Ginekolog-położnik w rozmowie z Opoką wskazał na ogromną potrzebę wspierania kobiet, które są matkami. „Bardzo dużo zależy dziś od lekarza pierwszego kontaktu: od słów, których użyje, jego mowy ciała, czy wesprze ją swoją postawą, czy da do zrozumienia, że jedynym rozwiązaniem jest zabicie dziecka” – powiedział obrońca życia.
Prof. Bogdan Chazan, lekarz ginekolog-położnik był uczestnikiem konferencji z okazji Narodowego Dnia Życia „Tak dla Życia – prawdziwa pomoc dla kobiet” zorganizowanej 22 marca przez Parlamentarny Zespół na rzecz Życia i Rodziny oraz Koalicję dla Życia i Rodziny.
W rozmowie z Opoką odniósł się do kwestii obrony życia w Polsce, a także wyzwań i problemów, które napotykają kobiety, u których stwierdza się nieprawidłowości rozwoju dziecka. Lekarz podkreślił, że mimo istniejącej sieci hospicjów perinatalnych, kobiety w Polsce ciągle mają trudności z uzyskaniem odpowiedniej porady, a przede wszystkim odpowiedniego wsparcia.
„To parcie na aborcję, którego obecnie doświadczamy, to niszczenie pewności siebie matki. Niestety kobiety od strony lekarzy ginekologów, ale i ze strony systemu opieki zdrowotnej nie otrzymują odpowiedniego wsparcia” – powiedział prof. B. Chazan.
Zdaniem lekarza, o tym, jaką decyzję podejmie kobieta, która otrzymała diagnozę, że urodzi chore dziecko, zależy bardzo dużo od lekarza pierwszego kontaktu: „od słów, których użyje, jego mowy ciała, czy wesprze ją swoją postawą, czy da do zrozumienia, że jedynym rozwiązaniem jest zabicie dziecka”.
„Klauzula sumienia jest w niebezpieczeństwie, w związku z tym do specjalności położników i ginekologów będą wpuszczani tylko ci, którzy będą proponowali jedynie aborcję” – powiedział.
Jako przykład podał kandydaturę na wojewódzką konsultantkę ds. ginekologii i położnictwa, Gizelę Jagielską, która „wykonywała aborcje, gdy inni się bali”. Przypomniał, że sam jako lekarz w 2014 r., powołując się na klauzulę sumienia, odmówił wykonania aborcji nieodwracalnie chorego dziecka, za co został zwolniony z funkcji dyrektora szpitala. Sprawa odbiła się głośnym echem w mediach, solidarność z prof. Chazanem wyraził m.in. Episkopat Polski i wiele środowisk pro-life.
„Powiedziałem: nie i wyrzucono mnie z pracy, nie tylko z pracy, ale i w ogóle z zawodu. Miałem ogromne trudności ze znalezieniem zatrudnienia” – mówił. „Nie żałuję tej decyzji, ale smutno mi, że sprawy obrony życia wracają. Przypomina mi to trochę stan wojenny, jeśli chodzi o atmosferę, zdecydowanie władz, ucisk i bezprawie” – dodał.
Przypomniał, że właściwą postawą lekarza zgodnie z powołaniem lekarskim i etosem zawodu jest służenie zdrowiu i życiu – od momentu poczęcia.
Zwrócił uwagę, że ze względu na proaborcyjną narrację w mediach i społeczeństwie, wzmacnianie kobiet będzie trudne. 11 kwietnia odbędzie się debata nad czterema projektami ustaw w sprawie przerywania ciąży. Dwa z nich zostały przygotowane przez Lewicę, jeden przez KO, a jeden przez Trzecią Drogę.
„Wszystko idzie w kierunku zabijania dzieci. W polskim parlamencie odbędzie się debata o tym, ile i jak zabijać dzieci. Przypomina mi się film Krzysztofa Kieślowskiego, „Krótki film o zabijaniu”, który dotyczył procedury wykonania wyroku śmierci na mordercy. Tymczasem w Sejmie odbędzie się sesja o zabijaniu nienarodzonego dziecka, które będzie zabijane bez sądu i bez znieczulenia również” – powiedział.
Ginekolog-położnik podkreślił potrzebę „wzmacniania” matek, które wahają się, czy urodzić dziecko. „Trzeba mówić im, że i w ich rękach jest życie dziecka, że ona jest za to życie dziecka odpowiedzialna. Matka powinna także otrzymać wsparcie od mediów, od społeczeństwa, od nas, od nas wszystkich. Powinniśmy doceniać rolę matek, dowartościować je” – powiedział. „Głos obrońców życia powinien być słyszalny i przekonujący” – dodał. „Kobiety potrzebują opieki i wsparcia, nie tylko od swoich rodzin, społeczeństwa, ale i od państwa, bo na nich opiera się przyszłość naszej ojczyzny” – dodał.
Powiedział, że miał wiele pacjentek, które przychodziły do niego z komplikacjami po przeprowadzonej aborcji.
„Aborcja wiąże się z różnymi komplikacjami bezpośrednio po aborcji. Mogą być powikłania zdrowotne, nagłe, krwotok, zakażenie. Mogą być też komplikacje odległe, takie jak np. trudności w donoszeniu ciąży czy trudności w zajściu w ciążę. Znaczy, przewlekła depresja, tak zwany system, syndrom poaborcyjny, który dotyczy sporej części kobiet, które podają się aborcji” – wyjaśnił. „Te kobiety najczęściej cierpią w ciszy i przeżywają to ciągle na nowo. Wsparcie i pomoc psychologiczną powinny otrzymać od państwowego systemu zdrowotnego” – dodał.
Projekt finansowany ze środków Kancelarii Prezesa Rady Ministrów w ramach konkursu Polonia i Polacy za Granicą 2023. Publikacja wyraża jedynie poglądy autora/ów i nie może być utożsamiana z oficjalnym stanowiskiem Kancelarii Prezesa Rady Ministrów.