Miłosierdzia, Jezu mój!

„Nigdy nasze zaangażowanie w pomoc bliźnim nie może przesłonić ani prawdy o miłosierdziu Boga, ani prawdy o tym, że my pierwsi potrzebujemy miłosierdzia Bożego” – podkreśla ks. Antoni Bartoszek.

Trwa Tydzień Miłosierdzia. W jednym z rozważań dla portalu Opoka, ks. Antoni Bartoszek napisał: wobec ogromu miłosierdzia Bożego pozostaje człowiekowi pokorna wdzięczność.

To prawda. Miłosierdzia Bożego potrzebujemy wszyscy. A sam Bóg pragnie, abyśmy i my byli miłosierni wobec naszych bliźnich. „Ponieważ doświadczyliśmy miłosierdzia Bożego, jesteśmy zatem wezwani do tego, by okazywać miłosierdzie względem bliźnich. Już pierwsze gminy chrześcijańskie zrozumiały, że wiara i pobożność powinna wyrażać się w czynnej pomocy względem potrzebujących. Dzieje Apostolskie tak o tym opowiadają: „Trwali oni w nauce Apostołów i we wspólnocie, w łamaniu chleba i w modlitwach. (…) Ci wszyscy, co uwierzyli, przebywali razem i wszystko mieli wspólne. Sprzedawali majątki i dobra i rozdzielali je każdemu według potrzeby”. Tradycja chrześcijańska wypracowała naukę o uczynkach miłosierdzia względem ciała i względem duszy bliźniego. Z „Dzienniczka” św. Faustyny znana jest jej modlitwa o to, by była zdolna do czynów miłosierdzia wobec bliźnich. Przywołajmy początek modlitwy: „Pragnę się cała przemienić w miłosierdzie Twoje i być żywym odbiciem Ciebie, o Panie; niech ten największy przymiot Boga, to jest niezgłębione miłosierdzie Jego, przejdzie przez serce i duszę moją do bliźnich”. Dalej siostra prosi Boga o to, by sama miała miłosierne oczy, słuch, język, ręce, nogi i serce – wszystko po to, by nieść pomoc bliźnim” – podkreśla ks. Antoni Bartoszek. 

W Tygodniu Miłosierdzia warto podjąć refleksję nad tymi słowami. „Miłosierdzia, Jezu mój...” – śpiewamy w jednej z pieśni. Prosimy Boga o miłosierdzie. A czy nasze ręce, oczy, słuch, język, nogi i serce są miłosierne? Czy jesteśmy prawdziwie ludźmi miłosierdzia? Czy czerpiemy z Miłosiernego, czy chcemy by to nas podziwiano za „okazywane wsparcie”?

Ks. Bartoszek pisze, że w encyklice „Dives in misericordia” św. Jan Paweł II naucza, że okazywanie miłosierdzia bliźniemu jest zawsze procesem dwustronnym. „Nie tylko pomagający obdarowuje, ale także ten, który doświadcza wsparcia, obdarza niosącego mu pomoc darem własnego człowieczeństwa. Czynienie dobra nie może być bowiem powodem do tego, by czuć się lepszym, nie może być sposobem na poprawianie własnego samopoczucia, płynącego z przekonania, że: oto jestem dobry i wspaniały i niech wszyscy (także media) patrzą na mnie i podziwiają” – pisze komentator Opoki.

Dodaje, że Jan Paweł II, ukazując Chrystusa ukrzyżowanego, napisał tak: „w oparciu o ten wzór musimy też stale oczyszczać wszelkie nasze działania i wszelkie intencje działań, w których miłosierdzie bywa rozumiane i praktykowane w sposób jednostronny: jako dobro czynione drugim. Tylko wówczas bowiem jest ono naprawdę aktem miłości miłosiernej, gdy świadcząc je, żywimy głębokie poczucie, iż równocześnie go doznajemy ze strony tych, którzy je od nas przyjmują”.

„Nigdy nasze zaangażowanie w pomoc bliźnim nie może przesłonić ani prawdy o miłosierdziu Boga, ani prawdy o tym, że my pierwsi potrzebujemy miłosierdzia Bożego” – podkreśla ks. Antoni.

źródło: opoka.org.pl/liturgia; ks. Antoni Bartoszek

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama