Heino Falcke jest astrofizykiem, szanowanym na całym świecie za swoje dokonania naukowe, m.in. za zrobienie pierwszego zdjęcia czarnej dziury. Jednocześnie otwarcie mówi o swoim przekonaniu: bez Boga nauka jest absurdem.
Filozofowie i teologowie mają odwagę bardziej zbliżyć się do fizyki i odwrotnie, podkreśla Heino Falcke w wywiadzie, donosi Katholisch.de. Panujący pogląd, że nauka i fizyka nie mają nic wspólnego z wiarą, nazywa „absurdem”. Jest przekonany, że „fizyka pozbawiona perspektywy Boga jest niemożliwa”.
Falcke, który wykłada astrofizykę na Uniwersytecie Radboud w południowej Holandii, zwraca uwagę na to, że nastawienie religijne było czymś powszechnym wśród wielkich fizyków z przeszłości, których odkrycia zbudowały współczesną fizykę. Wielu z nich było ludźmi głęboko religijnymi, dodaje. Jeśli fizyk, który naturalnie opisuje rzeczy materialne, nie sięga swoją myślą poza to, co widzi, nie widzi sensu swojej pracy w szerszym kontekście filozoficzno-teologicznym, ogranicza w ten sposób swoją perspektywę myślową. Opowiada się za tym, aby można było „dyskutować o Bogu jako o pochodzeniu wszystkiego” w świecie akademickim i nie chodzi tu o debaty teologiczne zależne od wyznania, ale o spojrzenie filozoficzne, biorące pod uwagę kosmologię i metafizykę. Chciałby, aby „filozofowie i teologowie odważyli się ponownie zbliżyć do fizyki, a fizycy – do filozofii i teologii”.
Heino Falco jest nie tylko wykładowcą akademickim, ale także uznanym badaczem. Za swój obraz czarnej dziury, który był pierwszym w historii, otrzymał kilka nagród i trafił na pierwsze strony gazet na całym świecie. Został niedawno uhonorowany uznaną Nagrodą Balzana dla wybitnych naukowców z nauk humanistycznych i przyrodniczych.
57-letni niemiecki naukowiec zawsze otwarcie mówił o swojej wierze. W wywiadzie dla holenderskiego dziennika Reformatorisch Dagblad, Falcke opisuje swój zachwyt nad cudami stworzenia, które napotkał w swojej pracy. Mówi, że gdy spogląda na wszechświat, ogarnia go uczucie, „że istnieje znacznie większa rzeczywistość leżąca u podstaw stworzenia, będąca czymś wyższym niż dostrzegalna rzeczywistość materialna, nie dająca się poznać metodami nauk empirycznych”. Od tej refleksji niewielki już tylko krok w stronę wiary: „Kiedy uświadamiasz sobie, kto jest Stwórcą tego wszystkiego i że opiekuje się nami, ludźmi, zaczynasz coraz bardziej postrzegać naturę jako list miłosny od Boga”, dodaje.
Opr. na podst. CNE, Katolisch.de