We wtorek 24 października wierni Archidiecezji Krakowskiej oficjalnie pożegnali abp. Grzegorza Rysia, który 14 września został ogłoszony nowym metropolitą łódzkim.
Na pożegnalną Mszę św. do bazyliki Mariackiej przyszły tłumy wiernych. Wśród nich byli m.in. znajomi arcybiskupa, jego współpracownicy i ci, których dotknęło głoszone przez niego słowo.
- Przyszedłem tu przede wszystkim z potrzeby serca, żeby podziękować arcybiskupowi za to, że otwierając się na łaskę Boga przyciągał do krakowskiego Kościoła tak wiele ludzi - zwłaszcza młodych. Niczego nie udawał i właśnie to oni docenili - mówił Kamil, kleryk Wyższego Seminarium Duchownego w Krakowie.
Wiele ciepłych wspomnień pozostanie również w pamięci kapłanów, którzy arcybiskupa pamiętają jeszcze jako rektora seminarium. - Przez ostatnich 10 lat, od kiedy tylko go poznałem, towarzyszyła mi nieustanna modlitwa za niego. Nie wyobrażałem sobie, że tu dziś by mnie nie było. Był dla nas-księży jak ojciec. Pewien okres dla krakowskiego Kościoła się kończy, ale skoro Pan Bóg go posłał do Łodzi, to znaczy, że teraz tam go potrzebują. Poza tym to przecież z łodzi Pan Jezus powołał apostołów, żeby byli rybakami ludzi - porównał ks. Mateusz Wójcik, wikariusz z Kolegiaty Akademickiej św. Anny.
Tej wyjątkowej wtorkowej Eucharystii przewodniczył abp Marek Jędraszewski, który dziękując abp. Rysiowi za dotychczasową posługę w Archidiecezji Krakowskiej mówił, że moment ten przypomina fragment Ewangelii, kiedy Pan Jezus udał się wieczorem na modlitwę i po jakimś czasie znaleźli Go apostołowie mówiąc: „Wszyscy Cię szukają", a On odpowiedział im na to: „Ja muszę iść do innych miast, bo na to przyszedłem".
- Taka jest rola pasterza, iść tam, gdzie woła Chrystus. Iść tam, gdzie daje kolejne pastwisko, do którego trzeba sprowadzać owce, które trzeba karmić Bożym słowem, modlitwą, Eucharystią, sakramentami, a przede wszystkim miłością pasterską. Tego tobie księże arcybiskupie życzymy z całego serca, obiecując modlitwę za ciebie, abyś był wierny Najwyższemu Pasterzowi do końca i abyś mógł cieszyć się miłością i wdzięcznością tych owiec, które dał ci Pan - mówił metropolita krakowski.
Homilię podczas tej Mszy św. wygłosił abp Grzegorz Ryś, który już od samego początku przekonywał, że Pan Bóg zawsze daje nam słowo adekwatne do momentu życia, w którym się znajdujemy. Skupił się głównie na słowach, które Jezus powiedział do swoich uczniów: „Niech będą przepasane biodra wasze". Wyjaśnił, że słowo to jest odesłaniem do 12 rozdziału Księgi Wyjścia, czyli do pierwszej Paschy, jaką Naród Wybrany przeżywał w Egipcie.
- To jest słowo na wyjście. Izrael spożywał Paschę na moment przed wyjściem z Egiptu do Ziemi Obiecanej, na moment przez przejściem z niewoli do wolności. Jezus mówi do nas o momencie paschalnym w naszym życiu, o potrzebie doświadczenia tego Bożego prowadzenia z niewoli do wolności - wyjaśnił.
Zaznaczył, że Jezus mówiąc do swoich uczniów, żeby byli przepasani, nie zaprasza ich tym na wieczerzę paschalną, lecz mówi o konkretnym sposobie życia. - Chodzi o sposób myślenia, o takie doświadczenie wyprowadzenia z niewoli do wolności, które ogarnia całego człowieka i jest jego doświadczeniem ciągłym. Które nie jest tylko przeżyciem liturgicznym, niezależnie od tego jak liturgia jest ważna. Kiedy Jezus mówi: „Miejcie przepasane wasze biodra", to formuje gdzieś najgłębiej naszą tożsamość - zauważył.
Tłumaczył też, że liturgia - choć niesłychanie ważna - musi być momentem, w którym człowiek spełnia swoją wewnętrzną, najbardziej osobistą potrzebę, kiedy wyraża siebie, swoje życie, swoje działanie, swoje myślenie i swoje decyzje. - Ta najważniejsza Pascha nie dokonuje się przez fizyczną podróż, tylko dokonuje się przez zaproszenie Pana do swojego życia, do każdego miejsca, w którym aktualnie jesteś. Nie musisz się przenosić, nie musisz gdzieś wędrować. Ona się dokona wtedy, kiedy zaprosisz Jezusa do siebie, a kiedy przyjdzie i zakołacze, to natychmiast wstaniesz żeby otworzyć i powiedzieć: „Panie nie stój w progu, Panie wejdź, Panie rozgość się!" - nauczał.
