Rajcza: uczestnicy ewangelizacyjnej wyprawy rowerowej „Rozkręć wiarę” wrócili do domu

Ósma wyprawa na jednośladach, w ramach ewangelizacyjnego projektu, polegała na przejechaniu 2700 km z Żywca do La Salette oraz Rzymu i pokonaniu dziesięciu alpejskich przełęczy.

Przed wyprawą rowerową „Rozkręć wiarę” wielu z jej uczestników nawet nie słyszało o francuskiej wiosce La Salette, dziś przywołują wspomnienie wjazdu do maryjnego sanktuarium, położonego w Alpach na wysokości prawie 2 tys. metrów nad poziomem morza, jako jedno z najważniejszych w życiu. Ósma wyprawa na jednośladach, w ramach ewangelizacyjnego projektu, polegała na przejechaniu 2700 km z Żywca do La Salette oraz Rzymu i pokonaniu dziesięciu alpejskich przełęczy. Pielgrzymi wieźli ze sobą księgę z intencjami, powierzonymi przez mieszkańców Żywca i diecezji bielsko-żywieckiej.

Jedenaścioro pielgrzymów rowerzystów wróciło już do domu. Jako ostatni na Żywiecczyznę, skąd miesiąc temu startowała wyprawa, do Polski dotarło 23 sierpnia czworo rowerzystów, którzy od La Salette kontynuowało jazdę przez kolejne 600 km do Rzymu oraz towarzyszący im członkowie jednej z ekip samochodowych. W Rajczy Danuta Butor, żona jednego z uczestników wyprawy, powitała wracających pątników domowym chlebem, solą i jajecznicą.

Zdaniem ks. Grzegorza Kierpca, pomysłodawcy przedsięwzięcia tegoroczna wyprawa była najtrudniejszą z dotychczasowych. Obeszło się jednak bez kraks, awarii sprzętu czy poważnych kontuzji. Były za to pomylone trasy i niekiedy potężne zmęczenie. „Kryzysy i ból muszą być. Ale one są do pokonania. Wiedzieliśmy, że będzie bolało” – wytłumaczył.

Duchowny przyznał, że dzięki odwiedzinom w La Salette wielu mogło przybliżyć sobie orędzie Matki Bożej, która objawiła się tam 19 września 1846 r. dwojgu kilkunastoletnim pastuszkom. „To przesłanie bardzo aktualne dzisiaj - o szanowaniu niedzieli, jako dnia wolnego od pracy, imienia Pańskiego. Jest to wezwanie do nawrócenia” – zauważył kapłan i wspomniał moment, gdy 10 sierpnia rowerzyści wjechali na alpejską górę.

„Była to już dziesiąta z rzędu góra, na którą wjeżdżaliśmy. Zmęczenie było, ale przede wszystkim były emocje. Zaplanowaliśmy dotrzeć tam dzień wcześniej, ale z powodu ulewy musieliśmy opóźnić przyjazd. Matka Boża, przedstawiona w La Salette jako Piękna Pani z głowę ukrytą w dłoniach i płacząca, pozwoliła nam wjechać na górę dopiero w piękny, słoneczny dzień. Może nie jest z nami aż tak źle, skoro Maryja nad nami nie płakała” – zażartował i wspomniał, że pobyt w sanktuarium zrobił na wszystkich wielkie wrażenie.

Barbara Marek z ekipy samochodowej zwróciła uwagę na symbole z tzw. krzyża saletyńskiego, który miała na sobie Maryja w chwili objawienia – młotek i obcęgi, symbolizujące z jednej strony grzech i śmierć, z drugiej – uwolnienie, miłość i zmartwychwstanie. „Mamy wybór: albo będziesz tym młotkiem, który przybija Pana Jezusa do krzyża, czyli grzesznikiem, albo będziesz obcęgami, które wyciągają gwoździe. To do mnie mocno dotarło. Podczas objawień Maryja nie prosiła o wiele - o jedno ‘Zdrowaś Mario’, jedno ‘Ojcze nasz’ każdego dnia. Jeśli mamy czas, możemy się modlić więcej. To przecież prawie nic, a tak wiele zarazem” – zauważyła.

Dla Mariana Butora we wspomnieniach pozostaną piękne górskie krajobrazy. „Samo La Salette to chyba najpiękniejsze miejsce na świecie” – podkreślił i przyznał, że bardzo sobie cenił, że wszelkie trudności podczas wyprawy można było pokonywać w grupie. „Czasami wystarczyło jedno słowo, prosty gest. To bardzo pomaga” – dodał najstarszy w ekipie, 54-letni mieszkaniec Rajczy.

Maciej Urbaniec przyznał, że po tej wprawie polubił górską jazdę. „Przedtem strasznie nie lubiłem jeździć po górach na rowerze. Pojechałem, bo chciałem być na tej wyprawie” – stwierdził były uczestnik ubiegłorocznej wyprawy na ma Nordkapp, dla którego najtrudniejszy był początkowy etap pielgrzymki, gdy jechał „na flaku”.

Wiktoria Bazylińska dołączyła do rowerzystów w 17. dniu wyprawy. Z pielgrzymki wróciła jako 18-latka. Wejście w pełnoletność przeżywała podczas urodzinowej Mszy św. na cmentarzu na Monte Cassino. „To było dla mnie szczególne przeżycie. Klasztor, jego historia, zrobiły na mnie ogromne wrażenie, podobnie jak Msza św. w mojej intencji na cmentarzu polskich żołnierzy” – podsumowała.

Na rowerach, obok doświadczonych rowerzystów i członków poprzednich wypraw, jechali debiutanci: 17-letni Patryk Rus, Wiktoria Bazylińska, Rafał Napierała, Szczepan Kierpiec. Inni członkowie wyprawy to ks. Grzegorz Kierpiec, Adrianna Wisła, Marian Butor, Maciej Urbaniec, Szymon Gach, Marcin Tomaszek, Marcin Kwaśny. Towarzyszyli im bliscy i znajomi z trzech ekip samochodowych.

Wyprawa rowerowa w ramach zainicjowanego 8 lat temu cyklu „Rozkręć wiarę” była dziękczynieniem i okazją do materialnego wsparcia klasztoru sióstr klarysek od Wieczystej Adoracji w Kętach.

Tegoroczna pielgrzymka rowerowa była trzecią z pięciu zaplanowanych dziękczynnych wypraw. W 2016 roku rowerzyści dziękowali za Jubileuszowy Rok Miłosierdzia, Chrzest Polski i Światowe Dni Młodzieży. Odwiedzili na jednośladach Ukrainę i Litwę, a następnie przez Armenię dotarli do Gruzji. W ubiegłym roku dziękowali za 25 lat istnienia diecezji bielsko-żywieckiej. Z tej okazji zdobyli Nordkapp. W poprzednich latach grupa rowerzystów pielgrzymowała do Ziemi Świętej, na Saharę, do Rzymu, Fatimy, Turcji, Armenii i Gruzji.

rk / Rajcza

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama