Już dziś pielgrzymi 42. PPK pokłonią się Matce Bożej i powierzą Jej wszystkie podziękowania, bóle i prośby.
Pielgrzymka to doświadczanie umierania. Na kilka dni tysiące osób zostawiają domowe wygody i porzucają spędzanie wakacji w bardziej komfortowych warunkach. Wędrują do Częstochowy, bo ktoś potrzebuje ich obecności. Rezygnują ze swobodnego spaceru, ponieważ niosą wiele próśb, które wymagają chwil skupienia i modlitwy. Napełniają się Chrystusowym pokojem, by po powrocie dzielić się nim z innymi. Ćwiczą się we wdzięczności, by częściej dostrzegać dobro niż zło.
Poznajmy bliżej wspólnotę piątą 42. PPK, czyli grupy z Myślenic, Gdowa, Niepołomic i Mszany Dolnej. Kl. Michał pielgrzymuje pierwszy raz, ale zapewnia, że na pewno nie ostatni. Ujęła go atmosfera, życzliwość ludzi i fala dobra, która dotykała każdego i z każdej strony. – Na pielgrzymce poznajemy samych siebie, swoje słabości i uczymy się pokory. Poznajemy też drugiego człowieka i on pozostaje w sercu – wyjaśnia kleryk. Dziś jest wdzięczny niezastąpionym medykom za udaną walkę z bąblami.
Kasia zmierza do Mamy już trzeci raz. W tym roku niesie intencje dziękczynne za rodzinę, za 22 lata małżeństwa i prosi o błogosławieństwo dla bliskich oraz dla parafii gdowskiej. Pierwszy raz towarzyszy jej „druga z kolei” córka. – Bardzo cieszę się, że podjęła ten wysiłek. Myślę, że jej się spodoba i będzie zachęcała swoje koleżanki i rodzeństwo. To było też moim celem, by zarazić innych pielgrzymką – dzieli się. Dziękuje Panu Bogu za zdrowie jej najbliższych, a szczególnie mamy, która pomaga im w pielgrzymowaniu. – Mama pilnuje wnuków i poświęca się z całych sił. Dzięki temu mogę być na pielgrzymce, ponieważ moja najmłodsza córka jest pod jej opieką – wyjaśnia Kasia.
Brygida rozpoczęła przygodę z sierpniową wędrówką w wieku ośmiu lat, a tegoroczna jest jej 12. Jak wspomina, płaczem przekonała mamę, by po kilku nieudanych próbach wreszcie pozwoliła jej iść na Jasną Górę.
Uwielbia siostry i braci z grupy, jako muzyczna cieszy się śpiewem w trakcie drogi. Takie spotkanie z Bogiem jest dla niej bardzo ważne. Równie dobrze wspomnia noclegi u znajomych gospodarzy. – Noclegi to jedne z lepszych chwil na pielgrzymce. Mam stałe kwatery, a gospodarze są dla mnie jak przyjaciele. To spotkanie jest niesamowite, bo nie widzimy się cały rok, ale opowiadamy co się u nas dzieje, dowiadujemy się nowych rzeczy, pamiętając o poprzednich historiach. Zawsze jest multum śmiechu i siedzenie do późna. To jest fantastyczne. I spanie na łóżku wygrywa wszystko – zaznacza Brydzia.
We wspólnocie nowohuckiej wędruje Arek. Do pielgrzymki zachęciła go jego narzeczona. Znierza do Matki Bożej z wieloma intencjami i całkowicie powierza je woli Bożej.
Ewa na pielgrzymi szlak wyruszyła po raz pierwszy. Modli się o zdrowie i wszelkie łaski dla rodziny, a przede wszystkim swoich dzieci.
Nowohucka „czwórka” rozpoczęła przedostatni dzień pielgrzymki od Mszy św., którą w Rzędkowicach sprawował bp Janusz Mastalski. Nawiązując do liturgii słowa, wskazał trzy aspekty „obumierania dla Pana i dla innych”.
Jednym z nich jest ofiarność. Domaga się ona likwidacji egoizmu. – Na pielgrzymce szczególnie to widać – nie idziecie jako egoiści, wy idziecie we wspólnocie. Ale to trzeba przenieść do własnego domu, do rodzin – zaapelował biskup. Wyjaśnił, że ofiarnością może być również umiejętność powiedzenia przepraszam i proszę. – To jest wyrzeczenie w postaci likwidowania humoru, który tak często dobija naszych najbliższych. Ofiarność jest drogą, która może boleć. Ale po to idziecie, aby nie myśleć o tym, że boli. Wrócicie do domów i może będzie boleć, że ktoś nie wróci do Kościoła, nie wyzdrowieje. Ks. Twardowski pisał: „Są tacy, którzy uciekają od cierpienia miłości. Kochali, zawiedli się i nie chcą już nikogo kochać, nikomu służyć, nikomu pomagać. Taka samotność jest straszna, bo człowiek uciekając od miłości, ucieka od samego życia. Zamyka się w sobie”. Wróćcie do własnych domów otwarci: na weryfikację siebie, zmiany innych, cierpliwość do swoich najbliższych – zachęcał.
Drugim jest konsekwencja. – Pielgrzymka jest po to, żeby pewne rzeczy uporządkować w sobie. Konsekwencja to także odwaga nazywania po imieniu dobra i zła. Powinna ona też objawiać się w podejmowaniu codziennych wyborów – wyjaśniał.
Ostatnim jest realizacja powołania danego przez Pana. Biskup przypomniał, że powołanie to droga, której początkiem i końcem jest Jezus. – Nie sztuką jest udzielić sobie wzajemnie sakramentu małżeństwa. Nie taką wielką sztuką jest położyć się w katedrze czy innym domu zakonnym po to, by przyjąć święcenia kapłańskie. Sztuką życia jest pójście za Panem. Realizacja powołania to podążanie po śladach Jezusa, to pokonywanie przeszkód – tłumaczył bp Mastalski. – Nawet nie wiecie, jak jesteście nam, duchownym, potrzebni. I nie chodzi o to, żebyście nas chwalili, ale byście wspólnie z nami szli. Realizacja powołania to determinacja w tym, aby nie zbłądzić – wyznał.
Następnie biskup nawiązując do słów św. Jana Pawła II: „Bądź uwielbiony, Panie, w tych, którzy odczytali powołanie zgodnie z Twym zamysłem i podążają właściwą drogą. Młody człowiek, przeżywając dar młodości, staje przed Tobą i pyta „Co mam czynić, aby osiągnąć życie wieczne?”, zachęcił zebranych do refleksji nad tym, co należy robić, by życie miało sens. – Te słowa tyczą się każdego z nas, bo każdy z nas jest młody. Nieważny PESEL, ważne serce – podkreślił biskup. Dodał również, że człowiek pokoju to ten, który obumiera dla Pana i dla innych oraz który coraz bardziej widzi sens swojego życia i swoich wyborów.
Wspólnota śródmiejska uczestniczyła w Eucharystii w kościele św. Stanisława w Myszkowie, której przewodniczył bp Andrzej Przybylski, biskup pomocniczy Archidiecezji Częstochowskiej. Przywołał on w homilii postać św. Wawrzyńca, diakona i męczennika, który poniósł śmierć podczas prześladowań za cesarza Waleriana, czternaście dni po śmierci papieża Sykstusa II. Gdy cesarz nakazał mu wydać majątek kościelny, Wawrzyniec rozdał wszystkie pieniądze ubogim, a następnie zebrał obdarowanych i przyprowadził do cesarza, mówiąc, że właśnie ci ludzie są poszukiwanymi skarbami. – Bóg na was liczy, że zachowacie skarby Kościoła i będziecie ich strzec. Skarby Kościoła są często owinięte w ubóstwo – zaznaczył biskup. – Jezus jest skarbem, mocą i życiem. To jest tajemnica Kościoła. Schowajcie te skarby! Pilnujcie ich i nie zapominajcie, że są one czasem schowane w ubogich formach, grzesznych ludziach, słabych niewydolnych instytucjach – wyjaśnił bp Przybylski.
Eucharystię wraz ze wspólnotą prądnicką przeżywał bp Antoni Długosz, biskup senior Archidiecezji Częstochowskiej. W homilii podkreślił, że św. Jan Paweł II związany był z Matką Bożą i wielokrotnie zachęcał do modlitwy różańcowej. – Niech w centrum naszego życia będzie Chrystus, pamiętajmy o Duchu Świętym (…), nie przechodźmy obojętnie wobec drugiego człowieka (…). Miejmy oczy, ręce i serce Pana Jezusa. Jednoczmy, nie dzielmy: w układach rodzinnych, koleżeńskich sąsiedzkich bądźmy ludzi jedności, nie podziału. Niech Matka Boża będzie stałą towarzyszka naszego życia – powiedział na zakończenie.
Biuro Prasowe Archidiecezji Krakowskiej