O długofalowym myśleniu Kościoła. Czyli mądrze i z dystansem o słowach bp. Meringa na Jasnej Górze

Słowa biskupów na Jasnej Górze wywołały publicystyczną i polityczną burzę, która zaskutkowała „donosem” do Watykanu. Warto z dystansem i szerzej spojrzeć na wypowiedzi hierarchów i rolę Kościoła w społecznej i politycznej rzeczywistości.

Mądrym i wyważonym głosem w dyskusji jest publicystyczny artykuł „Mniej emocji, więcej długomyślności. O jasnogórskiej homilii biskupa Meringa” Łukasza Kobeszko, który ukazał się na łamach portalu Christianitas. 

Dwie minuty 

Publicysta zauważa, że „burza – także polityczna w związku z fragmentami homilii biskupa – seniora włocławskiego Wiesława Meringa wygłoszonej podczas XXXIV Pielgrzymki Rodziny Radia Maryja na Jasną Górę jest dość przewidywalna”. 

W epoce memów i TikToka można odnieść fałszywe wrażenie, że biskup-senior mówił na Wałach Jasnogórskich tylko o Niemcach. Tymczasem w blisko 30-minutowej homilii, którą w całości przytaczamy na łamach portalu Opoka, było na ten temat niespełna 2 minuty – rozważania dotyczące aktualnych problemów społeczno-politycznych, zwłaszcza w kontekście ochrony integralności granic państwowych, hierarcha umieścił w ostatniej części homilii – zwraca uwagę autor.

I dodaje, że „nie były one same w sobie niczym dziwnym”, gdyż jak argumentuje „niepisanym zwyczajem pozostaje, że w czasie ogólnopolskich uroczystości w duchowej stolicy Polski biskupi i kaznodzieje podnoszą żywotne tematy związane z życiem wspólnoty narodowej”. 

„W tym miejscu dochodzimy do dyskutowanego od wczoraj wątku homilii, który rzeczywiście zrobił niedobre wrażenie” – podkreśla Kobeszko, wyjaśniając, że przytoczony przez biskupa fragment Wacława Potockiego z „Wojny chocimskiej” napisanej w XVII wieku: „Póki świat światem, nigdy Niemiec nie będzie Polakowi bratem” okraszony stwierdzeniem, że „rządzą nami ludzie, którzy samych siebie określają jako Niemców” i odwołanie się do IV zwrotki hymnu państwowego – „były zupełnie niepotrzebne i zakłóciły odbiór całości kazania, stając się wodą na młyn wielu krytyków, w tym także nieprzyjaźnie nastawionych do Kościoła”.

Profetyczny gest Prymasa 

Wypowiedź biskupa autor próbuje osadzić w kontekście kilku aspektów natury psychologicznej i społeczno-historycznej, które stoją za takim, a nie innym spojrzeniem biskupa-seniora.

„Po pierwsze, ludzie pełniący prestiżowe funkcje, włączając w to hierarchów Kościoła, dość często gdy wkroczą w status jakkolwiek patrząc »emerytalny«, często pozwalają sobie w wypowiedziach na więcej” – pisze publicysta. 

Po drugie – wskazuje – „hierarcha należy też do tej generacji, które łatwo i niekiedy bezkrytycznie czerpie cześć informacji z serwisów społecznościowych i internetu”. A po trzecie – „bp Mering, urodzony już po zakończeniu II wojny światowej, w grudniu 1945 r. na Żuławach Wiślanych należy do pokolenia, w którym postrzeganie Niemiec ugruntowane zostało na nastrojach panujących w epoce gomułkowskiej”. 

„Próbowały one integrować Polaków wokół rządzącej PZPR jako jedynego gwaranta polskości Ziem Zachodnich broniącego ich przed »rewizjonizmem określonych politycznie kół bońskich«” – wyjaśnia autor, dodając, że „dopiero z perspektywy czasu widać, w kontraście z obecną sytuacją, jak wielkim aktem o znaczeniu nie tylko profetycznym, ale również stanowiącym wyraz odważnego, gdyż odbywającego się w wybitnie niesprzyjających okolicznościach geopolitycznych budowania polskiej racji stanu i tworzenia specyficznej odmiany »faith-based diplomacy« był gest kardynała Stefana Wyszyńskiego i »Orędzie biskupów polskich do ich niemieckich braci w Chrystusowym urzędzie pasterskim«. 

Trudny partner 

„Zaowocował on tym, że obecnie relacje polsko-niemieckie znajdują się na poziomie obiektywnie najlepszym w historii. Pomimo tego, iż Berlin wciąż pozostaje partnerem trudnym, nie zawsze dla nas przewidywalnym i wymagającym, którego polityki zagranicznej i gospodarczej często nie potrafimy interpretować bez emocji oraz w duchu racjonalnej refleksji” – pisze i dodaje, że również często nie potrafimy stworzyć atrakcyjnej, także w odbiorze międzynarodowym, „kontroferty wobec dość konsekwentnie prowadzonej przez sąsiada zza Odry Geschichtspolitik”. 

„Nie oznacza to jednakże, że należy z tej racjonalnej polityki rezygnować, nawet pomimo ewidentnie niesprzyjającej atmosfery wynikającej z istnienia uproszczonej refleksji narzucanej przez rzeczywistość cyfrową” – zwraca uwagę.

W ocenie publicysty, w tym kontekście, jasnogórskie passusy biskupa-seniora o Niemcach to „znaczący krok do tytułu w stosunku do mądrej i metodycznie skutecznej linii Prymasa Tysiąclecia”. 

„Marzyłby się powrót do tej zapomnianej linii, który automatycznie stanowiłby też powrót do roli Kościoła jako przenikliwego autorytetu społeczno-politycznego, wykazującego się myśleniem długofalowym, szkicowanym w wymiarze epok, a nie przejściowych emocji w mediach społecznościowych” – puentuje.

Źródło: christianitas.org

Dziękujemy za przeczytanie artykułu. Jeśli chcesz wesprzeć naszą działalność, możesz to zrobić tutaj.

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama