Jak duchowny może pomóc osobom w kryzysie samobójczym? Ruszają szkolenia dla księży

Zespół platformy edukacyjno-pomocowej „Życie warte jest rozmowy” rozpoczyna spotkania w parafiach. Są one dedykowane dla rodziców, wychowawców, ale także księży i sióstr zakonnych. Mają pomóc w zdobyciu wiedzy dotyczącej tego, jak rozpoznać osoby w kryzysie samobójczym, jak im pomagać, a także jak towarzyszyć rodzinom, które straciły bliskich w wyniku samobójstwa. 

O tej akcji i wpieraniu osób w kryzysie samobójczym w rozmowie z Opoką opowiada ks. Tomasz Trzaska, członek zespołu platformy oraz ekspert Biura Zapobiegania Zachowaniom Samobójczym Instytutu Psychiatrii i Neurologii w Warszawie

Dlaczego tak ważne jest, żeby duchownych i siostry zakonne przeszkolić w tym temacie?

Duchowni są często pierwszą linią pomocy w kryzysie. Pamiętajmy, że do księży czy do sióstr często przychodzą osoby, które borykają się z trudnościami życiowymi i poszukują wsparcia. Mam tutaj na myśli nie tylko osoby w kryzysie, ale także ich bliskich, którzy dostrzegają poważny stan ich krewnego. Jeśli mówimy o kryzysie samobójczym, nie ma tutaj miejsca na działanie po omacku. Chcemy szkolić duchownych, by umieli rozpoznawać osoby w takim kryzysie, umieli im towarzyszyć i wskazać profesjonalną pomoc. Takie przypadki mogą zdarzać się nie tylko w konfesjonale, ale również w zwykłych rozmowach duszpasterskich.

Dodatkowo chcemy pokazywać księżom i siostrom, jak mogą towarzyszyć rodzinom po stracie kogoś, kto odszedł w wyniku samobójstwa: począwszy od organizacji i przeprowadzenia uroczystości pogrzebowej (np. jak powinien wyglądać pogrzeb, czego nie wolno mówić, a co by należało powiedzieć) poprzez indywidualne towarzyszenie rodzinie, aż po formację społeczności parafialnej do pomocy osobom borykającym się ze stratą. 

Trzeba tutaj zauważyć, że my, duchowni, nie jesteśmy w sensie ścisłym szkoleni w zakresie udzielania takiej pomocy, a dzisiaj problem zachowań samobójczych jest problemem narastającym. Z mojego doświadczenia rozmów z księżmi i siostrami wynika, że jest potrzeba i zainteresowanie kształceniem w tym temacie.

Co powinien zrobić ksiądz, kiedy słyszy w konfesjonale wyznanie dotyczące myśli samobójczych?

Chciałem tutaj na początku podkreślić, iż kapłan podczas spowiedzi jest związany tajemnicą sakramentu. Zatem nie może zrobić nic zewnętrznego, tzn. nie może nikogo powiadomić, nie może nikomu nawet zasugerować, że coś takiego usłyszał. Powinien natomiast takiej osobie poświęcić czas, okazać wsparcie, zaproponować wspólne poszukanie wyjścia z trudnej sytuacji. Może również zasugerować rozmowę poza spowiedzią. Taka rozmowa również jest objęta dyskrecją, ale dzieje się już poza sakramentem. 

Trzeba też rozróżnić dwa przypadki. Pierwszy to taki, gdy ktoś przychodzi do konfesjonału i wyznaje myśli samobójcze jako grzech, ale nie ma konkretnego zamiaru odebrania sobie życia. Takie myśli mogą przychodzić do człowieka np. wtedy, gdy nawarstwiają się problemy, ktoś jest w długotrwałym kryzysie albo zmaga się z depresją. Bywa tak, że ktoś sam wystraszył się tych myśli, odrzuca je i chce je wyznać jako grzech. Oczywiście, w żadnym wypadku nie wolno takiego wyznania zlekceważyć czy pominąć.

Drugi przypadek jest wtedy, kiedy ktoś przychodzi do konfesjonału z wyznaniem, że ma myśli samobójcze i traktuje je jako drogę wyjścia z kryzysu albo wręcz wyraża zamiar popełnienia samobójstwa. To jest autentycznie trudny moment i kapłani powinni być do niego przygotowani. 

Czemu samobójca przychodzi do spowiedzi? Czy przychodzi po rozgrzeszenie, czy przychodzi po ratunek, czy to jest ostatni krzyk z prośbą o pomoc – my tego nigdy do końca nie wiemy, to jest tajemnica. Na pewno nie wolno tego zlekceważyć i trzeba być w jakiś stopniu na to przygotowanym. Na ile jest to możliwe, chcemy księży przygotować. Do takiej elementarnej wiedzy należy na przykład rozprawienie się z mitami dotyczącymi samobójstw, w tym z tym najbardziej rozpowszechnionym: jeśli ktoś mówi o samobójstwie, to go nie popełni, bo tylko chce zwrócić na siebie uwagę. A to przecież nieprawda. Większość samobójców wcześniej komunikowała taki zamiar. Warto takie rzeczy wiedzieć. 

Jaka jest rola księży i jak powinni działać przy wsparciu rodzin, które straciły bliskiego w wyniku samobójstwa?

Zacznę od samej uroczystości pogrzebowej. Uroczystość ostatniego pożegnania samobójcy to dramat dla najbliższej rodziny i przyjaciół, ale też wydarzenie, które gromadzi wiele osób. Konieczna jest tutaj niezwykła delikatność, której trudno odmówić wielu księżom. Warto wykorzystać ten moment do pokrzepienia żałobników i wlania im w serce nadziei. Jest to też okazja do katechezy o miłości bliźniego, wrażliwości na drugiego człowieka i współtowarzyszeniu osobom pogrążonym w żałobie. Warto powiedzieć, że samobójstwo to wspólna tragedia rodziny i lokalnej społeczności, wobec której stajemy wszyscy w pewien sposób bezradni. Trzeba też zaapelować do wiernych, by otoczyli wsparciem rodzinę i powstrzymali się chociażby od określeń typu: „To ci, którym się syn zabił”. To wtórnie rani osoby po stracie. 

Parafia to swoista wspólnota, która może stać się płaszczyzną wsparcia. Rolą duszpasterza jest przede wszystkim towarzyszyć tej rodzinie, pomóc się uporać z wyrzutami sumienia, które będą na pewno i być może zostaną do końca życia, spróbować to jakoś oswoić i pomóc spojrzeć na tę tragedię z perspektywy wiary. Często w rodzinach, które straciły kogoś na drodze samobójstwa, pojawia się to pytanie, czy mój syn czy córka jest już na zawsze potępiony, czy nie ma szansy na zbawienie. Nawet jeśli ono jest niewerbalizowane, to się gdzieś pojawia myśl, co z tym moim bliskim dzieje się po śmierci. Rolą duchownego jest wlanie nadziei. Trzeba przypominać, że Pan Bóg nie odmawia takim osobom zbawienia, co wyraźnie zaznacza nasz katechizm.  

Można też podjąć próbę „przeszkolenia” osób, które są w otoczeniu żałobników. Nauczmy, że kiedy pójdą w odwiedziny do tej rodziny doświadczonej tragedią, powinni dać się wygadać, więcej słuchać niż mówić, nie bać się chwil milczenia. Czasem odwiedzający myślą, że gdy będą zmieniać temat i odwracać uwagę, to cierpienie na chwilę odejdzie. Ale oni i tak będą myśleć. Lepiej po prostu słuchać i poświęcać czas.

