterystyczne, ale czy oznacza coś więcej niż retoryczny zabieg bądź zwykłą pomyłkę? Wydaje się, że w tkwi w tym bardzo głęboka intuicja: sami często nie umiemy określić, skąd zło pochodzi — czy ono wyrasta z nas, z korzenia naszego serca, czy zostało nam podsunięte z zewnątrz. Nie do końca wiemy, jak to jest, że człowiek podąża za złem; czy bierze ono początek z niego, czy jest zawsze owocem pokusy zaszczepionej przez złego ducha. Jesteśmy niejako na granicy tych dwóch rzeczywistości, i właśnie tę niepewność, to rozchwianie, próbuje ująć w swej nauce Ewagriusz.

Nasz autor dzieli myśli na trzy grupy. Do pierwszej należą: obżarstwo, nieczystość i chciwość, do drugiej zaś: smutek, gniew i acedia; do trzeciej przynależą najbardziej zgubne — próżna chwała i pycha. Zapewne podział ten łączy się jakoś z wizją duszy ludzkiej. Pontyjczyk uważał, że dzieli się ona na dwie części: racjonalną i nieracjonalną, a nieracjonalna składa się z dwóch elementów: pożądliwego i popędliwego. Co to oznacza? Nie wnikając w źródła, a uwzględniając ważny skądinąd kontekst tradycji, z której nasz autor czerpał, oraz nieco upraszczając problem, możemy powiedzieć, że część racjonalna duszy w dużej mierze łączy się z całą świadomą sferą działalności człowieka, natomiast część nieracjonalna to sfera podświadoma. Część pożądliwa dotyczy ludzkich pragnień, natomiast popędliwa (niektórzy piszą: gniewliwa) to te siły w człowieku, które odpowiadają za sprzeciw, walkę, dochodzenie swego. Podkreślmy od razu, że żaden z tych elementów nie jest według Ewagriusza zły ani dobry. Pontyjczyk uważał, że można z nich korzystać w sposób właściwy (np. pragnąc Boga i sprzeciwiając się złu) bądź niewłaściwy (kiedy np. ktoś pożąda za wszelką cenę władzy i dąży do niej po trupach). Niektórzy badacze sądzą, że pierwsze trzy myśli dotyczą sfery pożądliwej, trzy kolejne gniewliwej a dwie ostatnie są tymi, które atakują racjonalną część duszy. Pisałem już, że ten schemat jest w dużej mierze uproszczeniem, gdyż jak zobaczymy później elementy świadome i nieświadome nakładają się w sposób, który uniemożliwia precyzyjną klasyfikację.

Patrząc na listę owych duchów zła, ośmiu rodzajów złych myśli, sądzę, że bez problemu rozpoznamy w niej trochę zmienioną i różniącą się kolejnością listę siedmiu grzechów głównych (pycha, chciwość, zazdrość, gniew, nieczystość, łakomstwo, lenistwo). Przypominam w tym miejscu, iż Ewagriusz nie mówi o grzechach, lecz o myślach, czyli o tych złych sposobach, złych paradygmatach odbierania określonych warstw rzeczywistości, złych metodach podejścia do niej. Jaka jest różnica pomiędzy grzechem a złą myślą? Przez grzech rozumiemy konkretny czyn, jednostkowe wydarzenie, które dokonuje się „myślą (w sensie świadomego pragnienia popełnienia złego czynu, planowanie, w jaki sposób można go zrealizować), mową, uczynkiem i zaniedbaniem” — jak to mówimy podczas Mszy Świętej. Natomiast zła myśl to korzeń, z którego zły czyn wyrasta. Człowiek grzeszy, ponieważ zaplątał się w złe myśli i przez ich pryzmat patrzy na otaczający go świat. Pontyjczyk zatem nie interesuje się grzechem, w tym sensie, że nie walczy z pojedynczymi czynami, ale radzi sięgnąć w głąb, zapytać o przyczynę. Jest to terapia wymagająca dużego wysiłku, ale mająca w perspektywie uleczenie człowieka i postawienie go wobec twardej rzeczywistości. Grzech jest zawsze jakąś formą mirażu, kłamstwem, fałszywym wizerunkiem szczęścia. Pierwszym krokiem jest zatem wysiłek, aby spojrzeć na świat taki, jaki on jest naprawdę i zobaczyć długofalowo konsekwencje wyborów, które podejmujemy. Nic dziwnego zatem, że ta wizja Ewagriusza była postrzegana jako wizja mądrościowa.

Dlaczego więc grzeszymy według Ewagriusza? Grzeszymy dlatego, że mamy złe podejście do życia, źle patrzymy na świat stworzony, mamy zły klucz, zły model przezwyciężania naszych trudności. W sześciu pierwszych rodzajach złych myśli zawiera się historia człowieka, który przyjął konsumpcyjne podejście do życia. Dwie ostatnie mówią nam o kimś, kto niesłusznie uważa się za mistrza duchowego i coraz bardziej traci kontakt z Bogiem i ludźmi, pogrążając się we własnej „doskonałości”.

Na początku zrobimy szybki przegląd mechanizmów ośmiu duchów zła, a następnie popatrzymy na to, w jaki sposób Ewagriusz proponował walkę z nimi. Wizja ewagriańska jest w dużej mierze przerażająca. Dlaczego tak jest, uda nam się przekonać już wkrótce. Czytając poniższe rozważania trzeba pamiętać, że proponują one pewien schemat. A schemat, jak wiadomo, nie wyczerpuje nigdy bogactwa codzienności. Pamiętajmy, że jego pisma skierowane były przede wszystkim do mnichów, którzy żyli na egipskiej pustyni. To miejsce, tak różne od tego, w którym czytelnikowi tych słów przyszło żyć, wymusza na Ewagriuszu pewien sposób prezentacji poglądów jak również zakreśla dość ściśle krąg jego zainteresowań. Czytając Pontyjczyka często trzeba dokonywać stosownych przeniesień — z Egiptu IV w. nad Wisłę w wiek XXI. Jak się jednak okazuje, mechanizmy zła są ciągle takie same.

Fragment książki „Pomiędzy grzechem a myślą”

Szymon Hiżycki OSB (ur. w 1980 r.) studiował teologię oraz filologię klasyczną; odbył specjalistyczne studia z zakresu starożytnego monastycyzmu w kolegium św. Anzelma w Rzymie. Jest miłośnikiem literatury klasycznej i Ojców Kościoła. W klasztorze pełnił funkcję opiekuna ministrantów, duszpasterza akademickiego, bibliotekarza i rektora studiów. Do momentu wyboru na urząd opacki był także mistrzem nowicjatu tynieckiego. Autor książki na temat ośmiu duchów zła „Pomiędzy grzechem a myślą” oraz o praktyce modlitwy nieustannej „Modlitwa Jezusowa. Bardzo krótkie wprowadzenie”.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama