Abp Szewczuk: Dzień Modlitwy o Pokój na Ukrainie dniem wielkiego ożywienia duchowego i odzyskiwania sił

„Dzień Modlitwy o Pokój na Ukrainie ogłoszony przez Radę Konferencji Episkopatów Europy (CCEE) w święto Podwyższenia Krzyża, dzień kiedy cała Europa na kolanach modli się przed Najświętszym Sakramentem jest dniem wielkiego ożywienia duchowego i odzyskiwania sił – podkreśla arcybiskup większy kijowsko-halicki Światosław Szewczuk. Zwierzchnik Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego (UKGK) w rozmowie z KAI mówi m. in. o oczekiwaniach wobec wizyty papieża Franciszka w Kazachstanie i komentuje kontrofensywę ukraińskich wojsk na południu i wschodzie kraju.

Krzysztof Tomasik (KAI): Dzisiaj katolicy Europy modlą się za Ukrainę. Jakie znaczenie ma ona dla Ukrainy w czasie okrutnej i bezsensownej wojny?

Abp Światosław Szewczuk: Modlitwa, zdolność człowieka, aby stanąć przed Chrystusem obecnym w Najświętszym Sakramencie jest źródłem naszej siły. Czasem czujemy się wyczerpani, czasem wiemy, że zło jest silniejsze od nas, czasem jesteśmy po prostu zmęczeni, więc skąd wziąć siły, ażeby z bezsilności nie opadły nam ręce. Aby uwierzyć w zwycięstwo nad złem bezwzględnie potrzebujemy modlitwy. Dzień Modlitwy o Pokój na Ukrainie ogłoszony przez Radę Konferencji Episkopatów Europy (CCEE) w święto Podwyższenia Krzyża, dzień kiedy cała Europa będzie na kolanach modlić się przed Najświętszym Sakramentem jest dniem wielkiego ożywienia duchowego i odzyskiwania sił. Jest dniem kiedy możemy zaczerpnąć z duchowego źródła, które wypływa z boku ukrzyżowanego Chrystusa obecnego w Najświętszym Sakramencie.

Ukraina jest dzisiaj ukrzyżowana. To w naszych krwawiących sercach dzisiaj, w czasie tej wojny, czujemy obecność ran Chrystusa. Dzisiaj chcemy dotknąć tych ran, ażeby nabrać siły Ducha Świętego, Łaski Bożej modląc się z całą Europą. Dla Ukrainy jest to bardzo ważne, gdyż czujemy, że nie jesteśmy sami i nawzajem się wspieramy, tym bardziej, że Europa czując ból Ukrainy jest zdolna paść na kolana przed Chrystusem. Jest to też czas refleksji nad tym jaka jest misja Ukrainy dzisiaj, co powinno się stać, aby człowiek ukląkł przed Bogiem? To jest pytanie. Jestem bardzo wdzięczny wszystkim którzy w ten dzień będą się modlić o pokój dla Ukrainy i całego świata. Myślę, że ten dzień uczyni nas silniejszymi.

KAI: Jest to modlitwa także za świat ponieważ wojna w Ukrainie odsłoniła całe zło naszej rzeczywistości i ma wymiar globalny.

- Głosem z Ukrainy chciałbym przemówić do całego świata. Nie bójcie się! Niech to zło nas nie przestraszy. Czasem my, chrześcijanie trzeciego tysiąclecia, odczuwamy lęk, niechęć przed padnięciem na kolanach przed ukrzyżowanym Chrystusem i przyznania się do popełnianego przez nas zła. Odczuwamy także lęk, aby przyznać się do tego, że jesteśmy wyznawcami Chrystusa. Powtórzę: głos dochodzący dziś z Ukrainy to słowa – nie bójcie się.

Pokój jest konsekwencją modlitwy oraz chrześcijańskiego świadectwa. Pokój buduje się w codziennym trudzie. Niestety nie ma pokoju w dzisiejszym świecie, gdyż tylko nieliczni mają siłę aby go budować. Pokoju nie buduje się jakąś ideologią, filozofią, czy tylko ludzką siłą. Pokój przede wszystkim pochodzi od Boga obecnego między nami zwłaszcza w Najświętszym Sakramencie. Wojna w Ukrainie odkrywa prawdę, że człowiek jest tylko zdolny zacząć wojnę, ale nie jest zdolny jej zakończyć. Ci co zaczynają wojnę czują się bardzo silni, wszystko wiedzą, mają wszystko zaplanowane, ale kiedy tylko po pierwszym wystrzale zaczyna się zabijanie i zniszczenie, człowiek staje się niewolnikiem zła i nie może się wycofać z tego, co zaczął.

W sumie zakończyć wojnę może tylko sam Bóg, który jest źródłem pokoju. Idąc za Nim musimy jako chrześcijanie być budowniczymi pokoju w dzisiejszym świecie i wiedzieć skąd pokój pochodzi. W imię naszej wiary musimy przywrócić sprawiedliwość, szacunek dla życia każdego człowieka, praw człowieka oraz prawa międzynarodowego. Kiedy nie ma fundamentu, źródła którym jest krwawiący bok Chrystusa ukrzyżowanego, jeżeli nie czerpiemy ze źródła Najświętszego Sakramentu to wszystkie „nadbudowy”: prawa społeczne i międzynarodowe się sypią. Dlatego musimy zaczerpnąć z tego źródła i być budowniczymi pokoju w dzisiejszym świecie. Nie ma innego wyjścia.

KAI: Codziennie na naszych oczach wojna w Ukrainie zmienia w sposób istotny cały świat.

