Zalecenia WHO w sprawie aborcji budzą zdziwienie nawet w liberalnych krajach skandynawskich

Zalecenia Światowej Organizacji Zdrowia dotyczące liberalizacji przepisów aborcyjnych, opublikowane 8 marca, budzą sprzeciw i zdziwienie nawet w stosunkowo liberalnych krajach skandynawskich.

 

WHO zaleca likwidację wszelkich ograniczeń co do czasu wykonywania aborcji, a także uważa, że niewłaściwe jest nakazywanie konsultacji z lekarzem przed dokonaniem aborcji. Organizacja usiłuje uzasadniać nowe wytyczne tym, że przepisy regulujące aborcję mogą być szkodliwe dla zdrowia kobiet.

Norweska organizacja pro-life Menneskeverd (Godność Ludzka) uważa, że to niezrozumiałe, iż WHO posunęła się tak daleko. Według organizacji pro-life, WHO „całkowicie odsuwa na bok prawa płodu; uważamy więc, że jest to niewłaściwa droga”. Maria Selbekk i Kristin Rudstaden tak piszą w imieniu organizacji w edytorialu w chrześcijańskim norweskim dzienniku Dagen. „Ciąża zawsze obejmuje dwie strony, których interes czasem może być sprzeczny. Należy to rozwiązać za pomocą przepisów prawnych, a nie poprzez usunięcie wszelkiego rodzaju politycznych wytycznych dotyczących aborcji, jak zaleca WHO”.

Maria Selbekk, menedżer ds. informacji w Menneskeverd, stwierdza dalej w wywiadzie dla Dagen, że wygląda na to, że WHO w nowych wytycznych zajmuje się aborcją tylko jako rozwiązaniem różnych problemów społecznych. „W połączeniu z zerową refleksją etyczną wytyczne tracą wiarygodność”.

Z proliferami nie zgadza się „Sex and Politics”, norweska organizacja pozarządowa, która koncentruje się na zdrowiu seksualnym i reprodukcyjnym. Według niej Menneskeverd odczytuje oświadczenia WHO „wybiórczo”. Zdaniem Sex and Politics wytyczne WHO mają jedynie ostrzegać przed nieuregulowanymi prawami do wolności sumienia. Teoretycznie „WHO uznaje wolność sumienia pracowników służby zdrowia za prawo człowieka”, w praktyce jednak okazuje się, że dąży się do ograniczenia tego prawa. Uzasadnieniem jest konieczność zapewnienia dostępu do „bezpiecznych, legalnych usług aborcyjnych dla wszystkich, którzy ich potrzebują”. Nietrudno dostrzec, że istnieje tu nierozwiązywalna sprzeczność: albo udzielamy lekarzom prawa do zgłaszania sprzeciwu sumienia, albo zmuszamy ich do wykonywania aborcji niezależnie od własnego sumienia, w przeciwnym razie bowiem ryzykują utratę prawa do wykonywania zawodu lub zwolnienie z pracy.

 

Próby łagodzenia wytycznych WHO

 

Według duńskich lekarzy, wytyczne WHO nie są tak ekstremalne, jak mogłoby się wydawać. Øjvind Lidegaard, profesor ginekologii i położnictwa w Rigshospitalet i na Uniwersytecie Kopenhaskim, uważa, że nowe zalecenia Światowej Organizacji Zdrowia „są zasadniczo rozsądne”. Jego zdaniem nie oznaczają one, że zdrowe płody można abortować aż do urodzenia. Pisze o tym na łamach chrześcijańskiego duńskiego dziennika Kristeligt Dagblad.

Naczelny lekarz Klaus Peder Klausen, przewodniczący komisji etyki Duńskiego Stowarzyszenia Medycznego, nie uważa natomiast, aby zapowiedzi WHO były wymierzone w Danię. „W wielu krajach i stanach USA aborcja jest w ogóle niemożliwa lub termin jest tak krótki, że kobieta może jeszcze się nie zorientować, że jest w ciąży. Nie wyobrażam sobie, aby WHO uważała, że aborcja w pełni zdolnego do życia dziecka powinna być wykonywana aż do dnia poprzedzającego planowany poród. Jest to raczej sygnał dla całego świata niż dla krajów takich jak Dania”.

Te interpretacje nie znajdują jednak potwierdzenia w tekście wytycznych, które wyraźnie mówią o tym, że nie powinny istnieć żadne ograniczenia co do czasu wykonywania aborcji. Wydaje się, że twierdzenia duńskich lekarzy są jedynie dość niespójną próbą ocalenia wizerunku WHO jako organizacji dbającej o zdrowie kobiet i dzieci, podczas gdy ostatnie wytyczne nie dadzą się obronić w jakikolwiek sposób. Są wyraźnie pisane pod dyktando organizacji aborcyjnych takich jak Planned Parenthood, bez uwzględnienia jakichkolwiek racji przeciwnych.

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama