Urodzona z gwałtu: dziękuję matce za jej odwagę. Wybrała życie, wbrew przestrogom psychologów

Mary Jane Lockemy zaszła w 1983 w ciążę na skutek gwałtu dokonanego przez seryjnego gwałciciela. Pomimo traumatycznych okoliczności, wybrała życie. Dziś ona sama i jej córka dzielą się swoją historią, mówiąc: „Bóg jest w stanie odkupić nawet największy grzech, przynosząc uzdrowienie”.

Mary Jane była mężatką, gdy w 1983 roku padła ofiarą seryjnego gwałciciela, zwolnionego z więzienia „za dobre sprawowanie”. W trakcie zwolnienia warunkowego dokonał gwałtu, włamując się do domu Lockemy. Gwałt powiązany był z brutalną przemocą – Mary Jane niemal straciła życie. Później okazało się, że jest w ciąży.

To był traumatyczny i trudny czas dla ich rodziny. Ostatecznie jednak – dzięki wsparciu męża oraz pasierba, Jeffa, wybrała życie. W październiku 1983 roku Lockemy urodziła córeczkę Anne i nie żałuje dziś swej decyzji. Teraz ma dwoje wnucząt urodzonych z tej córki i jak sama mówi, „są one jej światełkiem wśród życiowych ciemności”.

Wsparcie męża i Jeffa było kluczowe. Pozostała część rodziny usiłowała nakłaniać ją do aborcji. Ostatecznie jednak, gdy dziecko się urodziło, wszyscy je zaakceptowali i pokochali.

Małżeństwo Lockemy już kilka lat wcześniej przeżyło dramat: Mary Jane poroniła upragnione przez nich dziecko. Tym razem też obawiała się, że mogą być problemy. Ostatecznie Anne urodziła się sześć tygodni przed terminem, co wiązało się z koniecznością dłuższego pobytu na oddziale noworodków. Każdego dnia matka przyjeżdżała do niej do szpitala, karmiąc ją piersią i przytulając. Stan dziecka poprawiał się szybko i po siedmiu dniach udało się uzyskać zgodę na zabranie go do domu.

Trudna prawda i niekompetentni psychologowie

Live Action udostępniło właśnie na Youtube wywiad, w którym matka i córka opowiadają o swoich przeżyciach i emocjach związanych z całą tą sytuacją. To pierwszy raz, gdy Anne usłyszała wszystkie szczegóły tego, co wówczas się stało.

„Słyszałam wcześniej, że została zaatakowana. Nie wiedziałam jednak, że myślała wtedy, że umrze. Naprawdę doceniłam teraz jej odwagę – nie tylko za to, że wytrzymała tak brutalny atak, ale że umiała powiedzieć «nie» kontynuacji przemocy poprzez aborcję” – mówi córka.

Dopiero teraz zrozumiała także, jak trudna to była decyzja dla jej matki, w obliczu presji ze strony dalszej rodziny oraz nieprofesjonalnych porad psychologów.

„Nie wiedziałam, że psychologowie wmawiali wtedy tobie i tacie, że relacje ze mną mogą być napięte i że urodzenie mnie może zrujnować twoje małżeństwo. Ty jednak zdecydowałaś się mnie urodzić”.

Przez 12 lat Mary Jane nie mówiła córce nic na temat dramatycznych okoliczności związanych z jej narodzeniem. Po tym czasie uznała, że Anne ma prawo do poznania prawdy, nawet jeśli będzie ona dla niej trudna. I rzeczywiście – dla dwunastoletniej dziewczyny uświadomienie sobie, że została poczęta w wyniku gwałtu i że jej biologiczny ojciec był przestępcą, było trudnym przeżyciem. Zmagała się z własną tożsamością. Potrzebowała długiego czasu, aby to przepracować.

„Przez 20 lat starałam się analizować, jak się wtedy czułam. Byłam zdezorientowana. Czułam, że moje miejsce w naszej rodzinie w pewnym sensie się rozpadło, ponieważ... moja tożsamość opierała się na zasadzie: to jest moja mama, to jest mój tata. Czułam tak silną więź z moim tatą. A wtedy… w pewnym sensie się od niego odcięłam, bo to wszystko było bolesne.”

