CIEMNOŚCI JUŻ NIE KRYJĄ ZIEMI

CIEMNOŚCI JUŻ NIE KRYJĄ ZIEMI
Gdy byłem dzieckiem często uczestniczyłem zarówno w Pasterce jak i w Mszy w dzień Bożego Narodzenia. Pamiętam, że byłem rozczarowany, gdy zamiast barwnej historii narodzenia Pana Jezusa, czytanej w nocy, w dzień słyszałem abstrakcyjne rozważania św. Jana o Słowie i światłości, która świeci w ciemnościach. Z czasem zacząłem doceniać piękno poematu umiłowanego ucznia Jezusa oraz jego znaczenie dla zrozumienia całej historii Zbawienia. Ten fragment jest kluczem do zrozumienia całej Ewangelii. Może dlatego przed reformą liturgiczną Prolog św. Jana był czytany na zakończenie każdej Mszy (do dziś tak jest w tzw. Mszy trydenckiej)
Świat i my wszyscy zostaliśmy stworzeni przez Boga. Nosimy w sobie w Jego światło. Uczynił nas zdolnymi do życia w Nim, do miłości. Jednak upadek aniołów i upadek człowieka sprawia, że w tym chcianym przez Boga świecie istnieje zło. Niekiedy możemy mieć wrażenie, że ono dominuje. Dzisiaj epidemia i jej społeczne i gospodarcze konsekwencje napełniają nas lękiem. Podobnie, głęboki kryzys wiary i moralności, który ujawnił się w naszym narodzie w ostatnich miesiącach, sprawiają, że chcielibyśmy powiedzieć za Mickiewiczem: „ciemności kryją ziemię”.
A jednak, „światłość w ciemności świeci i ciemność jej nie ogarnęła”. Bóg nie opuścił swojego stworzenia. Świat nigdy nie stał się radykalnie zły. Jednak człowiek, pogrążony w mroku grzechu przestał widzieć światło. Nie był w stanie przeniknąć ciemności. Potrzebował radykalnej przemiany. Dlatego „Słowo stało się ciałem i zamieszkało między nami”. Dopiero gdy pojmiemy te słowa św. Jana, możemy „czytać ze zrozumieniem” historię narodzenia w stajence, pasterzy biegnących do Betlejem czy pokłonu Mędrców. Dziecko, które Maryja urodziła przed 2000 lat jest Bogiem, który przyjął ludzką naturę. Tym samym Bogiem, który powołał do istnienia cały świat i każdego z nas z osobna. Który daje nam życie, jest światłem, „które oświeca każdego człowieka gdy na świat przychodzi”.
Ten Wszechmocny Bóg, choć świat i my jesteśmy Jego własnością, daje nam wybór. Oto kolejna tajemnica o której pisze św. Jan. Możemy Go nie przyjąć! Ale jeśli przyjmiemy stajemy się Jego przybranymi dziećmi. Jego życie w nas pulsuje. Nosimy w sobie Jego światło. I choć nadal otaczają nas ciemności, czasem niestety z naszej winy, to nie mogą nas ogarnąć, bo On jest w nas.
Boże Narodzenie kojarzy nam się z dzieciństwem. To dobrze, ale postarajmy się, żeby te skojarzenia i wspomnienia prowadziły nas do głębszego przeżycia sensu tych świąt. Bóg stał się małym dzieckiem, aby nas uczynić swoimi dziećmi. Wtedy dopiero nasze życie chrześcijańskie nabiera dojrzałości, gdy zdamy sobie sprawę, że wobec Niego jesteśmy małymi dziećmi.

« 1 »

reklama

reklama

reklama