Ewangelizacja w Tajlandii jest bardzo trudna ponieważ dla mieszkańców tego kraju buddyzm to coś więcej niż religia, wyznacza tożsamość narodową.
S. Juana Madrigal Valencia zauważa, że ewangelizacja w Tajlandii wymaga ogromnej cierpliwości i wytrwałego towarzyszenia. „Trzyletni katechumenat nie wystarcza Tajom na wejście w nową religię, buddyjskie korzenie trudne są do ochrzczenia. W chrześcijaństwie pociąga ich darmowość zbawienia i wolność, jaką daje Chrystus, bo ich życie jest nieustannym wysiłkiem zapracowania sobie na lepszą karmę” – mówi Radiu Watykańskiemu meksykańska misjonarka.
"Pierwsza ewangelizacja dokonuje się przez międzyludzkie relacje. Zapytanie sąsiadów co u nich słychać, jak się mają dzieci. Skuteczny jest tylko dialog życia. Nie chodzimy, jak niektórzy protestanci, z Biblią w ręku od domu do domu. Pracujemy z ludźmi i dla ludzi i swym świadectwem budujemy więzy, które mogą być drogą do Kościoła – mówi papieskiej rozgłośni s. Juana Madrigal Valencia. – Buddyści są tolerancyjni, możemy pracować w spokoju i wolności. Nawrócenia są, ale Tajowie potrzebują dużo czasu, by naprawdę zaprzyjaźnić się z Jezusem, by uwierzyć, że można być chrześcijaninem i Tajem równocześnie. Trzy lata katechumenatu to za mało, by z buddyzmu wejść w nową religię. Trzeba im cierpliwie towarzyszyć przez wiele lat."
Źródło: vaticannews.va