„Jako naukowcy, specjaliści w dziedzinie opieki nad dziećmi i pracownicy naukowi zdecydowanie sprzeciwiamy się twierdzeniu, że kobiety i mężczyźni są jedynie konstrukcjami społecznymi lub odczuwalnymi tożsamościami” – czytamy w manifeście. Jego sygnatariusze podkreślają, że płci są tylko dwie i się ich nie wybiera. Rodzi się jako dziewczynka lub chłopiec. Płeć jest ustalana przy narodzeniu i rejestrowana w urzędzie cywilnym. Naukowcy podkreślają, że możemy zmienić wygląd ciała, ale nie jego chromosomalny zapis. Ubolewają zarazem, że media jednoznacznie i bezkrytycznie podejmują bezpodstawne twierdzenia aktywistów transgender, nie pozostawiając miejsca na krytykę czy najmniejsze zastrzeżenia.
Sygnatariusze manifestu apelują do mediów o wierne i poważne przedstawianie badań i naukowo ustalonych faktów dotyczących zmiany płci. Wskazują, że dominuje przekaz ukazujący takie decyzje jako cudowne rozwiązanie na złe samopoczucie nastolatków. Prowadzi to do wzrostu „samodiagnoz” wśród młodych, co w ciągu niespełna dekady zaowocowało 25-krotnym wzrostem liczby wniosków o zmianę płci. Sygnatariusze manifestu zwracają uwagę, że takie prośby bardzo niedbale traktowane są przez lekarzy czy psychiatrów, którzy też ulegają dyktaturze gender, nie przejmując się długofalowymi skutkami takich decyzji dla dzieci i młodzieży. Podkreślają, że zmiana płci u dzieci jest jednym z największych skandali zdrowotnych i etycznych, który dokonuje się pod presją ideologów gender i przy bierności mediów.