Wiele osób komentujących treść Listu, który do Papieża skierował abp Stanisław Gądecki, nie dostrzega przepełniającej go troski o Kościół, interpretując tekst w zupełnie obcych mu kategoriach myślowych.
Odnosząc się do Listu, który abp Stanisław Gądecki skierował do Papieża Franciszka, o. Dariusz Kowalczyk SJ w najnowszym „Idziemy” zwraca uwagę na okoliczności, w jakich list ten powstał. W trakcie rzymskiego Synodu o synodalności, który odbył się w październiku, niejako obok głównego, oficjalnego nurtu, pojawiły się „wrzutki”, które mogą mieć istotny wpływ na ostateczny kształt dyskusji synodalnej. Najbardziej charakterystyczna i prawdopodobnie najgroźniejsza z nich wywodzi się z Kościoła w Niemczech, który w dniu rozpoczęcia Synodu rozesłał 150-stronicowy dokument zredagowany w duchu tamtejszej Drogi Synodalnej. Dodać należy, że kolejne kroki i decyzje tejże drogi wzbudzają zaniepokojenie wśród sporej części niemieckich katolików, a niepokój ten podziela sam Papież Franciszek, czemu dał wyraz w wysłanym 10 listopada liście.
Co było treścią pierwotnego niemieckiego dokumentu zatytułowanego „Decyzja drogi synodalnej Kościoła katolickiego w Niemczech?” Co wzbudziło tak wielki niepokój? Przede wszystkim w wielu aspektach tekst ten podważa zakorzenione w tradycji nauczanie Kościoła, zwłaszcza w odniesieniu do etyki seksualnej, postuluje błogosławienie par homoseksualnych, a także wprowadzenie diakonatu kobiet, rezygnację z celibatu i wiele innych radykalnych zmian. Gdyby zmiany te wprowadzić w życie, byłaby to rewolucja obyczajowa i prawna w Kościele powszechnym, jednak, jak zauważa abp Gądecki, nie byłaby to rewolucja ewangeliczna, ale „inspirowana ideologiami lewicowo-liberalnymi”.
O. Kowalczyk podkreśla, że dokument wywodzący się od Kościoła w Niemczech nie jest jakimś „nieistotnym wybrykiem jakiegoś marginalnego środowiska, ale tekstem popartym przez zdecydowaną większość niemieckich biskupów, których ambicją jest rozpropagowanie go w całym Kościele”. Powód do niepokoju jest więc oczywisty.
Pojawiły się już liczne komentarze i reakcje na List abpa Gądeckiego. Jak pisze o. Dariusz Kowalczyk, wiele z nich jest pozytywnych, podzielających troskę o Kościół, do którego wdzierają się nie tylko modne, ale w wielu miejscach już obowiązujące ideologie.
Niestety są też inne reakcje: „nie zabrakło komentarzy zupełnie od czapy, chamskich. Niektórzy wyrażali swe oburzenie, że arcybiskup śmie pouczać Franciszka. Tymczasem przewodniczący KEP w żadnej mierze nie pouczał papieża. Po prostu napisał list w sprawie tego, co dzieje się w Kościele w Niemczech. A dzieje się źle. (...) Po pierwsze, sam Franciszek wypowiadał się krytycznie pod względem niektórych aspektów synodu niemieckiego. A po drugie, czyżby Polak nie miał prawa być krytyczny wobec tego, co dzieje się z katolicyzmem po drugiej stronie Odry? Tym bardziej że są ku temu obiektywne powody. Inny internauta zapytał: «Też fobia antyniemiecka jak w ulubionej i popieranej partii?». Czyli że zdaniem owego internauty zaniepokojenie dokumentem «Decyzja drogi synodalnej Kościoła katolickiego w Niemczech» jest jedynie wyrazem jakiejś fobii, którą w dodatku przypisuje nielubianej przez niego partii.”
To, co najbardziej dziwi, to niechęć do merytorycznej dyskusji. A o to wszakże chodzi w synodalności. Komentarze, które pojawiają się tu i ówdzie, mają nieraz charakter argumentów ad personam i wstyd je nawet przytaczać. „Plucie połączone z pogróżkami” – tak charakteryzuje je o. Kowalczyk. W całej tej sprawie nie chodzi więc o to, aby negować Synod i samą synodalność, ale aby nie dać się zwieść „wrzutkom” motywowanym obcymi Kościołowi ideologiami, przemycanym pod pozorem synodalności. Chciałoby się rzec „timeo Germanos et dona ferentes”.