„Liczba polityków i dziennikarzy, którzy bezrefleksyjnie i z poczuciem triumfu zaczęli rozpowszechniać kłamstwo, wykorzystując je do ataku na swoich rodzimych oponentów, była zdumiewająca” – pisze Marek Magierowski. Były ambasador RP w USA i Izraelu skomentował postępowanie mediów i polityków w sprawie wypowiedzi Donalda Trumpa.
Marek Magierowski przypomina, że Polska Agencja Prasowa podała informację, według której prezydent USA Donald Trump obiecał Polsce pomoc dopiero po wojnie. Wpis zniknął z konta PAP na platformie X po kilku godzinach.
W międzyczasie cytat podchwyciło wielu publicystów i polityków, którzy nie lubią Trumpa oraz polskie prawicy, „insynuując: oto «efekt» ostatniej wizyty prezydenta Nawrockiego w Waszyngtonie i sugerując, że «przyjaciel PiS» znowu «zdradził Polskę»”.
Tymczasem Donald Trump nie mówił o Polsce.
„W tym akurat fragmencie wywiadu odnosił się do Ukrainy i do swoich wcześniejszych zapowiedzi "powietrznego wsparcia" dla ewentualnego pokojowego kontyngentu po zakończeniu konfliktu. Kontekst był jednoznaczny, a słowa Trumpa zrozumiałe”
– podkreśla Magierowski.
„Najwyraźniej nie do końca zrozumiałe dla dziennikarza PAP, który napisał depeszę, oraz dla redaktora, który podjął decyzję o publikacji zniekształconych słów Trumpa” – dodaje były dyplomata.
Jak zaznacza, doszło do „niewyobrażalnego skandalu”. Wprawdzie prezydent USA ma na koncie niejasne wypowiedzi, ale „wypowiedź cytowana przez PAP do nich nie należy, bo jej po prostu nie było”.
Słowa, które nie padły
„Styl Trumpa jest wyjątkowo malowniczy, a jego enuncjacje często sprawiają wrażenie swobodnego potoku niezwiązanych ze sobą myśli. Tym bardziej dziennikarze powinni być szczególnie ostrożni, posługując się pojedynczymi cytatami. Szczególnie ci, dla których angielski nie jest językiem ojczystym. Szczególnie ci, którzy reprezentują państwową agencję informacyjną. I szczególnie w sytuacji, gdy każde słowo wygłoszone przez przywódcę najpotężniejszego państwa na świecie i naszego najważniejszego sojusznika w NATO ma ogromną wagę polityczną i natychmiast odbija się w Warszawie gigantycznym echem” – pisze Marek Magierowski. I dodaje:
„Liczba polityków i dziennikarzy, którzy bezrefleksyjnie i z poczuciem triumfu zaczęli rozpowszechniać to kłamstwo, wykorzystując je do ataku na swoich rodzimych oponentów, była zdumiewająca. Litościwie nie będę wymieniał ich nazwisk. Nie liczę jednak też na to, że większość skasuje swoje tweety, a tym bardziej, że za nie przeprosi”.
Autor wspomina, że kiedyś – jako dziennikarz – pomylił w felietonie płeć jednego z polityków i był załamany i wściekły na siebie.
„Niestety, mam wrażenie, że uczucie «wściekłości na siebie» jest dziś obce większości polskich dziennikarzy i polityków” – podsumowuje Magierowski.
Źródło: wp.pl
Dziękujemy za przeczytanie artykułu. Jeśli chcesz wesprzeć naszą działalność, możesz to zrobić tutaj.