Jak słusznie zauważył „New York Times”, ważne naukowe ogłoszenia są zwykle publikowane w medycznych artykułach naukowych, a nie w firmowych komunikatach prasowych. Na co zwrócić uwagę po ustaniu pierwszej euforii związanej ze szczepionką na koronawirusa?
W poniedziałek firma Pfizer ogłosiła, że ich szczepionka na COVID-19 jest w stanie powstrzymać dziewięć na dziesięć osób przed zachorowaniem. W mediach zapanowała euforia. Bardzo szybko zaczęły pojawiać się informacje w prasie, które wręcz sugerowały, że dzięki temu koniec pandemii jest bliski. Ujawniono jednak niewiele szczegółów, a właśnie nad detalami warto się teraz pochylić.
Jak zaznacza firma Pfizer, bezpieczeństwo ludzi jest dla niej priorytetem. Jednak Pfizer nie ujawnił jeszcze większych konkretów. Nie wykazano jednocześnie żadnych skutków ubocznych. Należy pamiętać, że większość skutków ubocznych występuje zazwyczaj półtora miesiąca po szczepieniu. Sama firma podkreśliła, że informacja o skuteczności wynalezionej szczepionki przeciw COVID-19, podana 9 listopada do wiadomości publicznej, była wstępna. Więcej szczegółów ma zostać przedstawionych dopiero w trzecim tygodniu listopada. Na co jednak już teraz warto zwrócić uwagę?
Szczepionka Pfizera, opracowana we współpracy z niemieckim producentem leków BioNTech, składa się z materiału genetycznego mRNA, zamkniętego w drobnych cząsteczkach, które przenoszą go do ludzkich komórek. Następnie układ odpornościowy jest pobudzany do wytwarzania przeciwciał, które mają chronić przed koronawirusem. Bardzo podobną procedurę stosuje się w przypadku innych wiodących kandydatów na szczepionki przeciw COVID-19. Jeżeli szczepionki mRNA są w stanie chronić przed koronawirusem i przypuszczalnie innymi chorobami zakaźnymi, będzie to na pewno epokowa wiadomość. To by oznaczało, że świat miałby do czynienia z zupełnie nową klasą szczepionek. Póki co, wiele osób zachowuje jeszcze sporą ostrożność.
Dr Walt Orenstein, profesor medycyny na Uniwersytecie Emory i były dyrektor programu szczepień w Centers for Disease Control and Prevention, podkreślił w NYT, że naukowcy będą musieli uważać na rzadkie efekty, takie jak np. ciężka choroba wywołana interakcją wirusa z cząstkami mającymi budować odporność u niektórych zaszczepionych osób. Ponadto firma Pfizer nie ujawniła jeszcze, jaki procent ludzi, którzy wzięli ochoczo udział w testowaniu nowej szczepionki, należy do grup, które zalicza się do tzw. grup ryzyka, a więc osób starszych, powyżej 65 roku życia, otyłych, czy chorujących na cukrzycę bądź astmę. A jest to bardzo ważna informacja, na którą świat powinien czekać. „Jak bardzo reprezentatywne są te 94 osoby w całej populacji, zwłaszcza te najbardziej zagrożone?” – pyta dr Orenstein. Pamiętajmy o tym, że wiele szczepionek, które mają zdolność do tego, by ochronić osoby młodsze, może wcale nie uchronić osób starszych. Tak się dzieje z pewnymi szczepionkami przeciw grypie. Niektórzy naukowcy sugerują, że warto jeszcze poczekać, bo być może szczepionki przeciw COVID-19, nad którymi pracują firmy Novavax i Sanofi, mogą być znacznie bardziej skuteczne dla osób z największej grupy ryzyka.
Na pewno firma Pfizer wlała nadzieję, ale musimy poznać o wiele więcej szczegółów. Dr Joshua Sharfstein, prodziekan w Johns Hopkins Bloomberg School of Public Health i były zastępca komisarza FDA, powiedział w NYT: „Mam nadzieję, że to uświadomi ludziom, że nie tkwimy w obecnej sytuacji na zawsze. Nadchodzi nadzieja, bez względu na to, czy to będzie szczepionka firmy Pfizer, czy inna, że ta pandemia wreszcie się skończy”. Nadzieja, to jednak nie euforia. Potrzeba ostrożnych kroków, bo bezpieczeństwo całej ludzkości jest tutaj przecież priorytetowe.
Sama firma Pfizer przyznała zresztą w wywiadzie dla PAP, że wiele kwestii wciąż jest badanych. Jeśli szczepionka zostanie wprowadzona, to nie wiadomo jeszcze, czy będzie to jednorazowe szczepienie, czy będzie to szczepionka sezonowa. „Szczepienia sezonowe to oczywiście potencjalny scenariusz, ale trzeba jeszcze wiele się dowiedzieć o chorobie, wirusie i właściwościach ochronnych szczepionek, które aktualnie są w opracowaniu zanim będzie można wyciągnąć wiarygodne wnioski. Nie wiemy jak wirus będzie się rozwijał, również nie wiemy, jak trwałe będzie działanie ochronne jakiejkolwiek szczepionki. Dlatego też ważne jest posiadanie takiej technologii, pozwalającej zarówno na powtarzanie szczepienia przypominającego w razie potrzeby, jak też na reakcje na możliwe mutacje wirusa. Na szczęście technologia mRNA doskonale umożliwia jedno i drugie” – czytamy na stronie wpolityce.pl, gdzie został opublikowany cały wywiad. I czekamy na dalsze szczegóły, które mają być przedstawione wkrótce. Z nadzieją, ale bez nadmiernej ekscytacji.