Zgodnie z przyjętą ustawą (nazywaną „podatkiem od linków”), Facebook i Google będą musiały płacić lokalnym mediom za wiadomości, pojawiające się na „tablicach” użytkowników i w wynikach wyszukiwania. Podobnych regulacji chcieliby wydawcy z Europy.
Facebook, Google oraz wydawcy w Australii mają teraz dwa miesiące na negocjowanie umów. Jeśli nie uda im się porozumieć, sprawę rozstrzygnie wyznaczony przez rząd arbiter.
Zgodnie z News Media Bargaining Code, firmy technologiczne będą również musiały informować wydawców o zmianach w algorytmie, odpowiedzialnym za wyświetlanie ich treści. W przeszłości takie zmiany powodowały, że media z dnia na dzień traciły zasięg na dużych platformach.
Australijska Komisja ds. Konkurencji i Konsumentów (regulator rynku) twierdzi, że wydawcy do tej pory mieli słabą pozycję do negocjacji, ponieważ są uzależnieni od firm takich jak Google i Facebook. Przeprowadzone przez komisję dochodzenie wykazało, że w 2018 roku na z każdych 100 dolarów australijskich, wydane przez reklamodawców, 49 trafiło do Google, a 24 do Facebooka.
Zapowiedź wprowadzenia regulacji wywołała sprzeciw firm technologicznych. Google groził wyłączeniem swojej wyszukiwarki i agregatora newsów dla użytkowników z Australii, a Facebook zablokował wyświetlanie w Australii treści newsowych. Ostatecznie udało się osiągnąć kompromis.
Rządowy arbitraż miał być bowiem obowiązkowy, a został wprowadzony jako ostateczność, jeśli Facebook i Google nie dogadają się z wydawcami. Firmy zaczęły negocjować umowy i zapowiedziały, że w ciągu trzech lat zainwestują po miliardzie dolarów w biznes medialny na całym świecie.
William Easton, dyrektor zarządzający Facebooka na Australię i Nową Zelandię, napisał w komunikacie, że „rząd Australii zgodził się na szereg zmian i gwarancji, które rozwiązują nasze podstawowe obawy dotyczące dopuszczania transakcji komercyjnych, które uwzględniają zarówno wartość, jaką nasza platforma zapewnia wydawcom, jak i wartość, jaką od nich otrzymujemy”.
Australijski rząd zapowiedział, że po roku prawo zostanie zweryfikowane przez ministerstwo skarbu, by „upewnić się, że przynosi wyniki zgodne z zamierzeniami polityki rządu”.
Analogiczne regulacje chce w najbliższych miesiącach wprowadzić rząd Kanady. Za takim rozwiązaniem opowiadają się też firmy medialne z Europy. 19 lutego Bloomberg informował, że wydawcy chcą, aby prawodawcy Unii Europejskiej zmusili gigantów technologicznych do „wiążącego arbitrażu, jeśli nie będą mogli uzgodnić płatności za fragmenty artykułów, wyświetlanych na platformach”. Rozwiązanie miałoby zostać wprowadzone w unijnej dyrektywie w sprawie praw autorskich na jednolitym rynku cyfrowym.
Źródła: BBC, RMF24, PAP, Press, Bloomberg