- Wojna w Ukrainie ma globalne konsekwencje. Nie chodzi tylko o kwestie militarne, gospodarcze, geopolityczne czy inne – chodzi o bardzo głębokie podstawy moralne ludzkiego życia jako takiego. Ukraińcy pokazali całemu światu, że jest coś i jest ktoś, za kogo warto oddać także życie. Oznacza to, że istnieją pewne obiektywne prawdy lub wartości, które mogą być sensem życia. A jeśli zostaną one człowiekowi odebrane, życie traci sens. Dziś Ukraina obala fałszywe przekonania swoją odpornością na zło, swoją postawą i walką. Jest to w pewnym stopniu punkt zwrotny dla całego świata – rewolucja wartości i moralne wyzwanie.

KAI: Jakie oczekiwania ma Ukraina wobec wizyty papieża Franciszka w Kazachstanie i jego uczestnictwa w Kongresie Przywódców Religii Światowych i Tradycyjnych? Jednym z jego najważniejszych tematów jest także wojna w Ukrainie.

- Dla mnie wizyta i spotkania w ramach Kongresu papieża Franciszka w Kazachstanie są wydarzeniami profetycznymi. Z punktu widzenia politycznego i społecznego Kazachstan teraz jest antytezą Rosji. Rosja się zamyka a Kazachstan się otwiera na świat. Takie spotkanie liderów religii na temat pokoju, dialogu nie jest możliwe w dzisiejszej Rosji. Choć Kazachstan jest krajem postradzieckim, ale jest krajem, patrząc z perspektywy wojny Rosji przeciwko Ukrainie, który idzie swoją drogą. Chce być państwem otwartym na świat i robi to konsekwentnie. Jest czymś niesamowitym już samo to, że jako społeczeństwo w większości muzułmańskie zaprasza Ojca Świętego, przywódcę Kościoła katolickiego. Co ciekawe, w ostatnim momencie patriarcha Moskwy Cyryl poinformował, że nie przyjedzie do Kazachstanu. Na pewno znalazłby się w bardzo niekomfortowej sytuacji. Raz jeszcze podkreślę, że cała rzeczywistość Kazachstanu, Kongres z udziałem papieża Franciszka to inny świat niż ten, który buduje dzisiaj Rosja.

Przypomnijmy, że w Kazachstanie mamy znaczącą wspólnotę rzymskokatolicką i greckokatolicką. Są to potomkowie więźniów deportowanych tam przez Stalina w latach 30. i 40. XX w. Są to dzieci i wnukowie męczenników za wiarę w Chrystusa. Wspólnota kazachskich katolików wspierana przez Ojca Świętego otrzymuje teraz bodziec do prowadzenia dialogu i poszukiwania dróg pokoju w świecie. Na pewno uczestnicy Kongresu w centrum uwagi mają Ukrainę i dążenie do zakończenia wojny, a to znaczy, że wszyscy zyskają na tym wydarzeniu, chrześcijanie, muzułmanie, katolicy, prawosławni, Ukraińcy i Polacy w Kazachstanie, Rosjanie i Ukraina jako państwo i jako naród.

KAI: Ukraina przeszła do kontrofensywy i zwycięża, co jest wspomagane także przez nieustanną modlitwę, która trwa od 24 lutego br., dnia rosyjskiej agresji na Ukrainę.

- Kiedyś tylko wierzyłem w zwycięstwo Ukrainy a teraz wiem, że ono nastąpi. Może jeszcze za wcześnie na takie sądy i opinie, gdyż jeszcze wiele przed nami. Na razie wygrywamy bitwy, a musimy wygrać całą wojnę. Co niezwykle ważne to to, że cały świat zobaczył, jak upadł mit potężnej rosyjskiej armii, drugiej co do wielkości na świecie. Przed nami jeszcze dużo bitew i niestety dużo przelanej krwi. Ale czujemy i wiemy, że możemy pokonać agresora.

Niestety na ziemiach wyzwolonych odkrywamy piekło. Ślady po masowych zbrodniach tak jak to było pod Kijowem. Zniszczone są całe miasta i wioski. Setki hektarów ziemi zanieczyszczonej materiałami wybuchowymi. Przed nami dziesiątki lat pracy, aby to oczyścić. Do tego jeszcze trzeba będzie się utrzymać na tej ziemi.

Ofensywa, którą prowadzi Ukraina jest ostrożna. Cały czas pamiętamy, że potem musimy obronić to, co odzyskaliśmy. Ale panuje powszechne odczucie, że udało się nam, że jest możliwe zwycięstwo dobra nad złem. Mit niepokonanej Rosji w dniu dzisiejszym już padł. Rosja nie ma żadnej szansy żeby powstać w obecnej postaci. Wojsko rosyjskie jest głęboko zdemoralizowane. Musimy postępować bardzo ostrożnie i cały czas modlić się i ciężko pracować.

Przed nami bardzo ciężka jesień i zima. Ok. 4,5 mln ludzi ma już problemy z wodą pitną. Niedawno zbombardowano wielką elektrownię pod Charkowem i całe miasto nie miało prądu. Niestety pogłębia się dramat humanitarny do jakiego doprowadziło rosyjskie wojsko. Mimo olbrzymich trudności nie zniechęcamy się, bo odczuwamy, że zwycięstwo nie jest tylko kwestią naszej wiary lecz rzeczywistością. Nie tylko wierzymy, ale wiemy, że zwyciężymy. Cały czas jesteśmy też świadomi, że to nie tylko nasza zasługa. Mamy ciągłe wsparcie ze strony Polski, Europy i całego świata. Ciągle potrzebujemy wsparcia zwłaszcza w obszarze humanitarnym. Ludzie po pół roku wychodzą ze schronów, starają się powrócić do normalnego życia i dlatego nie można ich zawieść.

Rozmawiał Krzysztof Tomasik

Krzysztof Tomasik / Kijów

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama