Trwa nacisk na umożliwienie wspomaganego samobójstwa pacjentom psychiatrycznym. „Journal of Eating Disorders” opublikował artykuł wzywający psychiatrów do pomocy w samobójstwach pacjentów cierpiących na anoreksję, którzy chcą umrzeć, a nie kontynuować walkę z chorobą psychiczną.
W rzekomo szanowanym czasopiśmie medycznym promuje się samobójstwo wspomagane jako „leczenie” poważnych zaburzeń psychicznych? To coś, czego nie da się ogarnąć. Po pierwsze, autorzy wysuwają nonsens, że wspomagane samobójstwo nie jest tak naprawdę samobójstwem. „MAID jest oferowany osobom, których śmierć jest nieunikniona w ciągu sześciu miesięcy od procesu choroby podstawowej; zapewnia pacjentom wybór sposobu, w jaki umrą, a nie tego, czy umrą. To nie jest sposób na samobójstwo”.
Semantyka. Śmierć powoduje albo spożycie przez pacjenta śmiertelnej dawki barbituranów w celu jej spowodowania (samobójstwo) albo poprzez śmiertelny zastrzyk (zalegalizowane zabójstwo). Pacjent nie umiera śmiercią naturalną.
W artykule wysuwa się wniosek, że niektóre przypadki anoreksji są tak poważne, że należy je uznać za nieuleczalne, tak jak rak. Ale choroba psychiczna nie jest jak nieubłagany biologiczny proces chorobowy. Osoba z ciężką chorobą psychiczną może nadal działać. To może być bardzo trudne. Może to wymagać nawet przymusowej hospitalizacji. W przypadku anoreksji, gdyby pacjentka była zmuszona do odżywiania, nie umarłaby. Możemy nie chcieć tego zrobić, ale możemy... Nie dotyczy to chorób takich jak nieuleczalny rak (które również nie powinny kwalifikować się do wspomaganego samobójstwa).
Mniejsza o to wszystko. Autorzy chcą, aby pacjenci z „nieuleczalną” anoreksją mieli dostęp do wspomaganego samobójstwa: „Uznając znaczne kontrowersje związane z MAID u pacjentów z zaburzeniami psychicznymi, uważamy również, że pacjenci z terminalną AN, którzy są poważnie upośledzeni fizjologicznie i których cierpienie pod koniec życia wynika zarówno z bólu psychicznego, jak i fizycznego, powinni mieć zapewniony dostęp do pomocy medycznej podczas umierania w miejscach, w których taka pomoc została zalegalizowana – podobnie jak inni pacjenci ze stanami terminalnymi”.
Trzeba jednak powiedzieć jasno: to porzucenie, bez względu na dobre intencje. Czasami jedyną rzeczą, która stoi między ciężko chorym psychicznie pacjentem a śmiercią, jest oddany psychiatra lub psycholog.
Nawiasem mówiąc, przy zezwoleniu na samobójstwo wspomagane w przypadku „nieuleczalnej” choroby psychicznej, niekoniecznie psychiatrzy przepisaliby truciznę. Teoretycznie każdy lekarz mógłby to zrobić. A przypadki lekarzy przepisujących śmiertelne leki poza ich specjalizacją w jurysdykcjach dopuszczających wspomagane samobójstwo i eutanazję są wszechobecne. Np. w Belgii onkolog poddał eutanazji kobietę, która chciała umrzeć z powodu nieustępującej depresji. To samo wydarzyło się w Stanach Zjednoczonych, choć nie dotyczyło to chorób psychicznych...
Dopuszczenie wspomaganego samobójstwa z powodu chorób psychicznych otworzyłoby szeroko drzwi dla zmedykalizowanego zabijania. „Kiedy psychiatrzy rezygnują ze swoich chorych psychicznie pacjentów — i rzeczywiście mogą im pomagać w popełnieniu samobójstwa — kto będzie bronił wartości i dalszego znaczenia ich życia? Jak ci bardzo nieszczęśliwi ludzie będą funkcjonować wśród nas podczas swoich najciemniejszych dni?” - pisze Wesley J. Smith, liveaction.org.