W domach górali Beskidu Śląskiego w uroczystość Zesłania Ducha Świętego smażono świąteczną jajecznicę. Tradycja ta jest wciąż żywa wśród niektórych przedstawicieli społeczności ewangelickich na tym terenie.
Małgorzata Kiereś, etnograf z Wisły, zwraca uwagę, że jest to zwyczaj nie tylko rodzinny, ale ma stałe miejsce w wielu społecznych stowarzyszeniach działających w tym regionie. Przypomina, że tradycja nakazuje, by nie jeść świątecznej jajecznicy łyżką. Jak pisze w swej książce poświęconej zwyczajom pogranicza polsko-czesko-słowackiego, na badanym terenie reminiscencje ludowego wymiaru tego święta są trudne do odtworzenia, gdyż „zanikł pasterski sposób gospodarzowania”.
Zwyczaj ten częściowo przetrwał w okolicach Wisły, Ustronia czy Goleszowa. Jajecznicę smaży się wśród dużej grupy przyjaciół i sąsiadów na ognisku lub grillu. Usmażoną jajecznicę z kilkudziesięciu jaj nakłada się na grube kromki chleba.
Jak podkreśla Kiereś, w kalendarzu dorocznej obrzędowości w okresie wiosny Zielone Świątki były świętem o proweniencji pasterskiej.
rk / Wisła