Przewodniczący SKŚ dla Opoki: usunięcie lekcji religii ze szkół spowoduje pustkę, której nic nie zapełni

„Młodzi ludzie żyją dziś w poczuciu, że wszystko jest relatywne. Mam wrażenie, że katecheza staje się jedyną przestrzenią w szkole, w której młodzież stawia sobie ważne pytania i szuka na nie odpowiedzi. Na katechezie zaczynają niejako pukać do samych siebie...” – mówi Opoce o roli katechety Piotr Janowicz, przewodniczący Stowarzyszenia Katechetów Świeckich.

Nigdy nie przypuszczał, że będzie nauczycielem religii. Planował sportową karierę. Dziś Piotr Janowicz nie tylko jest przewodniczącym Stowarzyszenia Katechetów Świeckich, ale przede wszystkim zaangażowanym nauczycielem, który nie wyobraża sobie szkoły bez lekcji o Bogu, wierze i ważnych, egzystencjalnych pytań. Jedna lekcja religii tygodniowo, przed lub po obowiązkowych zajęciach edukacyjnych – to zapowiadane już od dawna zmiany w polskim systemie edukacji. Projekt trafił do konsultacji.

„W podstawówce miałem świetnego nauczyciela wf-u, który był dla nas inspiracją, przykładem i autorytetem. Rozmawiał z nami o naszych marzeniach, motywował nas, często zostawał, aby porozmawiać z nami po lekcjach. Nie miał samochodu, do szkoły dojeżdżał często autostopem” – mówi Opoce o swoich inspiracjach zawodowych przewodniczący Stowarzyszenia Katechetów Świeckich, Piotr Janowicz. „Chciałem pójść w jego ślady, zacząłem trenować lekkoatletykę i gry zespołowe. Pod koniec szkoły podstawowej trenowałem już biegi średnie w klubie sportowym w Poznaniu” – wspomina.

Po czterech latach, kiedy drzwi do kadry polski był dla niego otwarte, przydarzyła się kontuzja, która przekreśliła jego marzenia o zawodowym sporcie. „Musiałem zmierzyć się z nową sytuacją” – wspomina. „Chciałem odkryć, jaki jest plan Pana Boga na moje życie, skoro nie jest to sport…Wybrałem teologię” – mówi.

Przełom na jego drodze jego nauczycielskiego powołania nastąpił, gdy został poproszony, by w swojej rodzinnej miejscowości poprowadził na zastępstwo katechezę. 

„Zobaczyłem, że jest to przedmiot otwierający na drugiego człowieka. Czasem odkryłem, że w katechezie najważniejsze jest spotkanie i budowanie relacji z uczniami. Budując przyjacielskie relacje z uczniami, dając im uwagę i czas, nie tylko ja coś z siebie daję, ale i wiele otrzymuję. Kluczem do sukcesu jest przekazanie młodym ludziom, że są ważni, dla mnie i dla siebie nawzajem, że nie muszą niczego udowadniać, by zasługiwać na uwagę i Miłości Boga” – mówi. „Jeśli zaczniemy w ten sposób myśleć o sobie, zaczniemy odkrywać wokół siebie wiele dobra” – dodaje.

Lekcję katechezy zaczyna od pytania: z czym dziś przychodzicie, co jest dla was ważne? W rozmowie z Opoką przyznaje, że bardzo lubi spotkania z młodymi. „Czasami całą godzinę rozmawiamy na przykład o tym, dlaczego rodzice nie mają dla nich czasu, o braku sensu w życiu, poczuciu pustki, poczuciu samotności doświadczanej z telefonem komórkowym w ręku, o ich marzeniach i szczęściu. Nieraz zostają po lekcji, żeby dokończyć rozmowę na ważny dla nich temat. Mam wrażenie, że katecheza staje się jedyną przestrzenią w szkole, w której młodzież stawia sobie ważne pytania i szuka na nie odpowiedzi” – mówi Opoce.

„Młodzi żyją dziś w poczuciu, że wszystko jest relatywne, świat proponuje im konsumpcję. Młodzież często sądzi, że nie ma czasu na to, żeby „być” – zastanowić się nad tym, co jest dla nich naprawdę ważne, nad tym, czego pragną, o czym marzą i za czym tęsknią. Na katechezie zaczynają niejako pukać do samych siebie – chcą rozmawiać o tym, co jest dla nich naprawdę ważne” – mówi.

„Kiedy opowiadam im o swoich młodzieńczych latach, pada stwierdzenie, że z chęcią by się ze mną zamienili. Młodzi ludzie coraz częściej doświadczają samotności z telefonem w ręku. Ich życie przeniosło się do sieci, ale w wirtualnym świecie nie ma prawdziwych relacji i wsparcia” – dodaje.

Piotr Janowicz prowadzi „otwarte” lekcje, podczas których każdy może wejść, posłuchać i wziąć udział w dyskusji.

„Moim zadaniem, jako katechety jest pokazywanie uczniom, że istnieje jeszcze inny świat, niż ten, który znają z mediów czy z domu. Świat, w którym są kochani przez Boga” – mówi. I dodaje: „sam nie wiem, skąd przychodzi siła nieraz po dziesięciu godzinach lekcji…”

Chcąc lepiej towarzyszyć swoim uczniom zrobił kurs chrześcijańskiego coachingu. „Dla mnie najważniejsze jest spotkane, wymiana doświadczeń, które należy połączyć z treściami nauczania” – dodaje.

Katecheta zauważa, że w dużych aglomeracjach miejskich wielu uczniów nie wytrzymuje presji grupy i rezygnuje z katechezy. „Nie chcą, żeby inni myśleli, że z nimi jest coś nie tak i przez to rezygnują. Ci, którzy zostają, chcą przejść przez życie na własnych warunkach” – mówi.

Piotr Janowicz od dziesięciu lat prowadzi w jednej z poznańskich podstawówek także szkolne koło Caritas, które powstało ze wspólnej inicjatywy uczniów, którzy chcieli coś dobrego po sobie zostawić. Co roku młodzież samodzielnie przygotowuje koncert charytatywny z przesłaniem dla dorosłych. „To nas wyróżnia. Ostatni koncert poświęcony był tematowi odrzucenia rówieśniczego, poprzedni tematowi przebaczenia. Młodzież bardzo się angażuje – na jeden z koncertów zaprosiła nawet samego papieża Franciszka! Papież co prawda nie dotarł, ale odpowiedź z Watykanu przyszła dokładnie w dniu koncertu’” – mówi.

Zebrane podczas koncertów środki przekazywane są na charytatywne cele: pomoc koledze ze szkoły, któremu spalił się dom, fundacji, która zajmuje się pomocą osobom bezdomnym.

„Na lekcji religii dużo rozmawiamy o tym, czym jest miłosierdzie, miłość, służba. Dzięki zaangażowaniu w wolontariat młodzi ludzie mają się do czego dowołać, wspólnie działanie chroni ich także przed samotnością. W liceum zaproponowałem, byśmy razem zrobili kanapki i zanieśli je bezdomnym, wielu uczniów mówiło później, że pierwszy raz zrobiło coś dobrego dla przypadkowego człowieka…” – relacjonuje.

W rozmowie z Opoką przyznaje, że nie wyobraża sobie szkoły bez lekcji religii. „Byłaby wówczas pustka” – mówi. I dodaje, że młodzież sama zauważa potrzebę Boga, który może ją wypełnić…

 

 

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama