Holenderski kardynał Wim Eijk nie neguje problemów, jakich doświadczają ludzie zmagający się z własną seksualnością. Podkreśla jednak, że właściwym rozwiązaniem nie jest permisywizm, ale wyrabianie w sobie cnoty czystości.
„Czystość nie ogranicza wolności, ale daje wewnętrzną wolność do dokonywania trudnych wyborów w życiu, na przykład dotyczących abstynencji seksualnej” – pisze w swej nowej książce kard. Wim Eijk. W czasach, gdy w społeczeństwie poglądy etyczne na temat małżeństwa i seksualności ulegają daleko idącym zmianom, kardynał broni tradycyjnej doktryny Kościoła dotyczącej tych kwestii.
To, że małżeństwo jest właściwą drogą realizacji własnej seksualności – i to małżeństwo pomiędzy jednym mężczyzną i jedną kobietą – jest częścią niezmiennego nauczania Kościoła. Wim Eijk stara się je przedstawić w wydanej w języku niderlandzkim książce „De band van de liefde. Katholieke huwelijksmoraal en seksuele ethiek” (Więź miłości. Katolicka moralność małżeńska i etyka seksualna").
Początkowo publikacja miała zostać zaprezentowana podczas publicznej konferencji, jednak jej ogłoszenie przyciągnęło uwagę tak wielu osób o odmiennych poglądach, że Eijk postanowił odwołać to wydarzenie. We współczesnym społeczeństwie panuje duże zamieszanie w kwestiach etycznych dotyczących małżeństwa i seksualności - zauważa kardynał. Sekularyzacja i utrata wiary powodują, że wielu nie postrzega już małżeństwa jako Bożego dzieła, ale raczej jako coś ustanowionego przez człowieka. „Etyka seksualna i małżeńska pogrążyła się zatem w kryzysie”.
Na obraz Boży
Instytucja małżeństwa jest ściśle związana z tym, kim jest sam Bóg, podkreśla kardynał Eijk w wywiadzie dla holenderskiego dziennika Reformatorisch Dagblad. „Małżeństwo zostało stworzone na obraz i podobieństwo Boże. Bóg sam w sobie jest komunią trzech Osób, które oddają się sobie nawzajem i przyjmują się w miłości”. Mężczyzna i kobieta odzwierciedlają tę relację w swoim małżeństwie: „Uzupełniają się wzajemnie i razem mogą współtworzyć nowe życie”.
W ubiegłych epokach prokreacja ukazywana była w teologii jako zasadniczy i pierwszorzędny cel małżeństwa. Obecnie Kościół nie posługuje się językiem, który wyznaczałby pierwszorzędne i drugorzędne cele związku małżeńskiego; wzajemna więź małżonków i wsparcie, jakiego sobie udzielają uznawana jest za równorzędne dobro ze spłodzeniem potomstwa. Małżeństwa, które z powodu bezpłodności nie posiadają dzieci, nie są „gorsze” od tych, w których pojawia się potomstwo. Jednak nie oznacza to, że prokreacja przestaje być istotnym celem małżeństwa – przekazywanie życia jest naturalną częścią i konsekwencją intymnej relacji między mężczyzną a kobietą.
„Słońce Bożej łaski”
Kard. Eijk wyjaśnia także, dlaczego praktykowany homoseksualizm jest nienaturalny i moralnie zły. Stanowczo odrzuca on decyzję flamandzkich biskupów, którzy niedawno uznali, że małżeństwa tej samej płci powinny otrzymać błogosławieństwo także w kościele. „Aby móc błogosławić, nie tylko twoja intencja powinna być dobra, ale także rzecz, którą błogosławisz. Nie można błogosławić czynu moralnie złego. Słońce Bożej łaski nie świeci na drodze grzechu” – mówi Eijk dla Reformatorisch Dagblad. Wyjaśnia, że problem ze związkami homoseksualnymi polega na tym, że partnerzy nie mogą się sobie całkowicie oddać. „Nie może być całkowitego oddania siebie bez możliwości reprodukcji seksualnej. To jest niemożliwe w przypadku par tej samej płci”.
Nie chodzi o to, aby odrzucać osoby o skłonnościach homoseksualnych, ale aby pomóc im uporać się ze swoimi uczuciami i pragnieniami, aby mogli „żyć zgodnie z doktryną Kościoła”. Zdaniem kardynała Eijka, istotne jest, aby Kościół okazywał takim osobom szacunek i empatię, jednocześnie głosząc Chrystusa i prawdę. „Homoseksualiści powinni czuć się mile widziani w kościele. Nie powinniśmy ich osądzać”.
Gender i znaczenie słów związanych z rodziną
Kolejnym punktem, którym Kardynał Eijk zajmuje się w swojej książce jest teoria gender. Teoria ta opiera się na założeniu, że ludzie mogą całkowicie oddzielić społeczne role męskie czy żeńskie od ich biologicznej seksualności. W rezultacie pojęcia takie jak ojciec, matka, syn i córka tracą swoje znaczenie.
Teoria gender jest nie do pogodzenia z wiarą chrześcijańską, stwierdza kard. Eijk. „Głosimy Boga, który objawia się jako Ojciec, którego Syn stał się dla nas człowiekiem. Maryja została osłonięta przez Ducha Świętego i stała się matką Syna, będąc dziewicą. Te pojęcia stają się rozmyte, gdy wyparowują granice między mężczyzną a kobietą”.
Trud i zmaganie
Kardynał nie neguje faktu, że wiele osób zmaga się własną seksualnością. Dotyczy to zarówno osób o orientacji homoseksualnej, jak i heteroseksualnej. Rozwiązaniem nie jest uleganie własnym pożądaniom, ale zapanowanie nad nimi. Wyrobienie w sobie cnoty czystości nie jest czymś łatwym, ale uwalnia od wewnętrznego zniewolenia. „To daje wewnętrzną wolność do dokonywania trudnych wyborów w życiu” – wyjaśnia Eijk.
Holenderski kardynał jest przekonany, że Bóg pobłogosławi wysiłki tych, którzy zabiegają o czystość. „Gdy Bóg wymaga czegoś od ciebie, to uzdolni cię do tego. Kiedy wypracujemy w sobie czystość, nie musimy się już [stale] kontrolować; mamy wtedy władzę nad naszymi seksualnymi instynktami i impulsami”.
źródło: CNE, RD