„Niesamowity spryciarz”. Szymon Majewski wspomina dziadka, powstańca warszawskiego

„Jak powstanie wybuchło, miał 41 lat i troje dzieci. Miał strasznie dużo do stracenia. Masz rodzinę do obronienia, a wiesz, że zaraz nastąpi wielka destabilizacja i nie wiesz, czy wrócisz” – opowiadał Szymon Majewski, wspominając swojego dziadka Ignacego Łyskanowskiego „Skibę”, powstańca warszawskiego.

W ramach projektu „Korzenie pamięci” stworzonego przez Muzeum Powstania Warszawskiego wspominał swojego dziadka Ignacego Łyskanowskiego „Skibę”, który brał udział w powstaniu warszawskim.

„Jak powstanie wybuchło, miał 41 lat. To była zupełnie inna perspektywa. W zapisach dziadka powtarza się, że jak zaczęło się powstanie już trójka jego dzieci miała po 2 lata, 9 lat i 6 sześć lat. Nie powiem, że inni nie, ale on miał strasznie dużo do stracenia. Toczysz normalne życie, masz rodzinę do obronienia, a jednocześnie wiesz, że zaraz nastąpi wielka destabilizacja, nie wiesz, czy wrócisz, czy nie” – wspomniał Majewski.

Jak zaznaczył, zapamiętał dziadka jako odważnego i pewnego siebie człowieka. Przywołał historię z dzieciństwa:

„Pamiętam go jako niesamowitego spryciarza. Pamiętam taką historię. To były lata 70. Dziadek zawsze miał taki wojskowy sznyt i potem przez lata ubierał się tak, że mógł wyglądać na wojskowego. Byliśmy gdzieś nad morzem z mamą. Ja miałem plastikowy pistolet, który bardzo przypominał prawdziwy. Jakichś trzech typów zaczęło krążyć wokół nas. Może zobaczyli rowery, chcieli ukraść, a my byliśmy sami w tym lesie. Ja się bawiłem pistoletem, a dziadek wyglądał jak wojskowy w spoczynku. Podchodzili coraz bliżej. Była moja mama, ja mały, może wiedzieli, że jest też starszy facet. Dziadek z odległości dwóch metrów mówi: «Szymku, uważaj, nie repetuj, bo jest nabity». Oni się zmyli w sekundę” – opowiadał Szymon Majewski.

Jak zaznaczył, wojna i powstanie to były przeżycia, które często wracały we wspomnieniach dziadka.

„To było coś, co tak wypełniło życie mojego dziadka i było punktem odniesienia, ale dziadek nigdy tego nie przedstawiał jako rodzaj jakiejś gry terenowej. Nie był skłonny do opowiadania. Co ciekawe nie lubił też spotkań swoich byłych żołnierzy. (…) Utrzymywał z nimi kontakty, dzwonili do siebie, ale nie lubił gremialnych spotkań. Spytałem kiedyś dziadka, dlaczego nie chodzi na te spotkania. On powiedział: «Powiem szczerze – niektórzy z nich konfabulują. Wiem, że te historie wyglądały inaczej. Oni czasami je podkręcają. Ja wiem, że to nie było takie romantyczne i komiksowe». Może to była kwestia wieku” – mówił.

Ignacy Łyskanowski „Skiba” nie poddawał krytyce samego powstania, ale uważał, że powinno się rozpocząć wcześniej.

„Dziadek poddaje krytyce akurat to, że ono powinno wybuchnąć pięć dni wcześniej. To by było dla Niemców dużym zaskoczeniem i wiele budynków udałoby się zająć. Niemcy już wiedzieli, że coś się kroi i zdążyli obsadzić budynki dużą liczbą swoich żołnierzy. Dziadek to poddaje krytyce. Też często wspomina o ludności cywilnej, która ucierpiała najbardziej. Żołnierz szedł ze świadomością decyzji o podjęciu walki, natomiast cywile byli w to włączeni nie zawsze za ich zgodą” – opowiadał Majewski.

Jak wspomniał, dla niego jako chłopca najciekawsze było to, czy dziadek zabił Niemca i jak do tego doszło.

„Dla mnie najważniejsze było to, czy zabił Niemca. A on mówił: «Szymku, to tak nie działało. Ja byłem dowódcą» «Ale czy zabiłeś Niemca?» «Tak, chyba jednego. Reszta to była wymiana na odległość. Widziałem, że ktoś się wywraca. Ale jednego chyba naprawdę tak». To była dla mnie najważniejsza informacja, żeby się w szkole pochwalić. (…) Opowiadał, że biegł przez jakąś klatkę schodową i nagle na półpiętrze spotkał Niemca. Niemiec stroi z gotowym do strzału karabinem. Dziadek mówił, że był pewien że zginie, więc oparł się o framugę. Dziadek miał szary drelich, to była szara osmolona klatka schodowa. Mówił, że Niemiec cały magazynek wywalił we framugę ze 20 cm od dziadka. «Wyjąłem pistolet i strzeliłem. Wiedziałem, jak się stoczył przez schody i poleciał»” - relacjonował.

Na koniec rozmowy z wielkim wzruszeniem przeczytał list dziadka, który ten napisał do żony i dzieci 7 września 1944 r., nie wiedząc, czy jeszcze kiedyś się zobaczą.

„Moi najdrożsi, spełniam obowiązek dla ojczyzny nadal. Może Bóg da, że się zobaczymy. Najdroższa i dzielna Cesiu, chroń Marysię i chłopców. Całuję Was serdecznie. Za jakieś czyny jestem przedstawiony do rangi kapitana i Krzyża Walecznych. Jeśli zginę, to pamiętajcie, żadnych łez. Kochani Marcinku i Janku, po mnie w przyszłości na Was kolej. Chłopcy, do góry uszy. Moja fotografia, jak mówiłem, na prawo obok Krzyża Walecznych, a obok na lewo dwa miejsca dla Was, chłopcy. Niech żyje ojczyzna! Niech Was Bóg zachowa”.

Szymon Majewski pokazał też pamiątki po dziadku, jego rękodzieła, a także mundur z powstania. Jak się okazało autentyczne mundury zachowały się w Polsce tylko dwa. Mundur-drelich Ignacego Łyskanowskiego „Skiby” można oglądać w Muzeum Powstania Warszawskiego.

***

„Korzenie pamięci” to Inicjatywa Muzeum powstania Warszawskiego z okazji 77. rocznicy Powstania Warszawskiego, która pozwoli poznać Powstańców Warszawskich oczami ich bliskich: dzieci, wnuków, krewnych. Rozmowy z nimi dostępne są na kanale YouTube Muzeum Powstania Warszawskiego. Muzeum zaprasza do zgłoszenia się do projektu kolejnych potomków powstańców.

Źródło: 1944.pl, YouTube / Muzeum Powstania Warszawskiego

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama