"Bogu Trójjedynym, Matce Bożej i Świętych, życiu duchowym i eschatologii" Tom trzeci serii wydawniczej.
[Konferencja wygłoszona podczas dnia skupienia w 1965 roku]
Źródło: Archiwum Postulatora,
Acta P. Ignatii Posadzy SChr. Konferencje.
Vol. IX — Maryja, s. 51-56
Pius XI powiedział kilka miesięcy przed swoją śmiercią: „Dziękuję Bogu codziennie na klęczkach za to, że mi pozwolił żyć w tych trudnych czasach. Dziękuję Bogu, że mi pozwolił uczestniczyć w wielkiej rozgrywce, która toczy się między Bogiem a duchem ciemności”.
I nam pozwolił Bóg żyć, pracować, cierpieć i walczyć w tych dramatycznych czasach, w których rozstrzyga się przyszłość chrześcijaństwa. Trzeba jednak o tym pamiętać, że obecne czasy nas prowokują. One obciążają nas straszliwą odpowiedzialnością wobec Boga, Kościoła i historii. Dzisiejsze czasy wołają do nas o zwrot ku własnej duszy, o dawanie świadectwa własnym życiem, o apostolski dynamizm, o miłość ofiarną, która jest punktem centralnym chrześcijaństwa. By sprostać swemu zadaniu, kapłan winien być w całej pełni vir eucharisticus [mężem eucharystycznym]. Winien on być również fanatycznym czcicielem Matki Bożej — cultor Mariae.
Bóg w wieloraki sposób wkracza w rzeczywistość ludzkiego istnienia. W wieloraki sposób Bóg prowadzi nas po drogach swoich przeznaczeń. Investigabiles sunt viae eius — mówi Pismo Święte. [Nie do wyśledzenia są drogi Jego (Rz 11,33)]. Wszechmogący woła do nas wieloma głosami, znakami, jak kiedyś wołał do swego ludu wybranego. Niestety, zadufany w sobie człowiek, zafascynowany światem, nie zawsze dostrzega Boże znaki. Nie zawsze słyszy Bożych wołań. Jak więc ma postąpić Bóg, jeśli Jego znaki i kary pozostają bez skutku?
Wówczas apeluje do najczulszych strun ludzkich serc. Posyła im kogoś, którego On i oni miłują. Tak właśnie postępuje Bóg, gdy pozwala swojej Matce, by Ona pośredniczyła, by Jej apele dały ludziom możność powrotu na drogi Pańskie. Europa w wieku 19. zaczęła patrzeć na nadprzyrodzoność tak, jak się patrzy na bajkę i straszak dla małych dzieci. Bóg w osobie swojej Matki zwraca się do serca ludzkiego. Głos Matki ma ostrzec i przekonać. Rozpoczynają się interwencje i sygnały z góry.
W roku 1830 Matka Boża ukazuje się św. Katarzynie Labouré w Paryżu.
W roku 1842 w Rzymie Alfonsowi Ratisbonne.
W roku 1846 La Salette.
W roku 1858 Lourdes.
W roku 1871 Pontmain.
Później w pewnych odstępach czasu padają kolejno sygnały ostrzegawcze w różnych częściach świata. Są to sławne i znane zaklinania Matczynego Serca, które swój finał osiągnęły w Fatimie. Sensem tych finałów i zaklinań Maryjnych to wieścić przestrogę i ratunek. Od La Salette aż do Fatimy wszystko, co mówi Maryja, jest jednym wielkim apelem do nawrotu. „Ja, Matka wasza, protestuję przeciwko waszemu życiu. Słuchajcie mnie i wróćcie do Boga, który na was cierpliwie czeka, inaczej dziać się będą rzeczy straszne”.
W roku 1931 wracałem ze swej drugiej podróży do Południowej Ameryki. Dnia 15.8. okręt „Kerguelen” zawinął do portu w Lizbonie. Na okręt wsiadł pewien kapłan belgijski, który wracał z pielgrzymki do Fatimy. Pielgrzymkę tę ślubował Matce Bożej Fatimskiej w swoim czasie, kiedy przeżywał swojego rodzaju najcięższy kryzys kapłański. Kapłan ten był przejętym wszystkim, co widział, że stale mówił tylko o Fatimie. Mówił o nastroju, który tam panuje wśród dziesiątków tysięcy pielgrzymów przybywających do Fatimy ze wszystkich stron Portugalii — z Lizbony, Portalegre, Guarda, Coimbry, Beji, z wysokiej Sierry, z Hiszpanii, Francji, Italii, jak również z innych krajów europejskich.
Panuje tam nastrój modlitwy, pokuty i ofiary. Pielgrzymi często idą boso. W schroniskach pielgrzymkowych odpoczywają zaledwie kilka godzin na dobę, i to często tylko na słomie. To samo czynią kapłani i biskupi. Za to we dnie i w nocy ludzie spowiadają się, adorują Najświętszy Sakrament, słuchają kazań. Pielgrzymi otrzymują tu naprawdę wiele łask, zwłaszcza dla swoich dusz. Dokonują się nawrócenia, odmiany życia, które tak bardzo zalecała Matka Najświętsza.
Był to rok 1931. Fatima była wówczas jeszcze mało znana. W międzyczasie sława Fatimy rozeszła się po całym świecie. Dziś Fatima jest na ustach wszystkich. Ukazała się o Fatimie bogata literatura we wszystkich językach świata. Nakręcono o tej nowej stolicy Maryi kilka filmów, które były wyświetlane w stolicach Europy i kontynentu amerykańskiego. Na miejscu pobudowano wspaniałe sanktuarium, domy rekolekcyjne, szpitale. Ostatnio uruchomiono tam nawet osobną radiostację. Aqui falla Fatima — tu mówi Fatima. Na falach eteru płyną na cały świat wieści o uroczystościach fatimskich, o cudownych uzdrowieniach. Płynie też przypomnienie słów Matki Bożej wzywających cały świat do pokuty.
Jeden z największych braci, pracujący w Kat[olickiej] Misji Polskiej w Paryżu, odprawił w Fatimie ubiegłego roku swe doroczne rekolekcje. Pisał on nam przy okazji, że Fatima staje się powoli, obok Lourdes, główną stolicą Matki Bożej na ziemi. Dodał przy tym, że spotkał tam pielgrzymów z wszystkich części świata.
W międzyczasie cudowna statua Matki Bożej Fatimskiej odbyła swój pochód triumfalny poprzez wszystkie prawie kontenty na przestrzeni około 200 000 km. W wielkich miastach, miasteczkach i wioskach zachodniej Europy, Ameryki Południowej, Afryki i Azji gotowano Matce Bożej Fatimskiej królewskie wprost przyjęcie. Statua Matki Najświętszej posuwała się po dywanie kwiatów. Lud na kolanach tworzył kolorowy szpaler Maryi. Jakby szum fal morskich, tak dźwięczał szmer modlitwy. Modlitwy, okrzyki radości, pieśni i łkania krzyżowały się nawzajem. W niektórych miastach zapał wiernych dochodził do szczytu, do świętego wprost entuzjazmu.
W Niemczech Zachodnich ukazała się kilka lat temu książka pewnego pisarza pod znamiennym tytułem Od La Salette do Hiroszimy. Autor wykazuje w niej cały bezmiar nieszczęść ostatnich dziesiątków lat. Podkreśla, że wykorzystywanie sił przyrody dla niszczycielskich celów to nic innego, jak powolne wypełnienie się zapowiedzi Maryi z La Salette.
Matka Boża w La Salette płakała i zapowiedziała wielkie nieszczęścia dla ludzkości, jeżeli ludzie szczerze nie nawrócą się do Boga. Fatima przyniosła wierzącemu i niewierzącemu światu ostatnie ostrzeżenie: „Już dłużej nie utrzymam karzącej ręki Syna mego”. Świat stanął przed alternatywą: albo nawrót do Boga, albo kompletna zagłada.
Dziś widać wyraźnie tragiczne symptomy obłędu ludzi, którzy nie chcą pójść drogą wskazaną przez Królową Pokoju w Fatimie. Impas polityczny i społeczny. Widmo bomb wodorowych i innych środków zniszczenia, lęk i trwoga przed przyszłością.
Fatima nie miała być wszakże tylko ostrzeżeniem. Królowa Pokoju przedłożyła bowiem światu określony program pokoju o konstruktywnych założeniach. I tutaj kryje się sens Fatimy. Maryja nie zadowala się przekazaniem swego apelu, odwróceniem od nas jeszcze na ten raz sprawiedliwej kary Jej Syna. Matce Bożej chodzi o to, by odnowić świat i przywrócić w nim władztwo Chrystusa — Króla. To, co głosi Papież: salvare et renovare mundum, instituere Regnum Christi [ocalić i odnowić świat, założyć Królestwo Chrystusa].
Jakie są środki wiodące do pokoju? Matka Boża wskazuje na pokutę i poświęcenie się Jej Niepokalanemu Sercu. Jeżeli świat tak daleki od Boga zaczyna sobie lekceważyć całą sferę nadprzyrodzoności, trzeba, by wierzący zadośćuczynili za to drogą pokuty i ofiary. Stąd też w apelach Maryjnych rozlega się i powtarza nieustanne wezwanie do pokuty. Akcentuje to Matka Najświętsza szczególnie w La Salette, w Lourdes i we Fatimie. Ten środek to zresztą tylko przypomnienie zasad Chrystusa. Chrystus napomina uczniów, by nie zapominali o tym, że szatana pokonuje się modlitwą i postem — oratione et ieiunio [(Mk 9,28)].
Fatima zajmuje szczególniejsze miejsce i przez to, że podano tutaj jeszcze jeden środek przybliżający świat do pokoju. Matka Boża występuje tutaj pod nowym symbolem swego Najczystszego Serca. W czasach, gdzie tak mało spotyka się przejawów czystych serc, Matka Boża wskazuje na swoje Serce jako na potężny środek ratunku. Stąd w trzecim objawieniu wyjaśnia dzieciom: „Aby uratować ludzkość, trzeba uczcić moje Niepokalane Serce. Przez to uratuje się wiele dusz i nastanie pokój”. Dodaje do tego „Komunię wynagradzającą w pierwsze soboty i poświęcenie przez Ojca św. całego świata i R[osji] Jej Niepokalanemu Sercu”.
Jednym z pierwszych cudownych skutków objawienia się Matki Bożej w Fatimie to wielkie przemiany, które dokonały się w samej Portugalii, w kraju wyróżnionym przez Matkę Bożą. Przed zjawieniem się Matki Bożej w Fatimie Portugalia była krajem permanentnych rewolucji, katastrof ekonomicznych i społecznych. I nagle jak za dotknięciem różdżki czarodziejskiej zmienia się wszystko, kiedy pobożny Salazar, czciciel Matki Bożej, zostaje prezydentem. W czasie jego rządów kraj pod tchnieniem ducha Maryjnego staje się krajem szczęśliwym, krajem dynamicznego katolicyzmu.
W uroczystość 25-lecia objawień w Fatimie Pius XII spełnił wolę Maryi i poświęcił świat Niepokalanemu Jej Sercu. Było to 31 X 1942 roku. Był to zarazem najcięższy okres wojny. Armie Hitlera stoją na Kaukazie. Są pod Tobrukiem i zbliżają się do Suezu, najważniej[szej] arterii komunikacyjnej świata. Do chwili poświęcenia alianci nie odnosili większych zwycięstw, a po jego dokonaniu Niemcy zaczynają ponosić klęskę po klęsce. Warto przytoczyć w tym względzie uwagi jednego ze znanych brytyjskich obserwatorów wojskowych, który podkreśla: „Zwycięstwo 8 armii pod El Alamein w Półn[ocnej] Afryce oraz odwrót wojsk niemieckich były niespodzianką dla wszystkich. Zamiana położenia nastąpiła nagle i prawie jednocześnie na wszystkich liniach olbrzymiego frontu. Charakter tych wydarzeń zadziwił wszystkich obserwatorów”.
Zastanawiający jest nadto fakt, że odtąd łańcuch zwycięstw aliantów łączy się ze świętami Matki Bożej.
