Dezinformacja – modus operandi działania przemysłu aborcyjnego

Język ma olbrzymi wpływ na postrzeganie rzeczywistości, a także na konkretne wybory życiowe i polityczne. Dlatego nie można pozwalać na niespójny i dezinformujący język w tak kluczowych kwestiach jak prawo do życia

W zeszłym tygodniu zakończyły się amerykańskie wybory parlamentarne (tzw. mid-term elections). Ich wyniki były zaskoczeniem dla instytutów badania opinii publicznej, a także dla wielu polityków. Partia Republikańska nie odniosła tak znaczącego sukcesu, jak przewidywano. Owszem, wielu pro-life'owych gubernatorów i członków Kongresu zachowało swoje miejsca, ale jednocześnie trzy stany zdecydowały się na wpisanie aborcji jako „prawa” do swoich konstytucji.

Zwolennicy swobodnego dostępu do aborcji, będącego częścią programu Demokratów, twierdzą, że wybory były wyrazem tego, co czują sami Amerykanie, jednak kwestia „odczuć” jest bardzo subiektywna, ponieważ łatwo nimi manipulować na wiele sposobów. Jednym z najchętniej stosowanych przez propagatorów aborcji jest klasyczna dezinformacja.

Językowe przekłamania

Jak zauważyła autorka artykułu zamieszczonego w Washington Post, przemysł aborcyjny nie prowadził tym razem kampanii na temat samej aborcji; zamiast tego debata została przedstawiona jako kwestia „wolności”.

„W purpurowych i czerwonych stanach [tj. tradycyjnie sprzyjających Republikanom], obrońcy praw do aborcji użyli przesłania, które w innych okolicznościach mogłoby być republikańskim sloganem: Trzymaj rząd z dala od prywatnych decyzji medycznych Amerykanów” – pisze Rachel Roubein, dodając, że przemysł aborcyjny wykorzystał tu hasła kojarzone typowo z konserwatyzmem. „Pojęcie wolności osobistej jest ważnym przesłaniem dla bardziej konserwatywnych wyborców. Republikanie przyjmowali antyrządowe przesłanie w czasie pandemii, sprzeciwiając się obowiązkowi szczepień i lockdownom. Kilka lat wcześniej język o nadmiernej ingerencji rządu dotyczył walki z Obamacare”.

Odwołując się do postulatów wolnościowych można uzasadniać zarówno sprzeciw wobec przymusowych szczepionek, jak i wobec ograniczania indywidualnego prawa wyboru w dowolnej kwestii. Taką właśnie strategię przyjęli politycy i przemysł aborcyjny. Grupy takie jak NARAL, Planned Parenthood i EMILY’s List przekonywały, że aborcja to kwestia dotycząca „wolności” i „praw kobiet”, całkowicie spychając w cień brutalną prawdę o tym, czym aborcja jest w rzeczywistości: zalegalizowanym zabijaniem niewinnych ludzi.

Kansas – przykład dezinformacyjnej strategii

Wcześniej tego lata, Kansas posłużyło jako rodzaj testu dla tego rodzaju językowych przekłamań. Wyborcy z Kansas odrzucili poprawkę, która potwierdziłaby, że w konstytucji ich stanu nie istnieje prawo do aborcji. Aborcja pozostałaby legalna, ale ustawodawcy mogliby decydować o konkretnych stanowych przepisach dotyczących tej kwestii. Jednak nie takie przesłanie otrzymali wyborcy; zamiast tego przemysł aborcyjny przeprowadził kampanię dezinformacji – i wygrał.

Koalicja kierowana przez Planned Parenthood, NARAL i inne organizacje proaborcyjne nazwała się „Mieszkańcy Kansas dla Wolności Konstytucyjnej”, wpajając wyborcom mylne przekonanie, że głosowanie za poprawką całkowicie zakaże aborcji w tym stanie. Poprawka została odrzucona.

Strategia ta została ponownie wykorzystana podczas wyborów parlamentarnych. W stanie Vermont, Planned Parenthood ponownie doprowadziło wyborców do przekonania, że głosowanie przeciwko Propozycji 5 – która zapisałaby aborcję jako prawo w konstytucji Vermont – uczyniłoby aborcję nielegalną w stanie, co było całkowitą nieprawdą.

Publicystka Alexandra DeSanctis zwróciła uwagę, że podobna strategia rozegrała się również w Michigan. „Musimy uznać, że wyborcy są regularnie okłamywani na temat polityki aborcyjnej, a Republikanie nie robią wystarczająco dużo, aby przeciwdziałać tym kłamstwom. Weźmy pod uwagę Michigan, gdzie w Propozycji 3 udało się wprowadzić absolutne prawo do «wolności reprodukcyjnej dla wszystkich» do konstytucji stanowej”. Co istotne, „pełne brzmienie ustawy nie pojawiło się nawet na karcie do głosowania, a to, co się tam znalazło, zostało spłycone, aby wydawało się mniej radykalne niż jest w rzeczywistości. Pomimo wysiłków pro-lifersów z Michigan, kłamstwa zwyciężyły”.

Kłamstwa na temat tego, czym jest aborcja

Tego rodzaju przemilczenia i przekłamania są stałą strategią propagatorów aborcji. Nakładają się one na jeszcze bardziej zasadniczą kwestię – unikanie uznania tego, czym jest aborcja sama w sobie i kim są jej ofiary.

Niektóre manipulacje są tak naiwne, że aż dziwne, że przynoszą skutki. The Guardian, na przykład, przedstawił zdjęcia pustych worków owodniowych, pozbawionych embrionów, i argumentował, że są one dowodem na to, że ruch pro-life kłamie na temat rozwoju płodu. Strategia polega na negowaniu człowieczeństwa nienarodzonych dzieci; zamiast rozpoznawalnej małej istoty ludzkiej, to co ukazuje Guardian, to jedynie niewyraźna kępka białej tkanki.

Medyczna dezinformacja jest czymś, w co przemysł aborcyjny angażuje się regularnie, jak ukazuje dochodzenie Live Action. Częstym argumentem mediów propagujących aborcję jest negowanie faktu bicia serca płodu czy twierdzenie, że ta oczywista z punktu widzenia biologii aktywność serca jest jedynie złudzeniem, któremu ulegają pro-lifersi.

W świetle tych manipulacji trudno oczekiwać, aby osoby podejmujące decyzję o ewentualnej aborcji mogły to uczynić w sposób wolny i świadomy. Hasła na temat osobistej wolności wyboru stają się przykrywką dla przekłamywania rzeczywistości i faktycznego ograniczania tej wolności. Jak można bowiem mówić o czyjejkolwiek wolności, gdy jednocześnie prowadzi się konsekwentną kampanię dezinformacji?

 

źródło: Live Action

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama