„Wokół nas morze ognia” to pierwsza wystawa o powstaniu w getcie warszawskim przedstawiona z perspektywy cywilów. Ekspozycję można oglądać od 18 kwietnia do 8 stycznia 2024 r. w Muzeum POLIN w Warszawie.
19 kwietnia 1943 roku w getcie warszawskim wybuchło zbrojne powstanie. Brało w nim udział około 1 000 uzbrojonych bojowców, uzbrojonych żołnierzy, którzy walczyli z bronią w ręku przeciwko Niemcom. Oprócz nich znajdowało się wówczas w getcie jeszcze około 50 tysięcy cywili, którzy również przygotowywali się do stawienia oporu. Nie był to jednak opór zbrojny, ale opór cywilny, opór bierny. Od miesięcy przygotowywali na terenie getta schrony, bunkry, piwnice, urządzali je, wyposażali w wodę, gromadzili zapasy po to, aby przeczekać, jak myśleli, niemieckie wywózki do obozów i schronili się 19 kwietnia, właściwie nocą z 18 na 19, schronili się już w przygotowanych zawczasu schronach i bunkrach. Ich postawa, ich rola, miała ogromne znaczenie dla przebiegu i długości trwania powstania w warszawskim getcie. Kiedy 16 maja Niemcy wysadzili synagogę na Tłomackiem i gen. Stroop zanotował w swoim raporcie, że dzielnica żydowska w Warszawie przestała istnieć, na terenie getta znajdowało się jeszcze wiele osób, które ukrywały się w bunkrach i w ruinach spalonych domów.
Autorka koncepcji wystawy „Wokół nas morze ognia” otwartej w Muzeum POLIN 18 kwietnia z okazji 80. rocznicy wolnościowego zrywu, prof. Barbara Engelking oraz kuratorka Zuzanna Schnepf-Kołacz, oparły ekspozycję na doświadczeniu cywilów zapisanym przez nich w pamiętnikach i dziennikach; w trakcie lub już po zakończeniu powstania. Historia wolnościowego zrywu opowiedziana jest słowami dwunastu bohaterek i bohaterów – Heny (Krystyny), Stelli, Mietka, Marylki, mężczyzny o nazwisku Maur, Łazarza, Symchy, Leona, Sewka, Mietka, Miry i Anonimowej Autorki.
Wystawa „Wokół nas morze ognia” w Muzeum POLIN w Warszawie fot. Maciej Jaźwiecki /Muzeum POLIN„Zależało nam, by poprzez wystawę przywrócić pamięć o losach blisko 50 tysięcy ludzi, którzy nie należeli do organizacji konspiracyjnych w getcie i nie walczyli z bronią w ręku. Pozostali w ukryciu i w ten sposób stawili opór wobec likwidacji getta. Pragniemy przekazać widzom uczucia i emocje, jakie towarzyszyły tym, którzy nie poddali się niemieckiemu nakazowi i zamiast stawić się do transportu do obozu pracy – już wtedy było wiadomo, że deportacja oznaczała Zagładę – ukryli się, zeszli do piwnic i bunkrów” – mówiła na konferencji prasowej Zuzanna Schnepf-Kołacz.
Większość śladów po cywilach w powstaniu została zniszczona i spalona, unicestwiona. Głównym materiałem do opowiedzenia o ich przeżyciach stały się dla twórczyń wystawy słowa, które pozostawili po sobie jej bohaterowie i bohaterki – przejmujące relacje z„piekła”, „dantejskiego inferno”, jak pisali o swojej sytuacji. Autorzy i autorki tych zapisów stali się przewodnikami – to ich głosy prowadzą przez wystawę, a zarazem przez ich przeżycia.
„Tutaj była ulica Gęsia. Znajdujemy się w miejscu, gdzie znajdował się szpital przy ulicy Gęsiej 6/8. Ostatni żydowski szpital w getcie, w którego piwnicach i przygotowanych bunkrach przez czas powstania przebywali lekarze, pielęgniarki, częściowo chorzy z tego szpitala. Niestety budynek został spalony, a mieszkańcy bunkrów zmuszeni do opuszczenia schronów i zabrani na Umschlagplatz, wywiezieni do obozów. W tym budynku w lipcu 1943 roku znalazł schronienie Dawid Białogród, który wcześniej ukrywał się przy ulicy Nalewki 39, niedaleko stąd. Miał tam przygotowane bunkry, z którego też w czasie powstania wszyscy zostali zmuszeni do wyjścia. Niemcy wpuścili tam gaz. Dawidowi udało się uciec. Nie został zabrany na Umschlagplatz. Pozostał na terenie getta. Potem został przez Niemców złapany do grupy Żydów, których przymuszano do wydawania bunkrów i do namawiania ukrywających się jeszcze, do wychodzenia, do fałszywych zapewnień, że już jest bezpiecznie i że można wyjść. Dawidowi udało się uciec. Znalazł kryjówkę przy ulicy Nalewki 37. Spotkał mężczyznę, z którym razem ukrywali się w podziemiach. Później dołączyła do nich młoda dziewczyna i młody chasydzki chłopiec. W ciągu dnia obserwowali teren getta, patrzyli, czy nie zbliżają się Niemcy, przed którymi trzeba było się schować, a nocami szykowali sobie coś do jedzenia. Po jakimś czasie, w lipcu 1943 roku Niemcy odkryli ich kryjówkę i zabili mężczyznę, który z nimi przebywał. A Dawid i dwójka tych młodych ludzi ukrywali się nadal. Wówczas przenieśli się właśnie tutaj na ulicę Gęsią 6/8 i ukrywali się tutaj aż do stycznia 1944 roku. Jest to najdłużej ukrywająca się w getcie grupa ludzi, o której wiemy” – mówi prof. Barbara Engelking.
Wystawa dotyczy historii, która wydarzyła się w Warszawie, na Muranowie, w miejscu, w którym aktualnie stoi Muzeum POLIN. Ślady historii tych osób oraz getta i dawnej zamieszkiwanej przed wojną przez ludność żydowską Dzielnicy Północnej nadal znajdują się tuż pod powierzchnią ziemi. Na wystawie symbolicznie przypomną o nich relikty – przedmioty z wykopalisk archeologicznych: spalone i stopione pod wpływem ognia, skorodowane i strawione przez wilgoć kawałki balustrady, oderwana klamka, cegły. A także wydobyte spod ziemi łuski do nabojów przypominające o miejscu egzekucji Żydów i Żydówek przy dawnej ul. Zamenhofa 19.
Na wystawę wchodzi się przez ciężkie, masywne drzwi – jak do bunkra. Za sprawą scenografii Małgorzaty Szczęśniak i Saskii Hellmann widz może „doświadczyć” przebywania w bunkrze: ciemności, gorąca płonących murów, braku przestrzeni i powietrza. Widzom towarzyszyć będzie pejzaż dźwiękowy Pawła Mykietyna, zainspirowany – jak zaznaczył sam artysta – między innymi twórczością 11-letniej pianistki Josimy Feldschuh zmarłej na zapalenie płuc w kryjówce po stronie aryjskiej trzeciego dnia powstania.
„Opowiemy o kształtowaniu się relacji między ukrywającymi się oraz o ich uczuciach czy emocjach. Z jednej strony – o konfliktach, strachu, chwilach paniki, braku nadziei, poczuciu opuszczenia i zobojętnienia świata na ich los oraz świadomości przegranego życia; z drugiej – o potrzebie miłości, bliskości i sprawczości, o braniu odpowiedzialności za innych. Chęć życia, ocalenia siebie i swoich bliskich, tworzenia wspólnoty, której członkowie wspierają się i chronią się nawzajem, to także jeden ze sposobów sprzeciwiania się złu” – mówi Zuzanna Schnepf-Kołacz.
Na wystawie znajdą się dwa zespoły fotografii wraz z oryginalnymi kliszami, które trafiły do Muzeum POLIN i na wystawę, niemal w ostatniej chwili. Pierwszy z nich, to zdjęcia wykonane w czasie powstania w getcie warszawskim przez Zbigniewa Leszka Grzywaczewskiego, który w czasie wojny pracował w Warszawskiej Straży Ogniowej. Negatywy zawierają 48 ujęć, 30 z nich pokazuje getto. Jest wśród nich 12 publikowanych już wcześniej zdjęć, zachowanych w formie odbitek w Muzeum Holokaustu w Waszyngtonie i Żydowskim Instytucie Historycznym, ale są i takie, które wcześniej nigdy nie były pokazywane. To widoki dymu nad gettem, na jego ulicach i podwórkach, wypalone domy, strażacy gaszący pożar, stojący na dachu domu i spożywający posiłek z metalowych menażek na ulicy.
„Wydaje się, że Zbigniew Leszek Grzywaczewski starał się jak najlepiej zarejestrować te sceny, zdając sobie sprawę z wagi dokumentacji wydarzeń niedostępnych dla wzroku ludzi po drugiej stronie muru getta. To jedyny znany obecnie historykom na świecie negatyw z czasu powstania ukazujący obrazy z wewnątrz getta. Jak również unikatowe zdjęcia wykonane przez Polaka, a nie przez niemieckich żołnierzy, których celem było ukazanie Żydów w możliwie najgorszym świetle. Wykonywane przez nich zdjęcia służyły do celów propagandowych, jak raport przygotowany dla Himmlera przez Jurgena Stroopa” – mówi Marta Dziewulska, rzeczniczka prasowa Muzeum POLIN.
Drugi zespół fotografii i towarzysząca mu klisza to artefakty przyniesione do POLIN przez panią Aleksandrę Sobiecką, wnuczkę Rudolfa Dameca. Nieznane wcześniej zdjęcia Rudolfa Dameca, pokazują z bliska sceny, które miały miejsce pod murem getta w czasie powstania. Autor zdjęć podchodzi blisko nie tylko do muru getta, ale także do ludzi, którzy patrzą się na płonące getto za murem. Można zobaczyć ich twarze, gesty, spojrzenia, detale ubioru, dostrzegamy wśród nich dzieci, dorosłych, ubranych elegancko i skromnie. „Takich zdjęć – ukazujących palące się podczas powstania getto i świadków mu się przyglądających po tzw. stronie aryjskiej – jest bardzo mało” - mówi kuratorka.
„Oto był człowiek, który szedł wzdłuż wschodniej granicy getta i robił zdjęcia. Wiemy, że był człowiekiem głęboko empatycznym, przechowywał u siebie w mieszkaniu Żydówkę, a jednocześnie głęboko poruszony tym, co widzi, miał potrzebę dokumentowania” – komentuje zdjęcia Dameca Joanna Fikus, kierowniczka Działu Wystaw w Muzeum POLIN.
Wystawa „Wokół nas morze ognia” w Muzeum Historii Żydów Polskich będzie dostępna dla publiczności od 18 kwietnia 2023 r. do 8 stycznia 2024 r.