Cele Zrównoważonego Rozwoju mogą się stać przykrywką dla liberalnej agendy moralnej

Zachodnie rządy, Unia Europejska i ONZ promują tzw. Cele Zrównoważonego Rozwoju. Pod pozornie niegroźną nazwą kryje się jednak liberalna agenda, która obejmuje podważanie tradycyjnych struktur rodziny i społeczeństwa, promocję permisywizmu moralnego i aborcji

Czym są „Cele Zrównoważonego Rozwoju” (Sustainable Development Goals – w skrócie SDG)? Jest to projekt europejski, promowany przez ONZ, a Komisja Europejska mocno zaangażowana jest w jego wdrażanie. Można się z nim zapoznać na oficjalnej stronie: https://sdgs.un.org/goals. Projekt obejmuje siedemnaście celów, które na pierwszy rzut oka nie brzmią kontrowersyjnie i większość osób zgodziłaby się z tak ujętymi postulatami, na przykład: „Zero ubóstwa” (cel pierwszy). Jednak gdy przyjrzymy się szczegółom, obraz nie wygląda już tak dobrze. Szczególne zaniepokojenie wzbudza punkt piąty „Równość płci”.

Liberalne wartości

Jednym z celów jest globalna neutralność płci w społeczeństwie. SDG 5 określany jest jako „Osiągnięcie równości płci i wzmocnienie pozycji wszystkich kobiet i dziewcząt”. Aby to osiągnąć, UE chce zapewnić powszechny dostęp do zdrowia seksualnego i reprodukcyjnego oraz praw reprodukcyjnych. Ma się to odbywać „zgodnie z Programem Działań Międzynarodowej Konferencji na rzecz Ludności i Rozwoju oraz Pekińską Platformą Działania, a także dokumentami końcowymi ich konferencji przeglądowych”. Tłumacząc to z języka urzędowego na ludzki, chodzi o powszechny dostęp do środków antykoncepcyjnych i „bezpiecznej aborcji” na żądanie rozumianej jako „prawo człowieka”.

Co komisarze Unii Europejskiej uważają za właściwy stan rzeczy? W jaki sposób mierzą osiąganie „celów rozwoju”? Odsetkiem „kobiet w wieku 15-49 lat, które podejmują własne świadome decyzje dotyczące stosunków seksualnych, stosowania środków antykoncepcyjnych i opieki w zakresie zdrowia reprodukcyjnego”. Dalej zaś, „liczbą krajów posiadających przepisy ustawowe i wykonawcze gwarantujące kobietom i mężczyznom w wieku 15 lat i starszym pełny i równy dostęp do opieki, informacji i edukacji w zakresie zdrowia seksualnego i reprodukcyjnego”. Kluczem do zrozumienia tych zapisów jest samo pojęcie „zdrowia seksualnego i reprodukcyjnego”, które w ujęciu agend ONZ takich jak WHO obejmuje swobodny dostęp do aborcji na życzenie.

SDG 5 ma także swój komponent ekonomiczny. Chodzi o to, aby kobiety w jak największym stopniu uczestniczyły w rynku pracy, a w takim ujęciu opieka nad dziećmi uznawana jest za przeszkodę. Innymi słowy – macierzyństwo traktowane jest jako obciążenie, a kobieta ma przede wszystkim pracować i w ten sposób tworzyć społeczny dobrobyt. Jakiż to jednak będzie dobrobyt i jakie społeczeństwo, gdy zabraknie w nim dzieci albo nie będzie miał kto ich wychować?

Wizja „zrównoważonego rozwoju”, którą proponuje ONZ i Komisja Europejska nie ma niestety wiele wspólnego z rzeczywistym zrównoważonym rozwojem, o którym mówi m.in. Papież Franciszek w encyklice „Laudato si’”, pisząc o „dążeniu całej rodziny ludzkiej do zrównoważonego i zintegrowanego rozwoju”. Papież ostrzega przed technicyzacją i ekonomizacją społeczeństwa, która prowadzi do zaniedbania innych wymiarów człowieczeństwa, w tym – relacji rodzinnych i do praktycznego relatywizmu. Gdy Papież mówi o zrównoważonym rozwoju, ma na myśli rozwój oparty o pełną, nieredukcjonistyczną wizję człowieka, obejmującą jego ponadnaturalne powołanie i wartości absolutne, które powinny mu przyświecać. Gdy czytamy o „zrównoważonym rozwoju” w dokumentach UE i ONZ, trudno nie dostrzec, że pod tym hasłem kryje się w istocie liberalno-lewicowa wizja świata i człowieka. Nie chodzi o wychowanie człowieka do wyższych wartości, o uczenie odpowiedzialności za swoje zachowania seksualne, ale wręcz przeciwnie – o permisywizm moralny bez liczenia się z konsekwencjami. Cenę za taką zubożoną wizję człowieka płacą niestety najsłabsi: kobiety i dzieci, które albo stają się ofiarami aborcji, albo też pozbawiane są opieki własnych rodziców, bo to, co liczy się dla UE, to nie jakość wychowania, ale obecność kobiet na rynku pracy.

Cele Zrównoważonego Rozwoju mogą się stać przykrywką dla liberalnej agendy moralnej

Ideologiczny imperializm

Komisarze Unii Europejskiej i urzędnicy ONZ mają narzędzia, aby tę liberalną agendę narzucać krajom rozwijającym się. Mają one charakter ekonomiczny – udział w programach pomocowych uzależniony jest od akceptacji założeń SDG. International Human Rights of Women, opublikowany przez thinktank ONZ, otwarcie opowiada się za tym, aby na podstawie SDG 5 odłożyć na bok krajowe przepisy i prawa rodzicielskie w krajach afrykańskich i azjatyckich: „Biorąc pod uwagę poważne zagrożenia dla zdrowia seksualnego dorastających dziewcząt w regionie, można oczekiwać, że każda interpretacja, która zostanie przedstawiona przez sądy, w odniesieniu do nastolatki poszukującej leczenia zdrowia seksualnego, będzie faworyzować dziewczynę i nie będzie nadmiernie uwzględniać uprawnień rodziców do sprawowania kontroli”.

Gdyby rządy poszczególnych państw nie wdrażały wystarczająco ochoczo celów SDG, zawsze można polegać na sądach, zwraca uwagę dokument ONZ: „sądy mogą odgrywać ważną rolę w potwierdzaniu autonomii seksualnej nastolatków”. W pełni zgadza się to z poglądami byłego niemieckiego ministra federalnego Kloke-Lescha, który kieruje międzynarodowym centrum SDG w Hamburgu. W artykule na stronie internetowej SDG, Kloke-Lesch opowiedział się za formami międzynarodowego rządu, który powinien być uprawniony do zastępowania rządów krajowych. Innymi słowy, obecne kierownictwo uważa, że SDG i jego liberalna polityka powinny być egzekwowane od krajów, które nie chcą się do nich dostosować.

Tożsamość seksualna i LGBT

SDG 5 wykorzystywany jest nie tylko do promocji aborcji, ale także propagandy LGBT w krajach, w których taki styl życia jest obecnie uważany za niedopuszczalny. W 2016 r., wkrótce po uruchomieniu SDG w 2015 r., mocno dotowana grupa lobbingowa Stonewall opublikowała przewodnik na temat tego, jak wykorzystać SDG do promowania liberalno-lewicowej polityki dotyczącej tożsamości i seksualności, zatytułowany „LGBT Inclusion and the Sustainable Development Goals”.

Opłacany przez brytyjski rząd raport oznajmiał: „Ten przewodnik polityczny jest przeznaczony dla organizacji charytatywnych, rządów i innych organizacji zaangażowanych w wydawanie pomocy i rozwój międzynarodowy. Przewodnik pomoże im zrozumieć te kwestie i włączyć osoby LGBT do swoich programów. Sugeruje praktyczne działania i podaje przykłady najlepszych praktyk z całego świata”.

Tego typu organizacje działają także w innych krajach europejskich, promując LGBT jako część programu SDG, na przykład SDG Nederland, finansowany przez holenderski Departament Spraw Zagranicznych.

Posługując się terminem „zrównoważony rozwój” należy zwrócić baczną uwagę na to, o jaki w istocie rozwój chodzi. Czy ma to być rozwój, o którym mówi Papież, wyraźnie krytykujący neoliberalne rozumienie świata, czy wręcz przeciwnie – rozwój wedle marzeń neoliberałów, w którym uniwersalna gospodarka staje się nadrzędnym celem, a ceną jest rozbicie tradycyjnych struktur rodzinnych, a także – co najtragiczniejsze, życie nienarodzonych dzieci?

 

 

Opracowano na podstawie artykułu dr Benno Alexandra Zuiddama, wykładowcy etyki chrześcijańskiej na VU Amsterdam.

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama