Czy mówiąc o władzy Chrystusa Króla nie zapominamy przypadkiem, że symbolem tej władzy jest Krzyż - znak męki i upokorzenia? Drogą wiodącą do Królestwa Bożego nie jest triumfalizm, ale uniżenie...
Zbliżający się okres końca i początku roku liturgicznego — kończy go Uroczystość Chrystusa Króla, a rozpoczyna I niedziela Adwentu. Ten czas szczególny, budzi w nas tęskne wołanie „Przyjdź!”
Przypominają się nam słowa pieśni w których przynaglamy Boga do rychłego przyjścia „Przyjdź do mnie, Panie, pospiesz się... Przyjdź i nie spóźniaj się...”. Ta tęsknota odnosi się głównie do pragnienia wyrażanego w czasie „pacierza” — mówimy „Przyjdź Królestwo Twoje”! Gdy świadomie wypowiadamy te słowa, prosimy o nadejście Chrystusowego królestwa miłości, pokoju i sprawiedliwości.
Uświadamiamy sobie, że tylko w królestwie w którym Chrystus jest Królem, nasza tęsknota za miłością pokojem i sprawiedliwością zostanie zaspokojona. Tęsknota ta jest w nas tym głębsza im mocniej świat nas krzywdzi.
Często jednak mimo tęsknoty za królestwem w którym Jezus jest Królem, zapominamy, że Jezus zasiadł na tronie i objął królowanie, przechodząc przez upokorzenie, mękę, Krzyż. Właśnie Krzyż!
Ten Krzyż, który teraz doznaje tak wiele haniebnych profanacji, ten krzyż jest początkiem panowania Chrystusa. Panowania do którego bardzo tęsknimy. Pomyślmy więc chwilę o Krzyżu — chcemy Go oddzielić od naszego życia, godzimy się na to, by nam wmówiono, że Krzyż nie jest wyrazem tej głębokiej tęsknoty za Królestwem w którym Jezus jest Królem.
Teksty Ojców Kościoła- Kościoła którego jesteśmy członkami - a staliśmy się nimi przez chrzest - otóż w tekstach tych np. Tertulian w roku 211 pisze: „Gdy coś zaczynamy i gdy już coś robimy, na początku i na końcu, w czasie ubierania się i nakładania butów, przed kąpielą, gdy podchodzimy do stołu, gdy zapalamy świece, gdy udajemy się na spoczynek lub siadamy na krześle, w czasie codziennej krzątaniny kreślimy na czole znak krzyża”.
Cyryl Jerozolimski pisze w swoich katechezach: „Nie wstydźmy się wyznać Ukrzyżowanego! Ufnie uczyńmy znak krzyża palcami na czole i na wszystkim, na chlebie, który spożywamy, na kielichu, który pijemy, przy wejściu i wyjściu, przed snem kładąc się na spoczynek, przy wstawaniu, chodzeniu i spoczynku...Krzyż jest znakiem wierzących, postrachem szatanów”.
Otacza nas i to w sposób namolny retoryka opowiadająca o humanizmie, otóż Krzyż jest znakiem prawdziwego humanizmu. O tym, że ktoś zaakceptował Krzyż, świadczy jego spokojna, milcząca i opanowana postawa wobec życia. Krzyż zmusza nas do tego, od czego uciekamy, do zastanowienia się nad sobą. Każe nam szukać odpowiedzi na pytanie, kim jesteśmy my sami.
Dlatego, że Bóg odpowiada na nasze pytania mamy odwagę, by spojrzeć na ukryty obraz, by powiesić go w naszych izbach, postawić na drogach oraz zatknąć na grobach.
Warto zadumać się nad tym, czy uczciwie i świadomie, modląc się wypowiadamy, to pragnienie — „przyjdź Królestwo Twoje”.
Czy chcemy królestwa, którego znakiem jest KRZYŻ?
opr. mg/mg