Päivi Räsänen została uniewinniona od zarzutu dyskryminacji i mowy nienawiści przeciw osobom homoseksualnym przez fiński Sąd Apelacyjny. Prokuratura rozważa jednak wniesienie odwołania do Sądu Najwyższego.
Fińska posłanka oskarżona była o mowę nienawiści i dyskryminację osób homoseksualnych. Zarzuty dotyczyły postu opublikowanego na Facebooku i Twitterze w 2019, w którym znalazł się cytat z Biblii określający praktyki homoseksualne jako „bezwstydne” (Rz 1,27), wypowiedzi w programie radiowym w tym samym roku, mówiącej o heteroseksualności jako Bożej normie dla stworzenia oraz książeczki wydanej w 2004 r. na temat małżeństwa i seksualności. Odnośnie do tego ostatniego zarzutu oskarżeniem objęty został także luterański biskup Juhana Pohjola, jako zwierzchnik diecezji, która wydała tę publikację.
Po opuszczeniu sądu pani Räsänen wyznała, że jest „bardzo szczęśliwa z powodu istotnego zwycięstwa w obronie wolności słowa”. Ostrzegła jednak, że sprawa jeszcze się nie zakończyła. „Podstawowe prawo człowieka do wolności słowa pozostaje zagrożone. Nie trzeba podzielać mojej wiary chrześcijańskiej, aby zobaczyć, że ta wolność jest niezbędna”. Prokuratura rozważa wniesienie odwołania do fińskiego Sądu Najwyższego. Ma na to czas do 15 stycznia 2024 roku. Byłaby to sprawa precedensowa, nigdy wcześniej bowiem najwyższa instancja fińskiego sądownictwa nie zajmowała się podobnymi kwestiami. Prawnik posłanki, Matti Sankamo, zwraca uwagę, że Sąd Najwyższy Finlandii jest bardzo wybiórczy w przyjmowaniu spraw, nie jest więc pewne, czy w przypadku apelacji prokuratury będzie chciał zająć się tą sprawą.
Śledztwo w sprawie posłanki trwało ponad cztery lata i wiele ją kosztowało. Jak opisuje je Räsänen, „obejmowało ono nieprawdziwe oskarżenia, kilka długich przesłuchań policyjnych trwających ponad 13 godzin, przygotowania do rozpraw sądowych, rozprawy w sądzie okręgowym i rozprawę w sądzie apelacyjnym, pomimo jednogłośnego uniewinnienia przez sąd okręgowy. Tego wszystkiego można było łatwo uniknąć, gdybym wyraziła żal z powodu opublikowania tych postów i usunęła je z mediów, co wielokrotnie mi sugerowano. Podczas przesłuchania przez policję trzykrotnie pytano mnie, czy zgodzę się na usunięcie treści z mediów społecznościowych w ciągu dwóch tygodni”.
Podsumowując trwającą długie lata batalię sądową posłanka Räsänen stwierdziła, że nigdy nie myślała o poddaniu się. „Dlaczego miałabym to zrobić? Chodziło o Słowo Boże. Cała moja rodzina mnie wspierała. Ale były trudne chwile, na przykład, kiedy prokurator twierdził, że postrzegam innych ludzi jako gorszych. Nigdy tego nie powiedziałem i jest to również sprzeczne z moimi przekonaniami”. Cały ten czas – od 2019 roku – był bardzo stresujący, powiedziała Räsänen. Jest jednak wdzięczna za możliwość przejścia przez ten proces. „Wiele się nauczyłam, mogłam bronić wolności słowa w różnych częściach świata i przedstawiać Ewangelię łaski Bożej”. Wyrok fińskiego sądu jest ważny dla wolności religijnej „wierzących w Biblię chrześcijan”, podkreśliła. Jest także ważny dla wszystkich, niezależnie od ich poglądów czy afiliacji wyznaniowej: „mam nadzieję, że decyzja ta zachęci wszystkich do odważnego korzystania z wolności słowa”. Tak też rozumie sens swojej obecnej wygranej w sądzie. Chodzi bowiem o sprzeciwienie się cenzurze i ograniczaniu wolności słowa. „Na problematyczne opinie należy reagować, dyskutując o nich” – a nie kneblując usta tym, którzy je wygłaszają. Media – w tym media społecznościowe – odgrywają tu ważną rolę. „Media nie mogą cenzurować opinii. Wolność wypowiedzi obejmuje również opinie, które mogą być postrzegane przez kogoś jako obraźliwe lub niepokojące”.
Chrześcijańska posłanka wielokrotnie powtarzała, że jest gotowa bronić wolności słowa, nawet w Europejskim Trybunale Praw Człowieka (ETPC) w Strasburgu. Na pytanie, co sądzi o „mniejszościach seksualnych”, odpowiedziała, że „osoby te są tak samo wartościowe jak wszyscy inni”. Räsänen nie akceptuje ich dyskryminacji. „Jednak nadal wierzę, że małżeństwo może istnieć tylko między mężczyzną i kobietą, a seks jest częścią małżeństwa między mężczyzną i kobietą.”
Posłanka otrzymała duże wsparcie od chrześcijan w Finlandii. Homoseksualność i małżeństwa homoseksualne są obecnie kwestią dyskutowaną w ramach Kościoła luterańskiego w Finlandii. „Skierowałam krytyczne pytanie do biskupów kościoła w tweecie. Niektórzy biskupi odpowiedzieli mi, że popierają moją wolność słowa”.
Chodzi jednak nie tylko o wolność słowa ogólnie, ale także konkretnie o wolność wyrażania w przestrzeni publicznej opinii, które mają podstawę w przekonaniach religijnych danej osoby. Próby ograniczania tej wolności kojarzą się fińskiej posłance z najgorszymi wzorcami totalitarnych reżimów. Podczas konferencji prasowej przypomniała swoje spotkanie z chińskim ministrem ds. religii w latach, gdy sama była ministrem w rządzie. Funkcjonariusz chińskiego reżimu miał takie samo „wąskie spojrzenie” na wolność religijną jak prokurator w demokratycznym państwie zachodnim. „Prokurator argumentował w sądzie, że każdy może wierzyć w co chce i że można cytować Biblię, ale zewnętrzna ekspresja wolności słowa musi być ograniczona. Według prokuratora nie ma znaczenia, czy moje wypowiedzi są prawdziwe, czy nie, ale to, że są obraźliwe”.
We sprawie sądowej w pierwszej instancji Sąd Okręgowy argumentował, że wypowiedzi Räsänen nie były oparte na zamiarze dyskryminacji, ale na jej przekonaniach religijnych. „Dzielenie się tekstami religijnymi należy do podstawowego obszaru wolności religijnej” – stwierdził sędzia. „Biblijne terminy „wstyd” i „grzech” muszą być interpretowane w kontekście religijnym”. Sąd apelacyjny zgodził się z tym jednogłośnie. „Opierając się na dowodach otrzymanych podczas rozprawy, sąd nie ma powodu, aby oceniać sprawę inaczej niż zrobił to sąd okręgowy. Nie ma zatem powodu, aby zmieniać pierwotny wyrok sądu”.