Siostry ze wspólnoty w Oświęcimiu zaoferowały pełne wsparcie w czasie epidemii. Oprócz modlitwy, zasiadły do maszyn i uszyły maseczki ochronne. – Najmniejszy gest miłości liczy się w tej chwili – podkreśliła s. Augustiana Kunicka.
Wśród 72 sióstr, które obecnie przebywają w oświęcimskim klasztorze, są m.in. profesjonalne krawcowe. W sobotę, 21 marca, pięć sióstr zasiadło do maszyn do szycia, by wyprodukować potrzebne w czasie pandemii maseczki higieniczne. Inne serafitki pomagają podczas mniej skomplikowanych etapów powstawania tak niezbędnych obecnie środków zabezpieczenia przed zakażeniem wirusem. W ten sposób serafitki uszyły pierwsze kilkadziesiąt maseczek, które trafiły już do pielęgniarek, wolontariuszy czy pracowników aptek w Oświęcimiu.
Jak tłumaczy s. Augustiana Kunicka, siostry pomagają przede wszystkim modlitwą, ale nie stronią także od takich akcji. „Dołączyłyśmy się do apelu oświęcimskich krawcowych, by szyć maseczki dla służb niosących pomoc w czasie epidemii. Najmniejszy gest miłości liczy się w tej chwili” – wyjaśniła i przypomniała, że siostry rozpoczęły szturm modlitewny.
„Chcemy modlitwą zmusić epidemię do kapitulacji! Wiemy, że Bóg jest większy niż wszystko, co nas spotyka, On jest Panem sytuacji, w której dziś znajduje się świat” – podkreśliła, zachęcając do przyłączenia się do modlitwy przez Internet. Siostry prowadzą całodobową transmisję z kościoła Matki Bożej Bolesnej w Oświęcimiu.
Klasztor sióstr serafitek w Oświęcimiu to dom macierzysty zgromadzenia założonego przez bł. Małgorzatę Łucję Szewczyk, która zapoczątkowała działalność prowadzonego przez siostry oświęcimskiego „domu ubogich” jeszcze pod koniec XIX wieku. Szczególnym charyzmatem serafitek jest praca wśród ubogich, starszych, chorych i niepełnosprawnych dzieci.
rk / Oświęcim