Zaczęła zastanawiać się wówczas, kim jest i kim jest jej biologiczny ojciec. Zachodziła w głowę, czy może sama jest „zła” z powodu złego czynu biologicznego ojca. Niestety wtedy nie pojawili się psychologowie, którzy pomogliby jej poradzić sobie z przerastającymi ją emocjami i niepoukładanymi myślami. Czuła się wtedy „na równi pochyłej, z której nie umiała uciec”. Przez kilka następnych lat emocjonalnie dystansowała się od rodziców i podejmowała złe decyzje, o których nigdy nie myślała, że podejmie. W tamtym czasie jej rodzice starali się zrozumieć, dlaczego się zachowuje.

Dopiero po dłuższym czasie Anne zdała sobie sprawę, że idzie ścieżką ku samodestrukcji. W jej życiu pojawiły się narkotyki, niechciana ciąża i aborcja. Przez cały ten czas jej rodzice nigdy nie przestawali się za nią modlić – nie wiedzieli, jak sami mogą jej pomóc, ale wierzyli, że Bóg jej nie zostawi. W końcu udało się odnaleźć psychoterapeutę, który skierował ją na właściwą ścieżkę; to był pierwszy krok w procesie jej wewnętrznego uzdrowienia. W tym czasie zetknęła się też z materiałami Live Action, które uświadomiły jej zło aborcji. Dziś mówi z przekonaniem:

„Stanowczo zbyt długo media wykorzystywały scenariusz gwałtu, aby usprawiedliwiać aborcję. To, że mogę opowiedzieć moją historię, daje mi poczucie celu. Nie zmienię okoliczności mojego poczęcia. Nie rozumiałam tego wcześniej, ale teraz widzę we wszystkim rękę Boga. On może odkupić każdą sytuację, jeśli Mu zaufamy”.

Anne wyznaje, że przez cały ten czas po prostu chciała wiedzieć, że jest „chciana” przez swoich rodziców i czy są z niej dumni, czy nie. Dziś jej matka potwierdza: „Tak, jestem z ciebie bardzo dumna i zawsze tak było”.

Niech prawodawcy przestaną wypowiadać się za kobiety

Mary Jane przyznaje, że wiele lat temu nie wiedziała, jak przekazać swojej córce wstrząsającą prawdę o jej poczęciu. Nie znalazł się wówczas nikt, kto pomógłby jej to zrobić ani wskazał, kiedy córka będzie wystarczająco dojrzała, aby móc poradzić sobie emocjonalnie z tą wiedzą. Żałuje dziś, że nie miała wtedy lepszego planu, jak to zrobić, ale mimo wszystko uważa, że Anne miała prawo poznać prawdę.

Dla obu – matki i córki – cenna była także możliwość podzielenia się swoimi przeżyciami w wywiadzie dla Live Action, zarówno ze względu na ich wzajemne relacje, jak i na potrzebę uświadomienia widzom tego, co przeżywa kobieta, która doświadczyła gwałtu, a zamiast uzyskać wsparcie od psychologów i rodziny, odczuwa z ich strony aborcyjną presję.

„Kiedy opowiada się takie historie, przestaje się odczuwać wstyd. Bóg odkupuje złamania, a my możemy to wykorzystać, aby pomóc innym ludziom i mówić prawdę. Mam dość tego, że inni opowiadają naszą historię za nas. Prawodawcy wypowiadają się w naszym imieniu, twierdząc, że jesteśmy «niechcianymi dziećmi». Mam już dość takich sformułowań. Dobrze, że mogę ujawnić się i z dumą powiedzieć: «dobrze, że tu jestem». Gdy to mówię, czuję, że wracają mi siły.”

Nic dodać, nic ująć. Prawodawcy i psychologowie, wypowiadający się w imieniu „niechcianych” dzieci, wyrządzają krzywdę im samym, ich matkom i całemu społeczeństwu. Zamiast pomagać w trudnej sytuacji, pogłębiają traumę, a presja aborcyjna, którą wywierają na kobiety, jest równie niemoralna, jak sam akt gwałtu. Trzeba to mówić głośno i wyraźnie, odrzucając fałszywe przesłanki, które towarzyszą argumentacji, że zabicie nienarodzonego dziecka miałoby w jakikolwiek sposób złagodzić traumę zgwałconej kobiety.

Conceived in R*pe, Born in Love: A Mother and Daughter’s Story
Live Action

Źródło: Live Action

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama