W czasie zakończonej wczoraj pielgrzymki na Słowację Franciszek pozostawił słowackiemu Kościołowi i Kościołowi powszechnemu, wiele inspiracji i zachęt. Papieskie przesłanie zawierało w sobie ważny wymiar kościelny, duszpasterski, ekumeniczny, międzyreliginy i europejski.
Papież apelował o Kościół, który winien być „płonącą lampą Ewangelii”, wspólnotą, która pragnie pociągać ludzi do Chrystusa z radością Ewangelii, a nie „fortecą, potentatem, zamkiem położonym wysoko, który patrzy na świat z dystansem i samowystarczalnością”.
Mimo kryzysu pandemii koronawirusa papieska wizyta wypadła nadzwyczaj dobrze: dziesiątki tysięcy ludzi na Mszach św. w Preszowie i Szasztinie, na spotkaniu z młodzieżą w Koszycach i tysiące na ulicach radośnie witających papieża. Bez wątpienia słowami, nazywając Słowację „poezją”, i gestami papież zaskarbił sobie sympatię wszystkich Słowaków bez względu na etniczne pochodzenie, przekonania religijne czy opcje polityczne. Dali temu wyraz przede wszystkim Romowie i Żydzi. Podczas spotkania ze wspólnotą słowackich Żydów w Bratysławie, oddając hołd ofiarom Holocaustu, Franciszek powiedział: „Jednoczymy się w potępieniu wszelkiej przemocy, wszelkich form antysemityzmu i w dążeniu do tego, by nie bezczeszczono obrazu Boga w ludzkim stworzeniu”. Z kolei Romów zapewnił, aby „zawsze czuli się w Kościele jak w domu”. Zachęcił do wykraczania poza uprzedzenia i stereotypy. Przestrzegł przed zamykaniem w gettach podkreślając, że drogą do pokojowego współistnienia jest tylko integracja.
Papież pozostawił słowackiemu Kościołowi i Kościołowi w Europie wiele inspiracji i zachęt. Spotykając się z biskupami, duchowieństwem diecezjalnym i zakonnym, seminarzystami i katechetami w katedrze św. Marcina w Bratysławie zaznaczył, że Kościół ma być przede wszystkim „płonącą lampą Ewangelii”, wspólnotą, która pragnie pociągać ludzi do Chrystusa z radością Ewangelii, a nie „fortecą, potentatem, zamkiem położonym wysoko, który patrzy na świat z dystansem i samowystarczalnością”. Prosił: „Nie ulegajmy pokusie przepychu, światowej wielkości! (...) Kościół musi być pokorny jak Jezus, który ogołocił się ze wszystkiego, który stał się ubogim, aby nas ubogacić jako taki przyszedł, aby zamieszkać pośród nas i uleczyć nasze zranione człowieczeństwo” – powiedział Franciszek i dodał: „Piękny jest Kościół pokorny, który nie odgradza się od świata i nie patrzy na życie z dystansem, ale w nim przebywa”.
Zwrócił uwagę, że „żyjąc wewnątrz, nie zapominajmy o dzieleniu się, podążaniu razem, przyjmowaniu pytań i oczekiwań ludzi”. „To pomaga nam wyjść ze skoncentrowania się na sobie: centrum Kościoła nie jest Kościół! Kiedy Kościół wpatrzony jest w siebie samego, kończy jak owa kobieta z Ewangelii pochylona i wpatrzona w swój pępek. Wyzbądźmy się nadmiernej troski o siebie samych, o nasze struktury, o to, jak postrzega nas społeczeństwo” – przestrzegł Franciszek. Zachęcił do „zanurzenia się w prawdziwe życie ludzi, duchowe potrzeby i oczekiwania ludu, czego oczekuje on od Kościoła”.
Mówiąc jak wielką wagę ma wolność papież przypomniał dramatyczne okresy w historii Słowacji, które są wielką lekcją dla wszystkich: „kiedy wolność była raniona, gwałcona i zabijana, człowieczeństwo było degradowane i nadchodziły burze przemocy, wymuszeń i pozbawiania praw”. W tym kontekście przestrzegł mówiąc, że Kościołowi, który „nie pozostawia miejsca na przygodę wolności, grozi, że także w życiu duchowym stanie się miejscem surowym i zamkniętym”. Zwrócił uwagę, że nowych pokoleń nie pociąga propozycja wiary, która nie pozostawia im wewnętrznej wolności, nie pociąga ich Kościół, w którym wszyscy muszą myśleć w ten sam sposób i być ślepo posłuszni. „Kościół Chrystusa nie chce panować nad sumieniami i zajmować przestrzeni, chce być «źródłem» nadziei w życiu ludzi” – zaznaczył.
Przestrzegł przed religijnością rygorystyczną. „Trzeba od tego odejść i pozwólcie im rozwijać się w wolności! Niech nikt nie czuje się przygnieciony. Niech każdy odkryje wolność Ewangelii, wchodząc stopniowo w relację z Bogiem, z ufnością tego, kto wie, że może przedstawić Mu swoją historię i swoje rany, bez lęku, bez udawania, nie martwiąc się o obronę swego wizerunku, mógł powiedzieć: «jestem grzesznikiem», powiedzieć to szczerze, a nie bić się w piersi, a potem uważać się za sprawiedliwych. Jakże ważna jest wolność! Niech głoszenie Ewangelii będzie wyzwalające, a nie opresyjne. I niech Kościół będzie znakiem wolności i przyjęcia!” – zaapelował Franciszek.
Zachęcił też do kreatywności. Wskazując na przykład świętych Cyryla i Metodego, którzy byli wynalazcami nowych języków służących przekazywaniu Ewangelii, kreatywnymi tłumaczami orędzia chrześcijańskiego, bardzo bliscy historii ludów, które spotykali, mówili ich językiem i przyswoili sobie ich kultur, zachęcił do poszukiwania nowych „alfabetów” dla głoszenia wiary. „Mamy w tle bogatą tradycję chrześcijańską, ale w życiu wielu ludzi pozostaje ona dzisiaj wspomnieniem przeszłości, która już nie przemawia i nie kieruje decyzjami życiowymi. W obliczu utraty zmysłu Boga i radości wiary nie ma sensu narzekać, okopywać się w katolicyzmie obronnym, osądzać i oskarżać świat. Potrzebna jest kreatywność Ewangelii. Uważajmy! Ewangelia nie została jeszcze zamknięta, jest otwarta!” – mówił Franciszek.
Dał też praktyczne wskazówki odnośnie homilii. „Pomyślcie o wiernych, którzy muszą słuchać homilii trwających 40 minut, 50 minut, na tematy, których nie rozumieją, które ich nie poruszają... Proszę was, księża i biskupi, zastanówcie się dobrze, jak przygotować homilię, jak ją wygłosić, aby był kontakt z ludźmi i aby czerpali inspirację z tekstu biblijnego. Homilia, nie powinna zazwyczaj, być dłuższa niż dziesięć minut, ponieważ ludzie tracą uwagę po ośmiu minutach, pod warunkiem, że jest bardzo interesująca” – powiedział Franciszek.
Wezwał słowacki Kościół do dialogu ze światem, zarówno z wyznawcami innych odłamów chrześcijaństwa, jak i z niewierzącymi. Zachęcił, aby była to „Wspólnota, która głosząc Ewangelię miłości, sprawia, że rozkwita jedność, przyjaźń i dialog między wierzącymi, między różnymi wyznaniami chrześcijańskimi i między narodami”.
Nawiązując do męczeńskich dziejów tamtejszego Kościoła papież podkreślił też znaczenie przebaczenia oprawcom. „Życzę wam, abyście kontynuowali swoją drogę w wolności Ewangelii, w kreatywności wiary i w dialogu, który wypływa z miłosierdzia Boga, który uczynił nas braćmi i siostrami, i który wzywa nas, abyśmy byli budowniczymi pokoju i zgody”.
