„Nigdy nie spodziewałem się, że ktokolwiek nie mając dowodów pokusi się o to, by insynuować, że jestem złodziejem i biorę łapówki. […] Zostałem jednak bohaterem dwóch dziennikarskich „śledztw”, w czasach postprawdy” – pisze w wydanym dziś na łamach wPolityce.pl oświadczeniu historyk i publicysta prof. Jan Żaryn.
„Muszę się więc tłumaczyć, że nie jestem wielbłądem… o dwóch garbach – jednym z kolekcji Paderewskiego, drugim z siedzibą IDMN. Zajęły się mną m.in. takie tuzy dziennikarstwa – Szymon Jadczak (Wirtualna Polska) i Juliusz Ćwieluch (Polityka)” – pisze historyk.
Prof. Żaryn w swoim oświadczeniu wyjaśnia, że „od lat uchodzi – zdaniem wielu miłośników mojej działalności i naukowo-popularyzatorskiej aktywności za wcielenie zła czyli „faszyzmu” i nosiciela „mowy nienawiści”.
„Ludzie ci i środowiska nie mogą znieść, że śmiem istnieć, a co więcej śmiałem kierować dzięki prof. Piotrowi Glińskiemu (za co mu jestem na zawsze wdzięczny!) IDMN-em, którego zadaniem było m.in. promowanie pozytywnego dziedzictwa obozu narodowego. Udostępniona przez „GW” moja korespondencja z jednym z wicedyrektorów Instytutu świadczyła o tym, że byliśmy zwolennikami powstania dużej instytucji muzealnej, która w sposób imperialny miała wpłynąć na zmianę powszechnej świadomości: utrwalić miłość do Polski” – pisze Żaryn.
Wyjaśnia także, dlaczego zbierał kolekcje, dokumenty, które miały „świadczyć o naszym przywiązaniu do katolicyzmu i Narodu”.
„Opisywanie dzisiaj rzekomych przekrętów, ma zohydzić ten plan i wykluczyć jednocześnie nową dyrekcję z tłumaczenia się z jawnego marnotrawstwa – wynajmu dodatkowej siedziby, wynajmu detektywów, czy ekspertów antykwariuszy. Ma to być bowiem argument na rzecz zaniechania dalszych inwestycji na Powsińskiej” – wyjaśnia,
Profesor przypomina, że za jego czasów zakończony został pierwszy etap remontu – za 10 mln zł. Według zatwierdzonych przez ministra MKiDN planu w grudniu 2026 r. miała być otwarta wystawa stała. W planach na kolejne budżetowe lata 2024-26, były obiecane pieniądze.
„Etapowanie inwestycji było oczywistym zabiegiem, ćwiczonym wielokrotnie przez państwowych inwestorów. Jak wiadomo, minister Sienkiewicz już w grudniu 2023 r. podjął decyzję o likwidacji Muzeum Dziedzictwa Chrześcijańsko-Narodowego. Zakończyliśmy pracę nad scenariuszem wystawy, kierownik placówki – młody historyk – stracił szansę na kierowanie po raz pierwszy w życiu ważnym ośrodkiem kultury” – czytamy w oświadczeniu,
Prof. Żaryn w swoim oświadczeniu wyjaśnia także, dlaczego nie jest „dwugarbnym wielbłądem”. Przywołuje artykuł w tygodniku „Polityka”, w 1 numerze 2025 r., który – jak zwraca uwagę historyk – dziwnym zbiegiem okoliczności został „lekko” zmieniony w wersji elektronicznej. „Może z obawy, że kłamstwo było za mocne i proces o samą wersję „w papierze” nie będzie tak brzemienny w skutkach? A może to ta osławiona cnota dziennikarzy – rzetelność?” – zastanawia się.
„Kto przeczytał wersję tylko papierową, ten mógł dowiedzieć się takich „rewelacji” pseudodziennikarza Juliusza Ćwielucha że np. będąc byłym prezesem spółki Warsaw Trading spotkałem się w „kolejce po piwo” z jakimś facetem, któremu zaproponowałem – w domyśle – korupcyjną propozycję sprzedaży nieruchomości na Powsińskiej w Warszawie (budynek dawnego Banku Śląskiego). Z dalszego tekstu wynika zaś, że „wkręciłem” starszego Pana po 20-letniej odsiadce w zakładzie karnym, pensjonariusza DPS w „interes”, którego efektem finalnym było uciekające złoto w formie sztabek. W domyśle zatem, to ja miałbym spowodować zniknięcie tej mamony zamienionej w złoto” – relacjonuje profesor.
Dodając, że artykuł jest opatrzony moim zdjęciem i portretem papieża Jana Pawła II płaczącym nad wizerunkiem, w domyśle, złodzieja – patrioty. „Chamstwo tych insynuacji jest porażające, a dla mnie oczywiste” – podkreśla i wyjaśnia, że zarzuty wobec niego są lekko mówiąc „wyssane z palca”.
„Zakup poprzedzony był operatem szacunkowym, co do wartości nieruchomości. Jak wiadomo autorowi, nieruchomość została kupiona przez IDMN od prawowitego właściciela i w cenie rynkowej – takich rzeczy nie mogą jednak pisać rzetelni dziennikarze… Proszę udowodnić, że zakup był niecelowy, że przepłaciłem, itd., a nie insynuować, że miałem cokolwiek wspólnego z właścicielem” – pisze prof. Żaryn.
Dodaje, że „tekst zawiera szereg insynuacji sugerujących m.in. że dyrekcja IDMN za transakcję nieruchomości pobrała prowizję w formie łapówki i roztacza nad profesorem „aurę półświatka przestępczego”.
Garbem drugim, jak wyjaśnia profesor jest kolekcja Ignacego J. Paderewskiego, która według dziennikarza Szymona Jadczaka to „śmieci”.
„Z tekstu dowiadujemy się, że kolekcję zbadał i ocenił „ekspert” „antykwariusz”. […] Ważne, że potwierdzone, że Żaryn kupił głównie „rupiecie”. Nie ważne, że to kolekcja wybitnego kompozytora i męża stanu, ostatnio wystawiona na licytacji w 1954 r. […] na ekspertyzę, którą zamówiłem w Bibliotece Narodowej w Warszawie, pseudodziennikarz w ogóle się nie powołuje. Po co cytować niepasujące do tezy dokumenty” – pisze Żaryn w oświadczeniu.
Poza tym, jak pisze historyk – „to, że pan Jadczak napisał, że nie jest to fortepian Paderewskiego, nie świadczy o tym, że napisał prawdę. Przypomnę, że cała kolekcja licząca ponad 100 przedmiotów miała znaki świadczące o pochodzeniu właściciela. Potwierdza to artykuł z gazety lozańskiej”.
Źródło: wpolityce.pl