Dokładnie dwa miesiące po porwaniu, 12 z grupy 17 misjonarzy przetrzymywanych przez terrorystów na Haiti zostało uwolnionych.
Pochodzący ze Stanów Zjednoczonych i Kanady protestanci należą do organizacji religijnej Christian Aid z siedzibą w Ohio, która oprócz głoszenia Ewangelii zajmuje się także działalnością charytatywną, edukacyjną i zdrowotną.
Pięcioro przetrzymywanych uwolniono w okresie od listopada do początku grudnia. Wśród nich były kobiety i dzieci, należące do rodzin porwanych misjonarzy. Teraz wszyscy znaleźli się na wolności. „Dziękujemy Bogu, który wysłuchał naszych modlitw” – mówili członkowie wspólnoty do dziennikarzy, którzy towarzyszyli im w drodze na lotnisko w stolicy Haiti Port-au-Prince. Zapewniali, że czują się dobrze i w niewoli nie doznali żadnych obrażeń.
Nieznane są za to żadne szczegóły ich uwolnienia. Nie wiadomo czy zapłacono gigantyczny okup, którego żądali porywacze. Według władz gang Mawozo, który dokonał porwania, od miesięcy działający na Haiti przy granicy z Republiką Dominikany, zażądał miliona dolarów za osobę.
Misjonarze porwani 16 października wracali wraz z rodzinami z wizyty w sierocińcu położonym ok. 30 km od Port-au-Prince. Ich autobus został zaatakowany przez uzbrojonych mężczyzn, którzy zmusili ich do opuszczenia pojazdu.
Episkopat Haiti od samego początku był zaangażowany w próby uwolnienia porwanych. Biskupi zwracali uwagę, że podobne wydarzenia, coraz częstsze w pogrążonym w biedzie i chaosie kraju, mają także negatywny wpływ na gospodarkę. Episkopat wzywał rządzących i policję do podejmowania odpowiednich środków, aby przywrócić porządek na Haiti i zakończyć falę porwań. Biskupi podkreślali także, że ważną kwestią jest zbadanie, kto zaopatruje gangi w broń i amunicję.