Shawnee State University i prof. Nicholas Meriwether zgodzili się na ugodę w wysokości 400 000 dolarów po tym, jak profesorowi groziło postępowanie dyscyplinarne za odmowę używania „preferowanych zaimków” wobec jednego ze studentów.
Uniwersytet zaprzeczył co prawda, że naruszył wolność słowa i wolność religijną profesora, ale i tak prawnicy wykładowcy uznali ugodę za zwycięstwo.
„Dr. Meriwether robił wszystko, aby przyjąć swoich studentów i traktować ich wszystkich z godnością i szacunkiem, jednak jego uniwersytet ukarał go, ponieważ nie popierał ideologii, którą uważa za fałszywą” – powiedział 14 kwietnia Travis Barham, starszy doradca w grupie prawnej Alliance Defending Freedom. „Cieszymy się, że uniwersytet uznaje, że Pierwsza Poprawka gwarantuje doktorowi Meriwetherowi – i każdemu innemu Amerykaninowi – prawo do mówienia i działania w sposób zgodny z czyjąś wiarą i przekonaniami”.
„Chociaż zdecydowaliśmy się na ugodę, stanowczo zaprzeczamy, że ktokolwiek w Shawnee State [University] pozbawił doktora Meriwethera jego praw do wolności słowa lub jego prawa do swobodnego praktykowania swojej religii” – zaznaczyli przedstawiciele uniwersytetu. „Nadal stoimy za prawem uczniów do wolnego od dyskryminacji środowiska uczenia się, a także za prawami wykładowców, gości, studentów i pracowników do swobodnego wyrażania swoich pomysłów i przekonań”.
Ugoda oznacza, że uniwersytet zapłaci 400 000 dolarów odszkodowania i opłaci honoraria adwokatów Meriwethera. Uczelnia cofnęła też swoje pisemne ostrzeżenie z czerwca 2018 r. skierowane do profesora, że może on zostać zwolniony lub zawieszony w zawieszeniu bez wynagrodzenia za naruszenie polityki antydyskryminacyjnej.
Przez 25 lat Meriwether pracował jako profesor filozofii na Shawnee State University, publicznym uniwersytecie w Portsmouth w stanie Ohio, na którym studiuje około 3400 osób. W 2018 roku student, który identyfikuje się jako kobieta transpłciowa, poprosił Meriwethera, aby nazywał go kobietą i używał kobiecych tytułów i zaimków podczas zajęć.
Profesor wyraził swoje wątpliwości i najpierw próbował zwracać się do ucznia po nazwisku. Przypadkowo odniósł się do niego, używając formy „pan”. Student zagroził uniwersytetowi procesem sądowym. Pod naciskiem uczelni Meriwether zgodził się zwracać do studenta w formie żeńskiej, pod warunkiem jednak, że w sylabusie zajęć będzie mógł zaznaczyć swoje prawdziwe poglądy. Ta propozycja została odrzucona.
Uniwersyteccy urzędnicy stanęli po stronie studenta i stwierdzili, że profesor naruszył szkolną politykę niedyskryminacji i może zostać zwolniony lub zawieszony bez prawa do wynagrodzenia.
Związek zawodowy profesora bezskutecznie odwołał się od postępowania dyscyplinarnego, zanim złożył pozew. W marcu 2021 r. sąd apelacyjny orzekł, że sprawa Meriwethera może się toczyć.
Źródło: catholicnewsagency.com