Wizyta Franciszka miała też ważny wymiar ekumeniczny. Papież podczas spotkania z Ekumeniczną Radą Kościołów w Bratysławie zachęcił słowackich chrześcijan do kontynuowania drogi ekumenicznej, by czerpiąc inspirację z wzoru Braci Sołuńskich Cyryla i Metodego pielęgnowali kontemplację, której tak bardzo potrzebuje Europa, „aby odkrywać na nowo piękno adoracji Boga i znaczenie tego, by nie pojmować wspólnoty wiary przede wszystkim przez pryzmat jej skuteczności programowej i funkcjonalnej”. „Tutaj, w sercu Europy, rodzi się pytanie: czy my, chrześcijanie, straciliśmy nieco zapał głoszenia i proroctwo świadectwa? Czy to prawda Ewangelii nas wyzwala, czy też czujemy się wolni, gdy tworzymy strefy komfortu, które pozwalają nam zarządzać sobą i spokojnie iść dalej bez żadnych szczególnych reperkusji? I znowu, czy zadowalając się chlebem i bezpieczeństwem, nie straciliśmy być może zapału w poszukiwaniu jedności, o którą prosi Jezus, jedności, która z pewnością wymaga dojrzałej wolności w zdecydowanych wyborach, wyrzeczeniach i poświęceniach, ale też jest warunkiem koniecznym, aby świat uwierzył?. Nie ograniczajmy naszego zainteresowania do tego, co może służyć naszym poszczególnym wspólnotom. Wolność brata i siostry jest także naszą wolnością, ponieważ nasza wolność nie jest bez nich pełna” – mówił Franciszek.
Wizyta miała też ważny aspekt polityczny i to nie tylko w wymiarze krajowym, ale europejskim. Papież nawiązując do bogatej historii Słowacji, jej chrześcijańskich korzeni, powiedział: „Dzieje te wzywają Słowację do bycia orędziem pokoju w sercu Europy. Sugeruje to wielki niebieski pas na waszej fladze, symbolizujący braterstwo z narodami słowiańskimi. Potrzebujemy właśnie braterstwa, aby promować integrację, która jest coraz bardziej niezbędna. Jest ona pilnie potrzebna teraz, w czasie, gdy po wielu trudnych miesiącach pandemii nadchodzi wytęsknione ożywienie gospodarcze, któremu sprzyjają plany odbudowy Unii Europejskiej. Może się jednak zdarzyć, że ulegniemy pośpiechowi i pokusie zysku, wywołując przejściową euforię, która zamiast jednoczyć, dzieli. Co więcej, samo ożywienie gospodarcze nie wystarczy w świecie, w którym wszyscy jesteśmy powiązani ze sobą, w którym wszyscy zamieszkujemy w owej krainie środka. Oby ten kraj, w czasie, gdy na różnych frontach trwają walki o dominację, potwierdzał swoje przesłanie integrowania i pokoju, a Europa oby wyróżniała się solidarnością, która przekraczając jej granice, może na nowo wprowadzić ten kontynent do centrum historii”.
Uzupełnieniem dla tych słów może być wypowiedź Franciszka podczas konferencji prasowej na pokładzie samolotu, gdy wracał do Rzymu: „Europa musi powrócić do marzeń wielkich ojców założyciel. Unia Europejska nie jest zgromadzeniem mającym na celu załatwienie spraw, za Unią Europejską stoi duch, o którym marzyli Schumann, Adenauer, De Gasperi. To tego trzeba powrócić. Bo istnieje niebezpieczeństwo, że będzie to tylko urząd zarządzania, a to nie jest dobre. Musi sięgać do mistyki, szukać korzeni Europy i z nich wyrastać. Wszystkie kraje muszą to rozwijać. To prawda, że niektóre interesy, być może nieeuropejskie, próbują wykorzystać Unię Europejską do ideologicznej kolonizacji, a tak być nie powinno. Unia Europejska musi być niezależna i w tej samej mierze każdy z krajów, inspirując się marzeniami wielkich założycieli”.
Krzysztof Tomasik / Warszawa