Niemiecka lekarka Kristina Hänel pozwała do sądu przeciwnika aborcji Klausa Güntera Annena. Według powódki, działania sprawiają, że czuje się urażona i zagrożona.
Klaus Annen jest administratorem strony internetowej o nazwie „Babycaust” (www.babycaust.de). Strona ta zestawia ofiary reżimu Trzeciej Rzeszy oraz ofiary „demokratycznej dyktatury”, która pozwala na odbieranie życia nienarodzonym dzieciom. Na stronie głównej widnieje zdanie „ktokolwiek dzisiaj odważy się publicznie nazwać zbrodnie dokonywane w demokracji, jest zwalczany przez siły demokratyczne. Nazistowski holokaust jest kulminacją horroru III Rzeszy. Czy te okrutne zbrodnie mogą być jeszcze gorsze? Kiedyś obozy koncentracyjne, dziś aborcje. Aborcja to morderstwo, nie ma na to innego określenia”.
Strona ujawnia także nazwiska i adresy lekarzy dokonujących aborcji oraz demaskuje tych, którzy łamią zakaz reklamy aborcji.
Doktor Hänel jest natomiast zwolennikiem aborcji i udało jej się doprowadzić do zniesienia zakazu reklamy aborcji. Działalność Annena odbiera jako osobiste zagrożenie. W wywiadzie dla Giessener Allgemeine Zeitung stwierdziła, że „porównując wprost zbrodnie Holokaustu do aborcji, Annen podżega do nienawiści i przemocy wobec lekarzy”.
Wyrok w tej sprawie spodziewany jest 15 lutego. Jeśli orzeczenie będzie korzystne dla niemieckiej lekarki, Annenowi grozi kara za znieważenie drugiej osoby. Odrębnym punktem orzeczenia może być porównanie do Holocaustu.
Wcześniej już Annen zwracał się personalnie przeciwko doktor Hänel, stwierdzając, że zabija ona „niewinne i bezbronne dzieci, co jest nikczemną i nieludzką zbrodnią”, dodając, że „ma ona krew na rękach”. W 2020 roku sąd zakazał mu już używania konkretnych sformułowań, w których porównywał aborcje do zbrodni narodowych socjalistów.
Tego typu batalie prawne rodzą pytanie, czy w ramach działalności pro-life można i należy uciekać się do tak dosadnego języka i tak ostrych porównań. Nie ma wątpliwości, że sam akt aborcji jest jednym z najcięższych grzechów, ogromnym moralnym złem – odebraniem życia niewinnej istocie ludzkiej. Jednak język, którym posługujemy się broniąc prawa do życia, może być czasem tak ostry i nieakceptowany w przestrzeni publicznej, że wkłada broń w ręce zwolenników aborcji. Nie ma łatwej odpowiedzi na pytanie, gdzie leży granica między właściwą a zbyt wyostrzoną formą przekazu niezmiennych prawd etycznych. Paradoksalnie, jeśli niemiecki sąd skaże Klausa Annena, tym samym potwierdzi słuszność jego zarzutów, że w demokratycznym społeczeństwie nie ma miejsca na pokazywanie prawdy o aborcji. W ten sposób demokracja zamienia się w dyktaturę mocnych – tych, którzy się urodzili – zwróconą przeciw słabym, którym nie dano szansy się urodzić.