Księża, świeccy, grupy parafialne i osoby życia konsekrowanego to priorytety w posłudze duszpasterskiej nowego biskupa koadiutora diecezji warszawsko-praskiej.
Papież Franciszek mianował dotychczasowego biskupa pomocniczego diecezji ełckiej Romualda Kamińskiego biskupem koadiutorem diecezji warszawsko-praskiej, zwalniając go jednocześnie ze stolicy tytularnej Agunta.
Publikujemy rozmowę z bp. Kamińskim:
Ks. Paweł Rytel-Andrianik: Jak Ksiądz Biskup przyjął informację o decyzji Ojca Świętego Franciszka?
Bp koadiutor Romuald Kamiński: Przyznam, że byłem bardzo zaskoczony. Diecezję oczywiście znam bardzo dobrze, bo w niej spędziłem pierwsze dwa lata kapłaństwa, pracując w jednej z parafii otwockich należących obecnie do diecezji warszawsko-praskiej. Potem, po dziewięciu latach wróciłem na teren nowo powstałej diecezji warszawsko-praskiej na trzynaście lat jako kanclerz. Wtedy tworzyły się zręby i wszystkie instytucje obecnej diecezji. Mając to doświadczenie posługi kanclerza, jak mało kto, miałem możliwość poznania wszystkich mechanizmów działających w diecezji. Wiedza ta jest dla mnie ogromnym atutem, ale to już nie są tamte czasy. Świat się zmienia, zmieniają się warunki życia, relacje międzyludzkie. Nie ukrywam, że tak po ludzku to bardzo się boję, ale jeśli to jest zgodne z wolą Bożą, to trzeba powiedzieć tak i poddać się całkowicie woli Bożej. Tak też zrobiłem.
Kiedy ksiądz biskup przyjmuje decyzję Ojca Świętego, żeby być w diecezji warszawsko-praskiej jako koadiutor, z prawem następstwa, co ksiądz biskup uważa za swoje duszpasterskie priorytety?
- Pragnę wspierać w posłudze ks. abpa Henryka Hosera oraz współpracować z ks. bpem Markiem Solarczykiem w służbie Bogu i ludziom. Co do priorytetów, to są one takie same jak wtedy, gdy zostałem posłany do Diecezji Ełckiej. Przede wszystkim biskup powinien dbać o wspólnotę kapłańską, gdyż jest to wspólnota, która jest na pierwszej linii pracy Kościoła. Im więcej będziemy mieć świętszych, bardziej zaangażowanych i duchowo oddanych kapłanów, tym lepsze owoce będzie wydawała nasza praca. Drugim priorytetem, nie pozostawiającym wątpliwości, jest zaangażowanie się w pracę z laikatem. A tutaj taki podrozdział stanowią wszystkie ruchy i wspólnoty modlitewne. Wychodzę z założenia, że trzeba stworzyć takie podłoże duszpasterskie, takie formy, aby każdy mógł znaleźć dla siebie jak najlepsze miejsce i mógł odnaleźć się w Kościele. I widzę tutaj, choćby z doświadczenia ełckiego, że jeśli chcemy cokolwiek na tym polu ewangelizacyjnym zrobić, to właśnie do tych wspólnot się zwracamy w pierwszej kolejności. Oczywiście ważna jest katechizacja i inne formy ewangelizacji, ale za tymi wszystkimi grupami formacyjnymi stoi duszpasterstwo małżeństw i rodzin. To jest mi najbardziej bliskie, więc tego także bym nie chciał zaniedbać. I kolejna sprawa. Diecezja warszawsko-praska jest ogromnie bogata w życie konsekrowane. Trzeba z tymi wspólnotami być i im pomagać, bo wiadomo, że wszystkie te wspólnoty cierpią na brak powołań. To jest, tak mi się wydaje, ponad tysiąc dwieście sióstr zakonnych pracujących w różnych miejscach, pełniących różne obowiązki - to jest wielki kapitał diecezji.
Ksiądz biskup otrzymał tytuł Człowieka Dialogu w 2016 roku. Co wypływa z tego doświadczenia dialogu z religiami niechrześcijańskimi, z uczestnictwa w Radzie ds. Dialogu Międzyreligijnego, z bycia delegatem Konferencji Episkopatu Polski ds. Dialogu Katolików i Muzułmanów?
- Gdyby to odnieść do całej wspólnoty diecezjalnej, to kwestia dialogu w ogóle – z ludźmi i ze społeczeństwem – jest ogromnie ważna. Musimy sobie uzmysłowić, że nie wszyscy są zaangażowani w życie Kościoła. Jeżeli mówimy, że dominicantes stanowi około 30 % w Warszawie, to musimy sobie zdać sprawę, że ponad 60 % osób jest poza tą wspólnotą. Tutaj, żeby coś na tym gruncie zrobić, najpierw potrzebna jest umiejętność zwykłego ludzkiego porozumienia, dotarcia do tych ludzi, dialogu. Uczyć się dialogu, a dopiero potem, na bazie tego, możemy budować poważniejsze sprawy.
Dziękuję za rozmowę.
Źródło: BP KEP