Dowódcy niektórych oddziałów przewożą ciała zabitych żołnierzy do ich rodzin, żądając za to opłaty w wysokości 100-150 tys. rubli. Zdarza się, że proceder dotyczy żołnierzy, których ciała były już wcześniej w Symferopolu.
Zachodnie środki przekazu, m.in. agencja Reutera, „Daily Beast” i „Business Insider” w oparciu o ukraińską pozarządowa organizację CRIMEA SOS, informują o nowych przerażających oszustwach w armii rosyjskiej. Dowódcy niektórych oddziałów przewożą ciała zabitych żołnierzy do ich rodzin, żądając za to opłaty w wysokości 100-150 tys. rubli. Bliskim wyjaśniają, że tyle kosztuje wydobycie zwłok z „trudnych do dotarcia miejsc na froncie”. Jednakże w co najmniej 3-4 udokumentowanych przypadkach proceder ten dotyczył żołnierzy, których ciała były już wcześniej złożone w kostnicy w Symferopolu.
Te wstrząsające wiadomości o zupełnym braku poszanowania w armii rosyjskiej dla poległych żołnierzy idą w parze z artykułem w „New York Timesie” (z 15 sierpnia). Anonimowy żołnierz rosyjski Aleksandr twierdzi w nim, że otrzymał rozkaz, aby „w ogóle nie zbierać ciał jego zabitych kolegów”. Wyjaśnił, że „moim przełożonym zależało na uznaniu tych zmarłych za «zaginionych w akcji», bo w ten sposób można było nie wypłacać odszkodowań ich rodzinom”. Zdaniem rozmówcy dziennika „ciała poległych leżały wszędzie i nikt nie był zainteresowany, aby je pozbierać”.
Amerykańska platforma „Daily Beast” podała 17 bm., że „po Rosji krążą niezliczone ilości relacji o odwlekaniu wypłacania rodzinom rekompensat za zmarłych żołnierzy. Są też doniesienia o gniciu ciał w masowych grobach i o transporcie zwłok w stanie częściowego rozkładu i «w małych grupach», aby ukryć wysoką liczbę ofiar”.
Według najnowszych danych, zamieszczonych w brytyjskim dzienniku „The Guardian” z 19 bm., straty rosyjskie w tej wojnie sięgają ok. 300 tys. żołnierzy, z tego 120 tys. to „polegli na froncie”.
o. jj (KAI Tokio) / Nowy Jork/Londyn