Dodał, że Jezus, zapraszając nas do swojego stołu, sam staje się sługą. Przekonywał też, że dzieje się to podczas każdej Eucharystii. - To jest ten niesłychany moment, w którym odkrywasz, że tak naprawdę nie dasz rady służyć Jezusowi, bo to On jest tym, który służy tobie i On jest tym, który nie da się wyprzedzić w posługiwaniu. On jest tym, który dokonuje w tobie przemiany i z niewolnika czyni cię królem - mówił abp Ryś.
Podzielił się z zebranymi tym, że niejednokrotnie wracał do tej Ewangelii o Bogu, który jest zawsze pierwszym w służbie człowiekowi, który nas krępuje swoją gotowością do służby i który przy wszystkich naszych grzechach pomaga nam w sobie odkryć królewską godność dzieci Bożych. Stwierdził też, że prawda ta opowiada również o samym Kościele. Tłumaczył, że tak jak jest w doświadczeniu spotkania z Jezusem, tak jest też w doświadczeniu spotkania z Kościołem.
- Zawsze Kościół nam więcej daje niż my możemy mu dać. Od jakiegoś czasu noszę w sobie takie słowo z jednego z dokumentów Soboru Watykańskiego II, które mówi, że kapłan jest zawsze dłużnikiem Kościoła. Ta Eucharystia jest przede wszystkim moim dziękczynieniem za ten Kościół, za ten konkretny Kościół w Krakowie, którego jestem i zawsze będę dłużnikiem. Kościół, który jest dla mnie Matką, która mnie do tej pory nosi na swoich rękach, swoją przepiękną, mądrą wiarą. Jest Kościołem, który mi tysiące razy usłużył - przekonywał.
Opowiedział również o tym, jak poprzedniego dnia od kard. Stanisława Dziwisza otrzymał pierścień, który kard. Franciszek Macharski dostał od mnichów z Mogiły przy swoich święceniach biskupich. - Kard. Franciszek pewnie włożył ten pierścień raz na palec i podarował go Janowi Pawłowi II. I ja go dostałem wczoraj. I to jest właśnie ta radość - ja wiem, kto stoi za tym pierścieniem. Tu, w tym Kościele, który daje człowiekowi poczucie zakorzenienia, jest tak ze wszystkim - ocenił.
Opisując Kościół krakowski mówił, że jest on mądry refleksją ambitną, odważną i otwartą, a także piękny tradycyjną ludową pobożnością. Podkreślał, że w każdym jego miejscu można nauczyć się czegoś w przeżywaniu wiary - nawet od najprostszych ludzi. - Nie da się o tym Kościele powiedzieć prawdy w 5 minut, ale to jedno muszę powiedzieć, że w spotkaniu z tym Kościołem człowiek ma to samo doświadczenie, jakie ma w spotkaniu z Panem. Zmartwychwstały Pan w szczególny sposób żyje w tym Kościele, który jest w Krakowie. To jest Kościół, któremu się też nie da służyć, dlatego, że on zawsze jest większy w posłudze człowiekowi. Służba temu Kościołowi przemienia człowieka, czyni człowieka piękniejszym, dojrzalszym, bogatszym i mądrzejszym. Służba temu Kościołowi wyzwala - opisywał.
Uznał też, że wierni Kościoła krakowskiego są wielkimi dłużnikami tej wspólnoty. - Nigdy się nie wypłacimy temu Kościołowi. On nas wszystkich przyjmuje takimi, jakimi jesteśmy, ze wszystkimi swoimi ograniczeniami, całą naszą głupotą, grzechem i małością. I on nas kocha i potrzebuje, ale zawsze wtedy, kiedy mu służymy, on nam służy bardziej - tłumaczył.
Poprosił też, aby wszyscy otworzyli się na to szczęście, jakie daje człowiekowi służba Jezusowi i służba konkretnemu Kościołowi. - To jest moment, w którym przestajesz być niewolnikiem. W ostateczności niewolnikiem siebie samego, bałwochwalstwa wobec siebie samego. Przestajesz być niewolnikiem, a stajesz się wolnym. Jezus cię sadza za stołem na swoim własnym tronie. Nigdy nie dajcie sobie wmówić, że jest inaczej - zakończył.
Tego wieczoru w imieniu Uniwersytetu Jana Pawła II w Krakowie abp. Rysiowi podziękował również ks. prof. Wojciech Zyzak, z kolei mieszkańców Krakowa reprezentował Bogusław Kośmider, przewodniczący rady miasta, który arcybiskupowi podarował miniaturową replikę Dzwonu Zygmunta.
Przypominamy, że uroczysty ingres abp. Grzegorza Rysia do archikatedry łódzkiej odbędzie się w sobotę 4 listopada, w liturgiczne wspomnienie św. Karola Boromeusza.
Paulina Smoroń | Archidiecezja Krakowska