Odchodzenie młodych od Kościoła, konieczność większego zaangażowania katolików świeckich, dramatyczny spadek urodzeń, spadek powołań kapłańskich – to główne wyzwania, z którymi musi się zmierzyć Kościół w Polsce, zwraca uwagę Abp Stanisław Budzik. Celem Synodu jest między innymi wspólne podjęcie tych problemów.
Metropolita lubelski w rozmowie z KAI podsumowuje trwający od 2019 roku III Synod Archidiecezji Lubelskiej, a także przebieg rzymskiego procesu synodalnego.
Anna Rasińska (KAI): 4 listopada odbyła się ostatnia sesja III Synodu Archidiecezji Lubelskiej, jakie były jego główne założenia?
Abp Stanisław Budzik: Synody są wpisane w historię Kościoła, odczuwaliśmy konieczność zwołania go, ostatni w naszej diecezji odbył się kilkadziesiąt lat temu. Celem synodu jest zawsze pogłębienie wiary i życia religijnego, pobudzenie działalności duszpasterskiej i ewangelizacyjnej, ożywienie aktywności osób duchownych i świeckich, a także umożliwienie wymiany doświadczeń między reprezentantami różnych środowisk.
Współczesne synody w Kościele w Polsce trwają kilka lat. Chodzi o to, aby zaangażować nie tylko duchownych ale i ludzi świeckich, pobudzić ich do dyskusji, ocenić aktualną sytuację Kościoła. Zadaniem synodu jest przygotowanie programu duszpasterskiego i ustanowienie prawa diecezjalnego, uwzględniającego specyfikę i tradycję Kościoła lokalnego.
KAI: „Kościół — dom i szkoła komunii” — to hasło, które towarzyszy synodowi. Mógłby je Ksiądz Arcybiskup nieco przybliżyć?
– To hasło nawiązuje do nauczania Jana Pawła II, który na początku nowego tysiąclecia zachęcał, aby czynić Kościół domem i szkołą komunii. „Komunia” to ważne słowo w nauczaniu Soboru Watykańskiego II. Wskazuje ono na najgłębszy fundament jedności Kościoła. Wierzący i ochrzczeni tworzą wspólnotę duchową jako dzieci jednego Ojca w niebie, odkupieni przez Chrystusa i połączeni przez Ducha Świętego więzami miłości.
Czynić Kościół domem komunii, to znaczy budować duchową jedność wewnątrz Kościoła. Natomiast „szkoła komunii” wskazuje na wymiar apostolski, ewangelizacyjny. Mamy dawać przykład jedności i współpracy, na wzór pierwszych chrześcijan, którzy mieli jedno serce i jednego ducha, tak, że poganie mówili z podziwem: „Patrzcie, jak oni się miłują!”.
(...)
KAI: Jak Ksiądz Arcybiskup oceni rolę i zaangażowanie osób świeckich w prace III Synodu Archidiecezji Lubelskiej?
– Na każdym etapie synodu rola świeckich jest istotna, świeccy stanowili większość zespołów parafialnych, każdy z nich mógł się wypowiedzieć. Świeccy byli członkami poszczególnych komisji, znaczący był także odsetek świeckich w fazie sesji synodalnych. Ich udział w dyskusjach synodalnych był bardzo żywy i wnosił cenne doświadczenia z wielu dziedzin życia rodzinnego i społecznego. Proszę zauważyć, że sam układ komisji synodalnych dowartościowuje ich rolę: na pierwszym miejscu wymieniamy „Powołanie świeckich w Kościele”.
KAI: Kim są te osoby?
– Przeważnie są to osoby już zaangażowane w życie parafii, członkowie różnych gremiów parafialnych, rady parafialnej, ludzie zaangażowani w ruchy i wspólnoty. Ich kompetencja w wielu dziedzinach, wielkie zaangażowanie sprawiły, że ludzie świeccy wnieśli i wnoszą nieoceniony wkład w kształt III Synodu Archidiecezji Lubelskiej.
KAI: Jakie główne wyzwania i wnioski wyłoniły się podczas trwania pracy synodu?
– Pewnym problemem było dotarcie do wszystkich parafii. Nie wszyscy jednakowo zaangażowali się w dzieło synodu. Wiele zależało od postawy duszpasterzy, ale także zdarzało się, że wierni nie byli zainteresowani i trudno było znaleźć chętnych do wypełniania ankiet.
W szczerym dialogu pojawiają się czasem trudności z powodu różnych wizji rozwiązywania problemów czy definiowania priorytetów. Proponowane rozwiązania czy akcenty są czasem sprzeczne ze sobą, więc nie każdy głos może zostać uwzględniony. Dokumenty synodalne nie mogą zawierać sprzeczności, ich przekaz winien być prosty i jasny. Dlatego też ważne zadanie mają zespoły, których zadaniem jest ujednolicenie stylu dokumentów synodalnych.
Na pewno nauczyliśmy się ze sobą rozmawiać i ta umiejętność przyda się nam w wielu wymiarach życia diecezjalnego. Ważne są także głosy krytyczne, które płyną z troski o Kościół i o skuteczność dzieła ewangelizacji. Nasze rozmowy przebiegały w duchu zrozumienia i szczerości, można powiedzieć, że uczestnicy synodu zżyli się ze sobą, lepiej się nawzajem poznali.
KAI: Niedawno zakończyła się pierwsza rzymska sesja XVI Zgromadzenia Ogólnego Synodu Biskupów. Jak ocenia Ksiądz Arcybiskup dokument końcowy i samą ideę tego zgromadzenia?
– Cennym odkryciem był dla nas fakt, że hasło, przyświecające papieskiemu synodowi o synodalności: „Ku Kościołowi synodalnemu: komunia, uczestnictwo, misja”, brzmi podobnie do naszego hasła: „Kościół — dom i szkoła komunii”. Stawiamy sobie podobne cele i realizujemy je przy pomocy podobnych metod.
Papież chce, by Kościół był bardziej synodalny, aby ludzie Kościoła uczyli się rozmawiać ze sobą, modlić się wspólnie, wspólnie milczeć i wsłuchiwać się w głos Ducha Świętego. Tylko w ten sposób można usłyszeć, co Boży Duch mówi do Kościoła i do każdego człowieka. Kościół ma być synodalny nie tylko podczas obrad synodu. Bóg nas zgromadził jako wspólnotę, komunię, abyśmy ramię w ramię kroczyli razem drogami zbawienia. Wspólna droga nazywa się w oryginalnym języku Ewangelii, czyli po grecku, syn-hodos. Stąd wzięła się nazwa synodu, czyli zgromadzenia Ludu Bożego: biskupów, kapłanów i wiernych świeckich, celem słuchania tego, co mówi Boży Duch do Kościoła i szukania odpowiedzi na trudne wyzwania współczesności
Synod papieski, pobodnie jak nasz synod diecezjalny, rozpoczął się oddolnie: najpierw zostali zapytani o głos wierni w parafiach i na tej podstawie powstała relacja diecezjalna. Następnie poproszono o relację poszczególne konferencje episkopatu, odbyły się spotkania i dyskusje kontynentalne i w końcu zgromadzenie przedstawicieli całego Kościoła w Rzymie.
Niemiecka Droga Synodalna, o której się ostatnio wiele się mówi, była przeprowadzona inaczej, odgórnie. Spotykały się dwa najwyższe gremia: Konferencja Episkopatu Niemiec i Komitet Centralny Katolików Niemieckich. Te gremia prowadziły dyskusję i podejmowały decyzje. Spotkało się to z krytyką Stolicy Apostolskiej i niektórych Kościołów lokalnych.
KAI: Co według Księdza Arcybiskupa jest obecnie największym wyzwaniem dla całego Kościoła w Polsce?
– Tych wyzwań jest kilka. Niepokojącym zjawiskiem jest odchodzenie młodych od Kościoła, a przecież młodzi są jego przyszłością. Kościół potrzebuje młodych, ale i młodzi potrzebują Kościoła, potrzebują Chrystusa, który — jak mówił Święty Jan Paweł II — jedynie wie, co tkwi w sercu człowieka. Jedynie on może wskazać drogę i wyjaśnić sens życia.
Kolejnym wyzwaniem jest konieczność większego zaangażowania katolików świeckich. Spadająca gwałtownie liczba powołań kapłańskich wymaga większego udziału świeckich w życiu i działaniu wspólnot parafialnych i gremiów kościelnych.
Dramatyczny spadek urodzeń jest zagrożeniem dla wspólnoty narodowej, będzie miał poważne skutki w wymiarze gospodarczym i finansowym, ale także w życiu Kościoła i jego działalności ewangelizacyjnej. Papież Franciszek zachęca nas do ufności przypominając, że winniśmy budować naszą nadzieję nie tylko na statystykach i badaniach socjologicznych, ale przede wszystkim na Chrystusie, który jest ten sam dziś, wczoraj i jutro
Synod uświadamia nam, że mamy iść wspólną drogą, budować mosty pojednania. Nie pozwalać, aby zacietrzewienie partyjne wdarło się do Kościoła i zniszczyło wzajemne więzy. Kościół ma być domem i szkołą komunii, aby wszyscy zrozumieli, że o wiele więcej nas łączy aniżeli dzieli.