Albert II, książę Monako: nie będzie aborcji „na życzenie”. Tymczasem w Polsce...

W połowie listopada książę Monako Albert II poinformował Radę Narodową, że nie wyrazi zgody na wejście w życie prawa legalizującego aborcję „na życzenie”. Tymczasem w Polsce marszałek Sejmu Włodzimierz Czarzasty z Lewicy zapowiedział powrót do prac nad ustawami mającymi prowadzić do faktycznej legalizacji takiej aborcji...

W połowie listopada książę Monako Albert II poinformował Radę Narodową, że nie wyrazi zgody na wejście w życie prawa legalizującego aborcję „na życzenie” kobiety do 12. tygodnia ciąży, a w przypadku gwałtu do 16. tygodnia ciąży oraz przepisy obniżające z 18 do 15 lat wiek, w którym do aborcji wymagana jest zgoda rodziców. Zmiany te zostały przegłosowane większością głosów w Radzie Narodowej – parlamencie Monako. Uzasadniając swoją odmowę, książę Albert II przypomniał m.in., że Monako jest krajem, w którym zdecydowana większość obywateli jest katolicka, co determinuje określony charakter kulturowy i religijny księstwa, sprzeciwiający się proponowanym przepisom. Jednocześnie przypomniał, że w Monako przerywanie ciąży jest dopuszczone w określonych w prawie sytuacjach, a także zapowiedział prace nad propozycją dodatkowego wsparcia dla kobiet znajdujących się w trudnej ciąży (a więc mogących rozważać aborcję).
Zgodne z prawem przerwanie ciąży w Monako i w Polsce

Propozycja zablokowana przez Alberta II

Istotne zmiany w prawie dotyczącym aborcyjnym w Księstwie Monako miały miejsce w 2009 r., gdy zdepenalizowało aborcję w przypadku gwałtu, wad rozwojowych dziecka poczętego i zagrożenia dla zdrowia matki. Następnie w 2019 r. uchylono sankcje karne dla kobiet, które zabiły swoje dzieci w procedurze aborcji. Widać zatem, że aktualnie stan prawny Księstwa Monako w tym zakresie przedstawia się podobnie do tego, który obowiązywał w Polsce do 22 października 2020 r., kiedy to doszło do istotnej zmiany wynikającej z wyroku Trybunału Konstytucyjnego w sprawie K 1/20 o niezgodności z Konstytucją RP przepisu dopuszczającego zabijanie dzieci z niepomyślną diagnozą prenatalną (tzw. przesłanka eugeniczna aborcji). W Polsce przerwanie ciąży obecnie jest więc dopuszczalne (zawsze na zasadzie wyjątku od zasady ochrony życia ludzkiego wyrażonej w art. 38 w zw. z art. 30 Konstytucji RP) w sytuacji zagrożenia dla życia lub zdrowia matki (art. 4a ust. 1 pkt 1 ustawy o planowaniu rodziny1) oraz gdy zachodzi uzasadnione podejrzenie, że ciąża powstała w wyniku czynu zabronionego (art. 4a ust. 1 pkt 3 ustawy o planowaniu rodziny). Warto odnotować, że odważna decyzja księcia Monako została szeroko i pozytywnie skomentowana przez konserwatywną część komentatorów, m.in. w mediach społecznościowych. Rzecz jasna należy w pełni przyłączyć się do tych wszystkich głosów wyrażających poparcie dla sprzeciwu księcia Alberta II wobec szalejącej obecnie proaborcyjnej propagandzie i naciskom, których przejawem jest propozycja legislacyjna przyjęta przez parlament Księstwa Monako, a którą szczęśliwie zablokował książę Albert. Nie zmienia to jednak faktu, że kilka kwestii wymaga wyjaśnienia.

Czy w Monako nie ma aborcji?

Wraz z opisanymi wyżej działaniami władz Monako powraca dyskusja wokół prób wprowadzania szeroko dostępnej aborcji. W publikacjach na temat opisywanego wydarzenia przytacza się obowiązujące w Monako przepisy regulujące dostęp do przerywania ciąży oraz podstawy książęcej odmowy przyjęcia prawa ograniczającego prawną ochronę życia, czerpiące z wartości katolickich i nauki Kościoła. Sytuacja ta skłania do postawienia pytania: czy aborcja w Monako jest zakazana? Otóż nie. Aborcja w Monako od 2009 r. jest w istocie szeroko dopuszczona przez prawo, zwłaszcza poprzez regulację przyzwalającą na zabicie dziecka nienarodzonego, u którego zdiagnozowano wady rozwojowe. Szczególnie ta przesłanka jest bowiem wyrazem intencjonalnego zabicia człowieka, jakkolwiek nie w pełni zdrowego, która stanowczo zaprzecza etyce katolickiej. Dla unaocznienia wagi i skali problemu warto przypomnieć, że ze Sprawozdania Rady Ministrów z wykonywania oraz o skutkach stosowania w 2020 r. ustawy z dnia 7 stycznia 1993 r. o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży (druk sejmowy nr 2261) wynika, że w roku 2020 podejrzenie wady rozwojowej lub choroby dziecka poczętego było powodem zabicia 1053 dzieci w Polsce, podczas gdy z innych przyczyn łącznie pozbawiono życia 23 dzieci.

Inną jeszcze sytuacją, w która wyraża przyzwolenie władz na celowe zabijanie człowieka na prenatalnym etapie rozwoju, jest przesłanka dopuszczająca przerwanie ciąży w sytuacji, gdy ciąża powstała w wyniku czynu zabronionego. Bezpośrednim celem tego przepisu (podobnie jak wymienionego wcześniej), jest bowiem pozbawienie życia człowieka. Zupełnie inny natomiast jest cel działań opisanych w art. 4a ust. 1 pkt 1 polskiej ustawy o planowaniu rodziny, kiedy podejmowane są one w celu ratowania zagrożonego życia matki dziecka. W takich sytuacjach celem działania nie jest pozbawienie życia niechcianej istoty ludzkiej (jak w przypadku „przesłanki eugenicznej” i „przesłanki kryminalnej”), lecz ratowanie życia kobiety, a więc zagrożonego dobra o charakterze równorzędnym z życiem dziecka. Z całą pewnością do takich właśnie przypadków nie zaliczają się niestety obecnie, czyli od wydania bezprawnych Wytycznych przez byłą Minister Zdrowia Izabelę Leszczynę, liczne sytuacje aborcyjnego zabijania dzieci pod pretekstem dolegliwości psychicznych matki, których proaborcyjnie nastawieni lekarze psychiatrzy nawet nie próbują leczyć. Zatem odpowiadając na pytanie postawione na początku akapitu – nie, aborcja w Monako nie jest zakazana, jest dopuszczalna, choć nie w takiej skali, jak chciałoby tego lobby aborcyjne. Podobnie jest w Polsce – aborcja „na życzenie” jest zakazana, ale aborcja jako celowe zabicie dziecka jest dopuszczona w innych przypadkach, które praktyka stosowania zresztą stale rozszerza.

Pomoc kobietom w trudnej ciąży, nie aborcja

Tym, co jednak napawa optymizmem, jest zwrócenie uwagi władcy Monako na kwestie realnej państwowej pomocy dla kobiet w trudnej ciąży, które to działania – o ile rzetelnie i konsekwentnie prowadzone – mają potencjał redukować zjawisko aborcji w praktyce. Kobiety bowiem nie potrzebują aborcji, potrzebują wsparcia, takiego, dzięki któremu myśl o aborcji nie mogłaby się w ogóle pojawić.
Marszałek Sejmu – nowa twarz niekonstytucyjnego aktywizmu aborcyjnego

W Polsce natomiast wielu obywateli zapewne zdążyło już zapomnieć o tym, że w Sejmie powołano Nadzwyczajną Komisję do rozpatrzenia projektów ustaw dotyczących prawa do przerywania ciąży. Projekty, które rozpatrywać ma komisja, są aż cztery i, generalnie rzecz ujmując, każdy z nich zakłada rozszerzenie dostępu do aborcji w porównaniu ze stanem obecnym. Wobec fiaska Lewicy z 12 lipca 2024 r., kiedy to Sejm nie przyjął propozycji zmian w Kodeksie karnym prowadzących m.in. do dekryminalizacji aborcji do 12. tygodnia ciąży, prace Komisji zostały wstrzymane, a dalsze procedowanie projektów aborcyjnych „zamrożone”. Nie oznacza to oczywiście, że lobby aborcyjne honorowo przyjęło porażkę i zaniechało forsowania zmian w prawie, które, zmierzając do celu niegodziwego, są niezgodne z polską Konstytucją. Dla zaspokojenia lewicowych żądań tego środowiska była już Minister Zdrowia Izabela Leszczyna wydała skandaliczne, bezprawne wytyczne, na które obecnie bezkrytycznie powołują się nieetycznie działający lekarze wykonujący aborcję nawet na dzieciach w 9 miesiącu ciąży. Dla nowego Marszałka Sejmu i jego środowiska politycznego to jednak wciąż za mało, zapowiedział bowiem dodatkowo „odmrożenie” projektów aborcyjnych.

Do czego dąży obecna władza w Polsce?

Obecna sytuacja w Polsce również prowadzi do zasadniczych pytań o cel działania władz publicznych, w tym przypadku Marszałka Sejmu. Przysłowiowym „gołym okiem” widać bowiem, że koalicja rządząca, a szczególnie Lewica, za nic ma kobiety. Bodajże nigdy nie padła z ust lewicowych polityków, tak silnie deklarujących troskę o sprawy kobiece, jakakolwiek propozycja zmian legislacyjnych zapewniających realną pomoc kobietom w trudnej ciąży. Można odnieść uzasadnione wrażenie, że wszelka energia i inicjatywa ograniczają się do aborcji jako takiej, która w zamyśle tej części sceny politycznej po prostu i – jak się okazało 12 lipca 2024 r. – niezależnie od woli większości – w Polsce „ma być i już”.

Taki stan rzeczy powinien być więc dla środowiska konserwatywnego impulsem do działania – nie tylko systematycznego odpierania zamachów negującej etykę chrześcijańską mniejszości na podstawowe prawa człowieka (tu: życie ludzkie) ale także twórczej aktywności, którą w duchu chrześcijańskim zapowiedział książę Monako. Przypomnijmy, Instytut Ordo Iuris już w ubiegłym roku przygotował opracowanie na temat pomocy dla kobiet w trudnej ciąży.

I jeszcze jedno – nie może również zabraknąć polskiego, głośnego i stanowczego: „Kościół nie może milczeć w obliczu prób legalizacji aborcji”, któremu wyraz dał niedawno arcybiskup Monako.

Źródło: Ordo Iuris, Katarzyna Gęsiak

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama