O nadziei i niezliczonej ilości szans danych nam od Boga, mówił biskup Jan Kopiec do osadzonych w gliwickim Areszcie Śledczym, którym udzielił sakramentu bierzmowania.
Małe piwniczne pomieszczenie w Areszcie Śledczym. Kilkanaście osób krząta się, przestawia krzesła, zapala świece, przygotowuje ołtarz. Wyczuwa się lekkie napięcie. Wreszcie próba śpiewu. Nastrój trochę przedświąteczny.
Do pomieszczenia wchodzi ksiądz biskup Jan Kopiec. Wita się z każdym po kolei. Na twarzach osadzonych tu mężczyzn widać wzruszenie.
Rozpoczyna się Msza święta i następuje to, do czego przygotowywali się gorliwie przez kilka miesięcy - przyjęcie Ducha Świętego w sakramencie bierzmowania.
Radosny śpiew kończy uroczystość.
Osadzeni - czterej bierzmowani, ich świadkowie i koledzy z grupy biblijnej przygotowują stoły. Za chwilę wspólna kawa i ciasto razem z towarzyszącymi członkami wspólnoty Szkoła Nowej Ewangelizacji Jezusa Zmartwychwstałego w Gliwicach. Rozmowy, żarty, śmiech i dzielenie się wrażeniami.
W swojej homilii w czasie Mszy świętej ksiądz Biskup mówił o nadziei, niezliczonej ilości szans danych nam od Boga, o tym, że zawsze mamy możliwość wyboru dobrej drogi. Jakże prawdziwie brzmią te słowa właśnie tu.
Potwierdza się to przy tym stole skromnie zastawionym jednorazówkami. Mężczyźni opowiadają o swoich przeżyciach, o nawróceniu i doświadczeniu miłości i opieki Bożej. Mówią z wielkim zaangażowaniem, czasem jeden przez drugiego, czasem jedna opowieść przykuwa uwagę wszystkich.
Każdy z nich odnalazł drogę do Stwórcy w ciemnych zaułkach życia.
"Bardzo mocno poczułem bliskość Boga na kursie Nowe Życie tu, w areszcie. Od tej pory chciałem pogłębiać z Nim więź i marzyłem o sakramencie bierzmowania".
"Odkryłem, że Pan Bóg istnieje i że jest w moim życiu. Chciałem przyjąć Ducha Świętego. To przecież naturalna konsekwencja podjęcia życia chrześcijańskiego".
"Czego oczekuję teraz? Umocnienia i zbliżenia się do Boga. Żeby wytrwać i nie wracać już na drogę przestępstwa".
"Ludzie nas skreślają, nie wierzą, że możemy jeszcze coś ze swoim życiem zrobić. Ale my mamy nadzieję i ufamy Bogu, że da nam siłę."
"Czuję w sobie głęboką przemianę. Siłę daje mi czytanie i rozważanie Słowa Bożego i to, że przychodzą tu do nas ludzie z SNE i wspólnoty Mamre."
"Po wyjściu będę szukał wspólnoty ludzi wierzących, żeby nie wrócić do dawnego środowiska. Wiem, że tam czekają na mnie tacy, którzy chętnie wciągnęliby mnie z powrotem do przestępczego życia. Wierzę mocno, że Duch Święty mnie przed tym uchroni, że będę potrafił wykorzystać szanse na dobre życie po wyjściu na wolność."
"Tak będzie, jestem jego świadkiem bierzmowania i dzisiaj się właśnie o to dla niego modliłem"..
"Codziennie, kiedy budzę się rano, modlę się do Boga i szczerze mu dziękuję, że jestem, że żyję, że mam co jeść, że mnie prowadzi i że mam nadzieję. Bóg mnie zmienił. Byłem kiedyś kawał drania".
"To prawda, znałem go wcześniej" - mówi inny świadek bierzmowania.
"To był bandyta a teraz widzę w nim wielką zmianę. Dzisiaj naprawdę się wzruszyłem. Bóg ma moc!"
"Słyszę czasem jak mówią >No, siedzi, to teraz szuka Boga ale jak wyjdzie to będzie robił to samo.< Ale tak nie będzie. Bóg wyrwał mnie z piekła, dosłownie, i teraz, kiedy jest mi już dobrze i czuję się bezpiecznie, nie chcę się od Niego odwracać".
Wszyscy z uwagą słuchają jego opowieści.
"Siedziałem w więzieniu w Wenezueli ponad sześć lat. To, co się tam działo jest niewyobrażalne dla normalnego człowieka. Niektórzy więźniowie mają broń i w każdej chwili można dostać kulkę. Widziałem okropne egzekucje wykonywanie przez więźniów na więźniach. To jest trudne do opisania. Nikt nad tym nie panuje. Pobicia, wybicie zębów są tam lekkim doświadczeniem.
Po jakimś czasie, żeby nie oszaleć, zacząłem się modlić. Tak jak umiałem - przekręcałem modlitwy zapamiętane z dzieciństwa. A Bóg na te moje nieporadne modlitwy odpowiedział bardzo szybko. Wiele trudnych spraw zaczęło się dobrze układać.
Błagałem Go, żebym mógł przejść do więzienia w Polsce. I tak się stało, choć wcześniej nie było to takie oczywiste. Wenezuela ma swoje procedury i mogłem tam zostać do końca kary. Albo życia.
Kiedy znalazłem się w gliwickim areszcie poczułem ulgę i ogarnął mnie spokój. Bóg dał mi to, o co Go prosiłem. I postanowiłem, że nigdy się od Niego nie odwrócę. Tak nie może być, że kiedy jest mi źle to do Niego wołam o pomoc a kiedy mi lepiej, odchodzę.
Przeciwnie - tym bardziej staram się z Nim żyć. Jestem Mu wdzięczny!"
Następuje ożywiona rozmowa o przemianie serca, o tym jak cieszą się z tego rodziny, o odkrywaniu Bożej Miłości i Jego Słowa.
"Jesteśmy wdzięczni, że przychodzą tu do nas ludzie z zewnątrz, z SNE i ze wspólnoty Mamre, że chcą z nami rozmawiać i dzielić się swoim doświadczaniem Boga i czytać Pismo Święte. Dziękujemy za dar bierzmowania księdzu Biskupowi i księżom Andrzejowi i Marcinowi".
"Byłem kiedyś daleko od Kościoła ale dzisiaj poczułem radość i dumę ze spotkania z księdzem Biskupem."
"Jestem szczęśliwy, że są ludzie, którzy chcą z nami iść do Boga, i że my też możemy innych do Boga prowadzić. To się już dzieje tu, w więzieniu. Mówimy innym o Bogu i zachęcamy do naszych spotkań biblijnych."
"Marzę o tym, że kiedy stąd wyjdę, wezmę moją córeczkę za rączkę i pójdziemy razem do kościoła."
Czas wracać do cel. Na twarzach mężczyzn widać niekłamaną radość.
Duch powiał tam, gdzie chciał...
Źródło: ZM, Szkoła Nowej Ewangelizacji Jezusa Zmartwychwstałego w Gliwicach
***
"Szkoła Nowej Ewangelizacji Jezusa Zmartwychwstałego jest wspólnotą osób, którą można umieścić w nurcie ruchów zmierzających ku podjęciu osobistej decyzji wiary i oddania się Bogu. Przez swą działalność dąży do uformowania katolików w ten sposób, by każdy był świadomy i gotowy do podjęcia, wg swych możliwości, dzieła ewangelizacji. (…) Zarówno w nauczaniu, jak i w metodzie pracy Szkoła zgodna jest z nauką Kościoła realizując wezwanie do nowej ewangelizacji". – słowa ks. bp Gerarda Kusza na temat SNE Diecezji Gliwickiej.