Abp Szewczuk: kłamstwo i obojętność prowadzą do ludobójstwa

Dla nas w Kościele nie chodzi o terytoria. Chodzi o ludzi, którzy tam są. Musimy wyzwolić nie tyle ziemie, co osoby, naszych wiernych - powiedział abp Szewczuk, podkreślając konieczność uwolnienia ziem ukraińskich spod rosyjskiej okupacji


„Mam naprawdę trudność psychologiczną w opuszczeniu miasta Kijowa, nawet na chwilę (…), bo rzeczywiście odczuwam strach, że coś się stanie” – wyznał abp Światosław Szewczuk, mówiąc na własnym przykładzie o nastrojach Ukraińców w tym wojennym czasie. Hierarcha na spotkaniu online z dziennikarzami akredytowanymi przy Watykanie podkreślał trzy główne odczucia jego rodaków. Chodzi o wdzięczność za wszelkie wsparcie, niemoc wobec rosyjskiego pragnienia inwazji oraz o traumę dotykającą wszystkich.

Zwierzchnik ukraińskich grekokatolików wspominał, jak bardzo cierpi jego ojczyzna w wyniku ciągłych rosyjskich ataków oraz terroru na ziemiach okupowanych. Zaznaczył równocześnie, że tak jak kwestie powstałych ran jeszcze przez długi czas będą trapiły naszych wschodnich sąsiadów, tak też dalej trzeba wiele zrobić, aby wreszcie zakończyć sam konflikt zbrojny. Ukraina potrzebuje do tego celu konkretnego wsparcia, o czym chrześcijanie nie powinni bać się przypominać – zauważył hierarcha.

„Dziś mówi się o wielu propozycjach pokojowych (…). [Niektóre z nich] mówią o kompromisie, negocjacjach, żeby może Ukraina odstąpiła jakieś ziemie w celu zawarcia porozumienia itd. Ale kiedy słucham tych dyskusji o terytoriach to naprawdę przechodzi mnie dreszcz bólu, bo dla nas w Kościele nie chodzi o terytoria. Zawsze powtarzam, kochani, że chodzi o ludzi, którzy tam są. Musimy wyzwolić nie tyle ziemie, co osoby, naszych wiernych. Wystarczy wziąć pod uwagę, że na wszystkich tych okupowanych terenach, które stanowią teraz 17 proc. terytorium Ukrainy, nie ma obecnie żadnego katolickiego księdza. Ani greckokatolickiego, ani rytu łacińskiego. Jednych przepędzono, innych uwięziono. Dziś chcę wspomnieć tych naszych bohaterskich ojców redemptorystów z Berdiańska, o. Iwana oraz o. Bohdana. Są oni tam już prawie 100 dni poddawani codziennym torturom. Żadne negocjacje, żadna dyplomacja, żadne inne narzędzie dialogu nie było w stanie złagodzić cierpienia przynajmniej tych dwóch – mówił abp Szewczuk. – Stąd ból narasta. Modlimy się, aby Pan usłyszał głos krwi, która woła z ukraińskiej ziemi do nieba. Prosimy, żeby świat nie zamykał oczu na cierpienia oraz boleści narodu ukraińskiego (…). Bo doświadczyliśmy, że kłamstwo, obojętność naprawdę zabija: zabija wielu, co więcej, prowadzi do ludobójstwa.“

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama