Choć we Włoszech nie słabnie zagrożenie koronawirusem, Kościół nie rezygnuje z Eucharystii z udziałem wiernych. Trudna sytuacja nie skłoniła władz do wydania zakazu sprawowania liturgii publicznej, w przeciwieństwie do Francji, Anglii i niektórych kantonów Szwajcarii
W kraju podzielonym na różne strefy zagrożenia ogólnie dostępna liturgia jest jednym z niewielu elementów wspólnych dla wszystkich, od Alp po Sycylię – podkreśla ks. Vincezno Corrado z komisji liturgicznej Episkopatu Włoch. Również w strefach czerwonych świątynie pozostają otwarte i sprawuje się w nich sakramenty. Idąc do kościoła, wierni muszą wypełnić zaświadczenie, w którym podają miejsce i godzinę liturgii. Udział w Eucharystii jest uważany we Włoszech za istotną potrzebę, na równi z pracą, wizytą u lekarza oraz w sklepie.
Na swym ostatnim posiedzeniu włoscy biskupi postanowili nie rezygnować z publicznych Eucharystii. Zachęca się jednak do ograniczania działalności duszpasterskiej z osobistym udziałem wiernych. Ostateczną decyzję mają jednak podejmować lokalni biskupi.
W ramach pandemicznych ograniczeń proponuje się zdalne nauczanie katechizmu, kolejne odłożenie Pierwszych Komunii i bierzmowania, rezygnację z chóru oraz posiedzeń rad parafialnych. Inną formę musi też przyjąć duszpasterstwo młodzieży. W regionach o najwyższym stopniu zakażenia zawieszono działalność tak zwanych oratoriów, które proponują młodym różne formy działalności, najczęściej sportowej.
Jak podkreśla ks. Vincezno Corrado, biskupi nie chcą rezygnować z Eucharystii, bo wiedzą, że i tak liczba wiernych w kościele znacznie się zmniejszyła. Brakuje zarówno seniorów, którzy należą do grupy największego ryzyka, jak i młodych, którym udziału w Eucharystii zakazują rodzice.