2 II — w święto Matki Bożej Gromnicznej kapitulacja Niemców w Stalingradzie.
8 IX 1943 — w święto Narodzenia Matki Bożej kapitulacja Włoch.
15 VIII 1944 — w święto Wniebowzięcia Matki Bożej lądowanie aliantów w Połudn[iowej] Francji.
12 IX 1944 — w święto Imienia Maryi przekroczenie granicy niemieckiej przez Amerykanów.
15 VIII 1945 — nastąpiła kapitulacja Japonii, a zatem faktyczny koniec wojny.
8 IX 1951 — podpisanie pokoju z Japonią w San Francisco.
Interpretując sobie [bez] przesady te dziwne zbieżności w świetle nadprzyrodzoności, można dostrzec współudział Maryi w wywalczaniu światu wolności.
Pius XII a Fatima — pod tym tytułem ukazała się książka, która naświetla stosunek Papieża do Fatimy. Jest rzeczą znamienną, że prałat Eugeniusz Pacelli przyjął w Kaplicy Sykstyńskiej sakrę biskupią 13 V 1917 r., to jest tego samego dnia i prawie tej samej godziny, w której Maryja po raz pierwszy przemówiła do gromadki portugalskich dzieci. „Papież jest głęboko wzruszony faktem zbieżności dat objawień w Fatimie z datą sakry biskupiej” — powiedział kardynał Maglione, Sekretarz Stanu.
Pius XII, wielki Papież Maryjny, na serio przyjmuje wołania Serca Maryi w Fatimie. Wierzy on, że w tragicznych etapach historii Kościoła Maryja spełni swoją specjalną misję. Stąd jego płomienne listy i encykliki Maryjne. Stąd jego przemówienia tchnące Maryjnym duchem. Stąd jego zabiegi, by doprowadzić do ogłoszenia dogmatu Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny oraz nowego święta Matki Bożej Królowej Świata.
Ciekawa rzecz, że Matka Boża niejako wywdzięczyła się Piusowi XII, swojemu wielkiemu czcicielowi, bo oto zaszczyciła go cudem słońca, tym samym cudem, który w roku 1917 oglądały dziesiątki tysięcy wierzących, a nawet niewierzących. Ten cud słońca oglądał Papież w wigilię Wszystkich Świętych 31 X 1950 r., a więc w przeddzień ogłoszenia dogmatu Wniebowzięcia Matki Bożej. Cud ten powtórzył się w samą uroczystość, a następnie jeszcze przez kilka dni oktawy.
Koło godziny 16-tej Papież znajdował się w ogrodach watykańskich. Słońce zamieniło się nagle jakby w jasną, srebrną tarczę. Papież mógł w nią swobodnie spoglądać. Lecz o dziwo! Tarcza ognista słońca zaczyna nagle z szaloną szybkością wirować wkoło siebie. Świeci przy tym wszystkimi kolorami tęczy. A blaski tych dziwnych promieni padają na drzewa, krzewy i ziemię. Wszystko wokoło mieni się, wszystkimi barwami drga i żyje... „Najbujniejsza fantazja i sztuka nie zdołają tego wyrazić” — zwierzał się później poufnie Papież swemu przyjacielowi kardynałowi Tedeschini.
Pius XII wniknął całkowicie w tajemnicę Fatimy, w jej wymowny sens. Dlatego też Ojciec św. spełnia wszystkie żądania Maryi. Stąd też ten twardy heroizm jego pokutnego życia osobistego. Otoczenie Papieża opowiada o wyjątkowych umartwieniach, które Papież praktykuje. A czyni to Papież od wielu już lat.
Padellaro w swej biografii o Piusie XII opowiada następujący fakt z Międzynarodowego Kongresu Eucharystycznego w Buenos Aires, gdzie kard. Pacelli był legatem papieskim. Przygotowano dla niego najpiękniejsze apartamenty, a w nich luksusową wprost sypialnię. Jakie było zdziwienie kamerdynera, kiedy rano zastawał łóżko zawsze nietknięte. Kardynał legat spał na podłodze. Osobistą swoją pokutą chciał ubłagać szczególniejsze wstawiennictwo Matki Bożej dla obrad Kongresu.
W duchu pokuty Pius XII spala się w codziennej wprost tytanicznej pracy dla sprawy Kościoła św.
W ubiegłym miesiącu dziennik rzymski „Il Cotidiano” musiał zdementować wiadomość, jakoby Ojciec św. w jednym dniu tygodnia wstrzymywał się od swoich codziennych zajęć. Wprawdzie osobisty lekarz Ojca św. od dłuższego czasu doradzał Papieżowi, by mniej pracował, by zażywał więcej spoczynku. Ojciec św. odpowiada na to zawsze: „W dzisiejszych czasach Papieżowi nie wolno odpoczywać. Po śmierci dopiero odpocznie on sobie na dobre”.
W stosunku do fenomenu Fatimy kapłan winien zająć zdecydowane stanowisko. Idea Fatimy winna go pociągnąć do pełnego współdziałania w realizacji programu ogłoszonego przez Matkę Bożą. Program ten winien stać się programem życia kapłańskiego.
W dniu 5 VIII 1949 r. zjawiła się Matka Najświętsza w Montrealu w Kanadzie. O tym objawieniu dziś dużo się mówi na Zachodzie. Zawiera ono wszystkie cechy autentyczności.
I co powiedziała Matka Boża? „Zalecenia moje z Fatimy nie są zrozumiane ani wykonane. Mało tylko dusz kapłańskich i zakonnych wypełnia moje życzenia”.
Niestety, te słowa trzeba odnieść i do nas, dla których zrozumienie wymowy Fatimy nie powinno stanowić żadnych trudności. Pamiętajmy, że jesteśmy awangardą Kościoła. Jesteśmy współodpowiedzialni za Kościół i za wszystko, co dzieje się w Kościele. To, czy pokój i Królestwo Chrystusowe zakrólują już w niedalekiej przyszłości, zależy od nas, od wiernego posługiwania się głównym środkiem, który Matka Boża w swoim apelu fatimskim podała, to jest pokutą. Musimy wziąć na serio fatimskie nawoływania do pokuty.
Przeraźliwa rzeczywistość życia współczesnego winna nam otworzyć oczy. Jeżeli nie dostrzegamy grozy położenia, to niech nas do niej doprowadzi lęk i trwoga Matki Bożej. Historia objawień wskazuje nam wyraźnie na matczyny lęk Maryi, kiedy mówi o przyszłości. „Jeżeli się nie nawrócicie” — zdanie to powtarza się często. Jest ono wyrazem tragicznej obawy Matki Bożej, że wolny człowiek może opowiedzieć się przeciw Bogu. Skutki tego — według wypowiedzi Maryi — byłyby katastrofalne.
Lęk i trwoga Matki Bożej winny znaleźć swój oddźwięk zwłaszcza w naszych sercach kapłańskich w tym okresie pokuty, w czasie wielkiego odnowienia. Paenitentiam agite. [Czyńcie pokutę (Mt 3,2)]. Od tych słów rozpoczął Chrystus swoją apostolską działalność. Tekst grecki jest wyraźniejszy — metanoi — odwróćcie się, przemieńcie się.
Współczesna biologia podkreśla konieczność nieustannej wewnętrznej odnowy organizmu. Życie biologiczne nie zna stagnacji, gdyż ona jest objawem śmierci. Dynamiczny, intensywny rozwój jest naczelną właściwością wszelkiego życia, a więc i życia duchowego. Tezę tę szczególnie akcentował w swoich pracach Aleksy Carrel, laureat Nagrody Nobla, ten, który zawdzięcza swoje nawrócenie pewnemu cudowi, który oglądał w Lourdes.
Maryjne wezwanie do pokuty zmierza do odnowy, do przeobrażenia człowieka, do wydobycia go z tego powolnego zamierania ducha. Bez pokuty, bez ofiary nie ma wyższego stopnia życia wewnętrznego. Nie ma możliwości oddziaływania na drugich. Zakres naszego wpływu duszpasterskiego zależy od bogactwa naszego wnętrza, od osobistej wielkości.
Z Tą, którą nazywamy Regina Cleri [Królową kapłanów], mamy dwie cechy wspólne. Lumen aeternum mundo effudit, Iesum Christum, Dominum nostrum [wydała światu Światłość przedwieczną, Jezusa Chrystusa, Pana naszego] — tak śpiewamy w Prefacji na święta Matki Bożej. Zadaniem naszym, jak i zadaniem Maryi to Lumen aeternum mundo effundere — przez pracę apostolską rodzić Chrystusa w duszach bliźnich. A druga nasza wspólna cecha z Maryją to stygmat ofiary i cierpienia. „Im kto bliżej Chrystusa, tym bliżej ofiary i cierpienia” — powiedział o. Meschler. Dlatego też prócz Chrystusa Cierpiącego nikt tyle nie wycierpiał co Matka Boża, „której duszę przeniknął miecz” (Łk 2,35).
I każdy z nas musi pójść tą drogą. Każde nasze cierpienie osobiste, każda nasza pokuta zostały wciągnięte w plan ekonomii zbawczej. Jak Maryja, choć Niepokalana, razem z Chrystusem cierpiała za grzechy ludzkości, tak i każdy kapłan na mocy swego urzędu winien składać ofiarę z swego cierpienia i pokuty za winy własne oraz za winy ludu swego.
Już w czasie drugiej wizji w Fatimie Matka Boża wyjaśnia dzieciom, że realizacja fatimskiego programu zapoczątkuje okres pokoju, czyli okres czasów Maryjnych. Że nastał już świt czasów Maryjnych, dowodem tego [jest] wyjątkowy rozkwit kultu Maryjnego na całym świecie. Sodalicje [są] w pełnym rozkwicie. Błękitna Armia realizująca cele Fatimy szerzy się we wszystkich krajach katolickich. Powstał Legion Maryi, którego powstanie nazwano wydarzeniem historycznym.
Że przeżywamy już świt czasów Maryjnych, dowodem tego choćby to, że Kościół Powszechny stoi po prostu przed niebezpieczeństwem masowego odstępstwa od wiary. Apostazji mogą ulec nawet zakonnicy i kapłani. I otóż trzeba wiedzieć, że zawsze i wszędzie tam, gdzie chodzi o rozdział duchów, o tworzenie się zbyt niebezpiecznych herezji, tam zaraz zjawia się Maryja. Podkreśla to o. Henryk de Lubac TJ w swej słynnej książce Médiations sur l'Eglise [Medytacje nad Kościołem].
Pius XII przypomniał nam tę prawdę w encyklice o Kościele: „Chrystus — powiada Papież — ustawicznie spogląda z nieba na swą Oblubienicę Kościół św., jak Ona boryka się z trudnościami na ziemi. A gdy widzi, że jej zagraża zguba, ratuje ją z nawałnicy sam, ale najczęściej przez Tę, która od zarania Kościoła jest «Wspomożycielką wiernych»”.
Nie tylko zbliżająca się epoka Maryjna domaga się od kapłanów pełni ducha Maryjnego. Domaga się tego również Maryjność duszy polskiej. Kiedy w r. 1945 śp. Kard. Hlond wracał do Polski, Pius XII przyjął go na pożegnalnej audiencji. Wówczas na odchodnym Ojciec św. powiedział do niego: „Eminencjo, wydaje nam się, że duszy polskiej nic zagrozić nie może, bo dusza polska jest przepojona kultem Matki Bożej”.
Ojciec św. wypowiedział wielką prawdę. Kult Matki Bożej jest duszą duszy polskiej. Czyż o tym nie mówią nam choćby te nowenny do Matki Bożej Nieustającej Pomocy, które do świątyni naszej ściągają takie tłumy, jakich dotychczas nigdy jeszcze nie oglądano?
Goście z zagranicy, odwiedzający przed wojną Polskę, wyrażali się częstokroć opisując, że żaden naród w Europie nie czci tak gorąco Matki Bożej jak naród polski. OO. [Ojcowie] Paulini opowiadają, że w święto Wniebowzięcia Matki Bożej w ubiegłym roku na Jasnej Górze wysłuchano 100 000 osób spowiedzi św., a Komunii św. rozdano 200 000.
Dusza polska przepojona jest kultem Matki Bożej [także] wśród polskiego wychodźstwa. Jeśli gdzieś wśród piniorów brazylijskich lub w dziewiczej puszczy ognistego Cejlonu Polak zna choćby jedną pieśń kościelną, to będzie to pieśń Serdeczna Matko. Jeśli Polak umie jeszcze modlić się po polsku, to będzie to Zdrowaś, Maryjo.
Jedno z moich najrzewniejszych wspomnień z Południowej Ameryki to odwiedziny wśród Polaków w Corrego d'Anta niedaleko Słodkiej Rzeki, tysiąc kilometrów na północ od Rio de Janeiro. Ci Polacy zaszyci w tych bezludnych lasach dziewiczych przez 40 lat nie widzieli polskiego kapłana. Częściowo zapomnieli już o Polsce. Zapomnieli, które miasto jest stolicą naszej Ojczyzny i która rzeka jest największą w naszym kraju. Nie zapomnieli jednak o Matce Najświętszej. Sami zbudowali piękną świątynię ku Jej czci. A ponieważ nie mieli kapłana, sami odprawiali sobie nabożeństwa, śpiewając rzewnie polskie pieśni Maryjne.
Pracujemy wśród Polaków, których dusze przepojone są Maryjnością. Musimy więc sami zdobyć pełnię ducha Maryjnego. Maryjny lud domaga się Maryjnych kapłanów. O tym muszą wiedzieć wszyscy duszpasterze. Oni też w pierwszym rzędzie muszą pałać gorącym nabożeństwem do Matki Bożej. Inaczej nie będą zdolni do stworzenia atmosfery Maryjnej, do której świadomie i nieświadomie wzdycha dziś cały świat. Żyjmy Maryją, promieniujmy Maryją na każdy dzień. Ukochajmy Ją sercem i duszą całą.
W Fatimie Królowa nasza oświadczyła zupełnie jasno: „Jezus chce, abym była więcej miłowana”. Te słowa są wskazówką, przestrogą i pokarmem. Pamiętajmy o tym, że bez miłości do Maryi kapłan staje się żywym wrakiem. W Niej kapłan odnajduje swoją godność, swoje szlachectwo wewnętrzne. Jedynie przez miłość do Matki Bożej kapłan dochodzi do pełnej osobowości.
Najświętsza Panna jako Matka wypełniła swój obowiązek macierzyński wobec nas. Każdy mógłby obwiesić Jej obraz dziesiątkami wot, tych widomych znaków łask, które w ciągu życia otrzymał za Jej przyczyną.
A my, czyśmy dotychczas wypełnili obowiązki synowskie wobec naszej najczulszej i najlepszej Matki? Może i u nas za dużo jest czystego werbalizmu. Mówimy o Matce Najświętszej, o Jej roli i posłannictwie. Każde kazanie kończymy, nawiązując do Jej miłości. Lecz nasze życie zadaje kłam naszym słowom. Nie promieniujemy Maryją na co dzień. Łatwo może nastąpić skrzywienie naszej maryjności. Łatwo o spłycenie tego, co święte. Jeśli nastąpi rutyna w naszym stosunku do Matki Bożej, nie będziemy już zdolni przeżywać Jej serdecznej bliskości.
Ten dzisiejszy dzień skupienia, ten polski Rok Maryjny oraz rozpoczynająca się dekada przygotowująca nas na Sacrum Poloniae Millenium [Święte Tysiąclecie Polski] niech przeorzą odpowiedzialnością nasze kapłańskie sumienia. Niech się dokona w nas konfrontacja naszej postawy kapłańskiej z ideą Maryjną.
Prośmy Tę, którą mariologia nazywa Omnipotentia Supplex [Wszechmocą błagającą], o moc ducha, o świętość kapłańską. Ona na pewno wyjedna nam tę łaskę. Ona będzie nam najlepszą Matką i Przewodniczką w naszej pracy kapłańskiej. Ona będzie nam Gwarantką naszego uświęcenia. Wszakże to wszystko pod jednym warunkiem. Pod warunkiem, że spełnimy Jej życzenie, że wypełnimy to, czego Ona w Fatimie od nas kapłanów zażądała.
opr. ab/ab