„Zbyt łatwo może wkradać się myśl, że Jezus powinien być zadowolony, że dołączę do niego w moich wybrednych wielkopostnych przedsięwzięciach. Nazwijmy tę pokusę wielkopostną zarozumiałością” – pisze na łamach First Things teolog Hans Boersma.
Autor przypomina nauczanie św. Ireneusza, który mówił, że takie wielkopostne zuchwalstwo „odwraca sytuację”. „To nie Bóg nas potrzebuje, ale my go potrzebujemy. Biskup Lyonu z II wieku mówi nam, że Bóg «nie potrzebował naszej służby, kiedy nakazał nam iść za Nim; ale w ten sposób obdarzył nas zbawieniem». Jezus nie potrzebuje, abyśmy szli za Nim w jego cierpieniu; zamiast tego my rozpaczliwie potrzebujemy, aby trzymał się blisko nas. Nie wyświadczamy mu przysługi, przyłączając się do naszych praktyk wielkopostnych. My, a nie on, jesteśmy beneficjentami Wielkiego Postu” – podkreśla H. Boersma.
Zwraca uwagę, że „zanim zaczniemy iść za Jezusem, musimy uwolnić się od wielkopostnej zarozumiałości – musimy wyznać nasze grzechy”. Odwołuje się przy tym do psalmu 38. „Pierwsza część psalmu to długie, emocjonalne stwierdzenie, że nie poszliśmy za Jezusem i że potrzebujemy, aby przyszedł i nas uratował” – komentuje. Przywołuje też postać Zacheusza.
„Zanim rozpocznie się Wielki Post, musimy połączyć się z psalmistą i Zacheuszem. Tylko wtedy, gdy będziemy w ich towarzystwie – bez wielkopostnej zarozumiałości – Jezus dołączy do nas przez następne 40 dni, aby wesprzeć nas w naszej wielkopostnej drodze” – podsumowuje Hans Boersma.
Źródło: firstthings.com