Nie mamy szablonów, które można przyłożyć do danej sytuacji, ale nie mamy też słów, które mogą takim osobom zdjąć ciężar z serca. My po prostu możemy im towarzyszyć w przeżyciu żałoby, w ułożeniu sobie tego i dać nadzieję, że kiedyś – daj Boże – spotkają się z tym zmarłym w niebie. 

Jak rozpoznać, że ktoś jest kryzysie samobójczym?

Ławo to porównać do różnicy między osobą zdrową fizycznie i chorą np. na grypę. Osoba zdrowa wygląda normalnie, natomiast gdy ktoś zachoruje natychmiast pojawiają się zewnętrzne objawy działania wirusa, które dostrzega otoczenie. To są takie „komunikaty niewerbalne”, które wysyła ta osoba. Nie musi nawet nam mówić o tym, że jest chora, a my widzimy, że coś się z nią dzieje. 

Podobnie może być w kryzysie psychicznym. Nawet jeżeli ktoś nie będzie werbalizował swojego stanu, to często i tak wysyła nam komunikaty. Jest to np. zmiana zachowania – z osoby radosnej w smutną, z osoby cichej w gadatliwą. Jest to zmiana sposobu bycia, sposobu ubierania się. Czasem są to komunikaty wyrażające pewną beznadzieję – „dla mnie już nie ma ratunku”, „beze mnie wam będzie lepiej”, „mi to już nic nie pomoże”, „to wszystko jest bez sensu”. 

Jeżeli taka osoba wysyła do nas wyraźny komunikat, że nie chce jej się żyć – „moje życie nie ma sensu”, „może warto rozstać się z tym światem” albo wprost przyzna się do tego, że ma myśli samobójcze czy chciałaby ze sobą skończyć, bo już nie widzi sensu, jest to dla nas wyraźny znak, że ta osoba jest w poważnym kryzysie i trzeba się nią zająć. Wtedy zwykła rozmowa może nam pomóc rozpoznać, jak głęboki jest to kryzys. Trzeba pamiętać o tym, że samobójcy nie tyle chcą umrzeć, ile nie mają siły żyć. Czyli osoba, u której pojawiają się myśli samobójcze, chciałaby żyć, tylko życie ją przygniotło, dusi ją, boli z każdej strony. Ta osoba mówi: „niech już przestanie boleć”. Ona wcale nie chce umierać, ale nie ma siły żyć. Przy odrobinie wrażliwości jesteśmy w stanie taka osobę rozpoznać. Są też osoby, które wprost powiedzą: „ja nie chcę żyć”, „chcę umrzeć”. Może to być w przypadku osób terminalnie chorych, przewlekle chorych, osób, które zmagają się z depresją. Ciężar życia bardzo taką osobę przygniata i ona wyraźnie komunikuje, że ma zamiary samobójcze, że nie chce dłużej żyć.

Jak powinniśmy reagować? Czy są rzeczy, których absolutnie nie wolno nie zrobić, kiedy spotykamy osobę w kryzysie samobójczym?

Przede wszystkim nie wolno takich sygnałów wyśmiewać i bagatelizować, bo to jedynie dokłada cierpienia i pogłębia kryzys. Nie wolno też wzbudzać wyrzutów sumienia, np. „Mam tyle swoich problemów, a ty jeszcze wymyślasz”. Człowiek wtedy czuje, że jego problemy, jego wnętrze nie są ważne. Pomyśli nawet, że jest dla kogoś ciężarem. Chciał pomocy, ale okazuje się, że jego problemy to jest wydziwianie. Każdej osobie w kryzysie, niezależnie, czy jest to kryzys samobójczy w ogóle kryzys psychiczny, trzeba okazać odrobinę empatii, porozmawiać, wysłuchać. Tak jak brzmi hasło naszej akcji – „Życie warte jest rozmowy”, czasem życie można uratować przez rozmowę. Czasem nadchodzący kryzys można cofnąć poprzez wysłuchanie kogoś i poświęcenie mu czasu. Jeśli okaże się, że ta osoba jest w takim kryzysie, z którego rozmowa nie wyprowadzi, trzeba pomóc jej poszukać specjalisty. Czasem trzeba skorzystać z pomocy psychiatry czy wziąć leki. Dzisiaj bardzo dużo ludzi korzysta z takiej pomocy, bo czasy są szalenie trudne i ludzie potrzebują wsparcia, także farmakologicznego. 

Czasami warto zatroszczyć się także o najprostsze codzienne sprawy: porządki w domu, zakupy czy pranie. Warto zwrócić też uwagę, czy taka osoba nie sięga po alkohol czy inne substancje, żeby na chwilę uśmierzyć bój. Musimy pamiętać, że to są depresanty, które pogarszają sytuację psychiczną osoby. 

Zdarzają się też skrajne sytuacje, kiedy ktoś nam mówi, że chce sobie odebrać życie, albo pisze: „Gdyby coś mi się stało, pamiętajcie, że was kochałem” i wyłącza telefon. Wtedy trzeba dzwonić po policję, nie ma na co czekać. Żeby komuś pomóc, trzeba czasami zawalczyć o jego życie. Jeśli je sobie odbierze, to już mu nie pomożemy.

Czy są jakieś grupy szczególnie narażone na kryzys samobójczy czy może dotknąć każdego?

Z jeden strony statystyki mówią, że najczęściej są to mężczyźni w średnim wieku, osoby starsze i samotne, a ostatnie lata przyniosły wzrost zachowań samobójczych wśród nastolatek. Jeżeli chodzi o grupy zawodowe, to zaskakujące jest, że najwyższy odsetek samobójstw jest wśród weterynarzy. Mówimy więc o statystykach. Chcę jednak wyraźnie podkreślić, że w wyniku samobójstwa nie umierają „statystyki”, ale konkretni ludzie. Każde samobójstwo jest zawsze wielką tragedią. Nie można też powiedzieć, że samobójstwo poza tymi głównymi grupami mniej boli; boli nas tak samo. Zawsze starajmy się widzieć konkretnego człowieka i zawsze starajmy się każdą osobę w kryzysie traktować równie poważnie. 

Wróćmy na koniec do spotkań szkoleniowych. Jaką mają formę i jak parafie mogą się zgłosić, aby takie szkolenie zorganizować?

Takie spotkanie to „wiedza w pigułce”. Ich celem jest przekazanie podstawowej wiedzy z zakresu zapobiegania samobójstwom i towarzyszenia osobom po stracie. Jest to spotkanie bezpłatne i otwarte dla wszystkich. Trwa ok. 90 minut plus czas na pytania. Niewymagane są wcześniejsze zapisy, a ich organizacją zajmuje się parafia. Szkolenie prowadzimy dla dwóch grup: rodziców i pedagogów oraz dla duchownych. Szkolenie prowadzą specjaliści z zakresu suicydologii, pomocy terapeutycznej oraz interwencji kryzysowej. 

Bardzo się cieszę, że już w kolejnym tygodniu odbędzie się pierwsze z cyklu spotkań. Razem z zespołem platformy „Życie warte jest rozmowy” przyjedziemy do Tykocina (diec. łomżyńska), gdzie na zaproszenie księdza proboszcza spotkamy się z rodzicami, a następnie z księżmi. Kolejnym miejscem będzie Mława (diec. płocka). W obu przypadkach takie spotkanie będzie poprzedzone niedzielnym kazaniem, które wygłoszę w danej parafii. 

Aby zorganizować takie spotkanie można napisać bezpośrednio do mnie, pisząc na adres kstomasztrzaska@gmail.com lub przez platformę „Życie warte jest rozmowy” (zwjr.pl). Zachęcamy do kontaktu, bo problem samobójstw jest bardzo aktualny i niestety coraz bardziej palący. 

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama