Postulator procesu beatyfikacyjnego Ulmów: oprawca świadomie wyrzekł się Chrystusa. „Wyszedł w nocy, jak Judasz...”

O oryginalności procesu beatyfikacyjnego, wzruszającej ekshumacji i wynoszonym na ołtarze nienarodzonym dziecku – mówił podczas konferencji w Warszawie ks. dr Witold Burda, postulator procesu beatyfikacyjnego i kanonizacyjnego Rodziny Ulmów.

Na trzy miesiące przed planowaną na 10 września beatyfikacją Rodziny Ulmów w Warszawie odbyła się konferencja „Rodzina Ulmów – świadectwo i testament”. O niezwykłej beatyfikacji – pierwszej w historii Kościoła wynoszonej na ołtarze rodzinie wraz z nienarodzonym dzieckiem – opowiadał jej postulator, ks. dr Witold Burda.  

Duchowny zwrócił uwagę na cztery aspekty, które czynią tę beatyfikację wyjątkową i oryginalną. Pierwszy aspekt to męczeństwo. Ks. Burda za św. Augustynem wyjaśnił, że męczennika nie czyni sama kara, które go spotyka, ale przyczyna, z racji której została wymierzona mu kara. „Z jednej strony jest ofiara, a z drugiej prześladowca”- mówił. „W przypadku rodziny Ulmów należy zastanowić się, co stoi u źródeł pozbawienia życia tej rodziny ze strony żandarmerii niemieckiej” – mówił. Za papieżem Benedyktem XIV zaznaczył, że męczeństwo to także „dobrowolnie przyjęta śmierć za wiarę w Chrystusa lub z racji innej cnoty, która jest związana z Bogiem”. „W przypadku rodziny Ulmów była to płynąca z wiary w Chrystusa miłości do bliźniego” – dodał.

Czy Ulmowie umarli jak męczennicy?

Postulator zwrócił uwagę, że w teologii męczeństwa potrzebne jest udowodnienie trzech aspektów. Pierwszym z nich jest aspekt materialny, czyli sposób, w jaki umiera domniemany męczennik. „Jest to śmierć zadana w sposób gwałtowny, okrutny i często bez żadnej możliwości obrony” – wyjaśnił ks. Burda. Postulator zwrócił uwagę, że ekshumacja szczątków rodziny Ulmów, w której uczestniczył poszerzyła dotychczasową wiedzę o kilka szczegółów donośnie ich śmierci.

„Wiemy, że egzekucja, którą dowodził komendant łańcuckiej żandarmerii kom. Eilert Dieken była w pełni przemyślana i zaplanowana. Wiemy, że wszyscy zginęli przez rozstrzelanie, ekshumacja pokazała bardzo wyraźnie, że zostali rozstrzelali strzałem w tył głowy. Najpierw na oczach dzieci zastrzelono rodziców, jeden ze świadków mówił, że na miejscu egzekucji słychać było krzyk i płacz dzieci, które wołały rodziców. Wraz z biegłymi próbowaliśmy odtwarzać tę scenę. Nie da się wykluczyć, że dzieci zaczęły się tulić do nieżyjących już rodziców. Płakały. Po kilku miutowej nardzie zapadła decyzja, żeby zastrzelić wszystkie dzieci. Dzieci także ginęły strzałem w tył głowy. Jedno z dzieci otrzymało także strzał w czoło. Za każdym strzałem skierowanym do dzieci panowała coraz większa cisza” – mówił postulator.  

„Męczeństwo od strony materialnej zostało udowodnione” – podsumował. Dodał, że widok wydobywanych z grobowca trumien miał w sobie niezwykłą godność. „O Ulmach mówimy dziś jako o zwycięzcach, choć po ludzku przegrali swoje życie” – mówił.

Kierowali się wiarą i miłością bliźniego

Drugi aspekt, do którego odniósł się postulator dotyczył ukazania intencji, którymi kierowali się Ulmowie, przyjmując w grudniu 1944 r. pod swój dach ośmiu prześladowanych przez okupantów niemieckich Żydów. „Wszyscy świadkowie przesłuchani na etapie diecezjalnym zgodnie przyznali, że motywacja Ulmów była absolutnie najgłębsza i najpiękniejsza –  bo płynąca z wiary. Tego szczególnym wyrazem jest wystawiony w Muzeum Polaków Ratujących Żydów podczas II wojny światowej im. Rodziny Ulmów egzemplarz Bibilii, z podkreślonym na czerwono fragmentem przypowieści o miłosiernym samarytaninie i dopisanym obok ołówkiem słowie: „Tak”.  Dzięki temu mówimy o Ulmach „Samarytanie z Markowej”. Drugi podkreślony fragment pochodzi z Ewangelii św. Mateusza „Jeśli miłujecie tylko tych, którzy was miłują, cóż za nagrodę mieć będziecie”. Przesłanie, które płynie z tych fragmentów jest absolutnie jednoznaczne i nie pozostawia żadnej wątpliwości: kierowali się wiarą i płynącą z wiary miłością bliźniego” – powiedział ks. Burda.

Wyszedł w nocy, jak Judasz...

Trzeci aspekt o którym mówił podczas sympozjum postulator dotyczył strony prześladowcy. „W przypadku rodziny Ulmów to był aspekt najtrudniejszy do udowodnienia” – zaznaczył. Wyjaśnił, że z pomocą przyszedł mu wybitny, niemiecki historyk, Hans Christian Harten – autor opracowania na temat formacji ideologicznej policji porządkowej, w skład której wchodziła wówczas żandarmeria niemiecka – główni odpowiedzialni za mord na rodzinie Ulmów i na Żydach. „Opatrznościowo wysłałem mu kilka pierwszych kart z procesu denazyfikacji kom. Eilerta Diekena, głównodowodzącego zbrodnią w Markowej. Profesor zwrócił mi uwagę, że w 1941 r. Dieken przeszedł kilkutygodniowe szkolenie ideologiczne, podczas którego wpojona mu została sprzeczna z Bożym planem stworzenia, głęboka nienawiść do Żydów i Polaków. W tym samym roku Dieken wystąpił z ewangelickiego Kościoła, w którym był ochrzczony” – mówił. „Prof. Harten zwrócił mi uwagę na ten bardzo wyraźny dowód, mówiący o tym, że oprawca świadomie wyrzekł się wiary w Chrystusa, choć od żandarmerii niemieckiej nikt wtedy tego nie oczekiwał. Od tej pory punktem odniesienie jego wyborów i działań staje się antychrześcijańska ideologia nazistowska. Wymowne jest to, że choć Niemcy wiedzieli już, że przegrywają wojnę, Dieken do końca trwał w nienawiści” – mówił.

Postulator zwrócił uwagę, że zbrodnię na Ulmach, dokonali najbardziej brutalni żandarmi, a jednego z nich – Józefa Kokota nazywano „diabłem z Łańcuta”. „To była w pełni zaplanowana decyzja, wymowne jest tło – noc. Judasz wychodzi w nocy z Wieczernika, wyrzeka się Chrystusa, zdradza Go. Człowiek, który nie kroczy za światłem, czyli za Chrystusem popada w nienawiść, odchodzi od światła, żeby nie oceniono jego uczynków. A i tak prawda zatriumfuje i zatriumfowała. Cały sposób przeprowadzenia egzekucji i ten szczegół – jeden ze świadków zeznał, że na czapce Kokota widział trupią czaszkę. To jest dowód, że w kręgach żandarmerii niemieckiej istniały różne grupy m.in. skupiona wokół Himmlera, znanego z jawnie satanistycznych poglądów, zagorzałego wroga Kościoła. To także pokazuje, że Niemcy kierowali się nienawiścią do wiary, a to trzeba w męczeństwie udowodnić” – ocenił postulator.  

Podsumowując wątek męczeństwa, przywołał słowa Benedykta XVI, który w swojej książce „Kościół, Ekumenizm i Polityka” pisze:

„Chrześcijaństwo nie zaczyna się od rewolucjonisty, ale od męczennika. Ludzkość zawdzięcza męczennikom nieskończenie więcej wolności, niż zdołali jej zapewnić rewolucjoniści”.

Wyjątkowy proces beatyfikacyjny

Ks. Burda wyjaśnił także na czym polega wyjątkowość i oryginalność procesu beatyfikacyjnego rodziny Ulmów. Powołując się na zamieszczony w Loservatore Romano artykuł jednego z teologów watykańskiej Dykasterii do spraw Kanonizacyjnych zaznaczył, że wraz z rodziną Ulmów zostali rozstrzelani wyznający także wiarę w jedynego Boga Żydzi. „To jest ten wspólny korzeń, z którego wyrasta piękna tradycja judaistyczna i wyrasta chrześcijaństwo. To wyjątkowe wspólne męczeństwo katolicko-żydowskie” – powiedział.

Dodał, że po raz pierwszy na ołtarze zostanie wyniesiona cała rodzina męczenników – małżonkowie wraz z dziećmi. „Kard. Semeraro, który ogłosi ich błogosławionymi powiedział, że jest to szczyt świętości.  Ulmowie czestniczyli fizycznie w tajemnicy męki, śmierci i zmartwychwstania Chrystusa, aż do przelania krwi. Dziś bardziej niż kiedyś odkrywamy wspólnotowy wymiar chrześcijaństwa, którego wyrazem jest rodzina” - mówił, dodając że Wiktoria i Józef Ulmowie mogą uchodzić za wzór zgodnego i świętego małżeństwa.  

Najbardziej oryginalnym aspektem nadchodzącej beatyfikacji jest wyniesienie na ołtarze nienarodzonego dziecka. Przywołując Ewangeliczną scenę nawiedzenia św. Elżbiety, postulator wyjaśnił, że „Chrystus w okresie prenatalnym już pełni swoje dzieło zbawienia, a tym, który pierwszy doświadcza owoców zbawienia – radości – jest także dziecko w łonie matki – św. Jan. „To jest najgłębsza Biblijna podstawa, żeby również nienarodzone dziecko Józefa i Wiktorii ogłosić błogosławionym męczennikiem” – mówił ks. Burda.

Podsumowując zaznaczył, że decyzja o pomocy Żydom wynikała z odpowiedzialności i głębi życia duchowego Ulmów.

Na zakończenie zacytował fragment encykliki Veritatis Splendor, św. Jana Pawła II postulator.

„Świadectwo [męczenników] ma niezwykłą wartość, ponieważ pomaga uniknąć – i to nie tylko w społeczności cywilnej, ale także wewnątrz samych wspólnot kościelnych – najgroźniejszego niebezpieczeństwa, jakie może dotknąć człowieka: niebezpieczeństwa zatarcia granicy między dobrem a złem, co uniemożliwia budowę i zachowanie porządku moralnego jednostek i społeczności. Męczennicy, a wraz z nimi wszyscy święci Kościoła, dzięki wymownemu i porywającemu przykładowi ich życia, do głębi przemienionego blaskiem prawdy moralnej, rzucają jasny promień światła na każdą epokę dziejów, budząc zmysł moralny” – przytoczył fragment encykliki Veritatis Splendor, św. Jana Pawła II postulator.

„Ufam, że także stanie się tak w przypadku rodziny Ulmów” – zakończył.
 

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama