„Komu się wydaje, że stoi, niech baczy, by nie upadł” – pod takim tytułem ukazał się komentarz Piotra Chrzanowskiego odnośnie wywiadu, jaki udzielił ustępujący z funkcji przewodniczącego komisji ds. pedofilii, prof. Błażej Kmieciak „Gazecie Wyborczej”.
„Z przykrością obserwuję ewolucję profesora Błażeja Kmieciaka, ustępującego – przez złożenie dymisji – przewodniczącego Państwowej Komisji do spraw wyjaśniania przypadków czynności skierowanych przeciwko wolności seksualnej i obyczajności wobec małoletniego poniżej lat 15” - pisze we wstępie swojego felietonu, który 19 kwietnia ukazał się na łamach portalu christianitas.org, Piotr Chrzanowski. „Żegnając się ze stanowiskiem, udzielił długiego wywiadu Katarzynie Surmiak-Domańskiej z Dużego Formatu, dodatku Gazety Wyborczej. Jeszcze przed świętami ze zdziwieniem dowiedziałem się, że w TVN24 oświadczył on: Nie można mieć pretensji do red. Gutowskiego, (...) że zadaje pytania i ma wątpliwości” – zauważa.
Piotr Chrzanowski zwraca uwagę, że „profesor z uporem nie dostrzegał, że w swoim osławionym reportażu Gutowski nie zadaje żadnych pytań, od razu podaje odpowiedzi, a ich brak związku z prawdą nie budzi u niego nawet cienia wątpliwości”. „Teraz Kmieciak powiada, że w materiale Franciszkańska 3 zostały postawione bardzo ważne pytania. Dlaczego tak twierdzi? Bo do komisji dzwoniły osoby skrzywdzone przez księży, o których mowa w tym filmie. I teraz uważajcie drodzy czytelnicy na słowa profesora prawa: Dwa czy trzy telefony takie były. Rozumiecie! Mimo bardzo ważnych pytań profesor nie ustalił ile dokładnie. Rozumiem, że gdyby telefonów było około stu, wątpliwość co do jednego w tę lub tamtą stronę byłaby usprawiedliwiona. Ale przy dwu lub trzech?” – pisze.
Zdaniem autora, najgłębsze jednak rozczarowanie przynoszą jednak dalsze fragmenty. „Surmiak-Domańska w pewnym momencie pyta Kmieciaka o kwestię klauzuli sumienia lekarzy. Ten sam od siebie nawiązuje do historii młodej kobiety z niepełnosprawnością intelektualną, ofiary gwałtu. I zaraz potem dodaje: Uważam, że w tym wypadku lekarze nie mieli prawa zastosować klauzuli sumienia na zasadzie umywam rączki, do widzenia. Ich obowiązkiem było pozostanie przy pacjentce, wspieranie jej, ale w pewnym momencie należało powiedzieć sobie stop. I w sytuacji, gdy ona podtrzymuje decyzję o aborcji, wykonać tę aborcję. I tu właśnie zaszła we mnie fundamentalna zmiana. Choć nie zgadzam się z takim stanowiskiem, widzę pole do rozmowy z ludźmi, którzy uznając zasadnicze zło aborcji dopuszczają, że prawo nie karze za jej wykonywanie w pewnych wyjątkowych okolicznościach. Ale że profesor prawa chce zmuszać lekarzy do działania wbrew sumieniu i do zabijania człowieka!?” – ubolewa autor.
Na marginesie Piotr Chrzanowski zaznacza, że prof. Kmieciak posługuje się podwójnymi standardami. „Wcześniej bez żadnych okoliczności łagodzących i bez żadnego niuansowania ocenia dziennikarzy opisujących skandal pedofilski w kręgach szczecińskiej Platformy, a tutaj w ogóle nie wspomina o manipulacjach dziennikarzy, którzy dla nakręcenia proaborcyjnej histerii fałszowali informację o wieku owej młodej kobiety, tak aby stworzyć wrażenie, że to nie tylko gwałt, ale i pedofilia” – pisze.
źródło: christianis.org