Katolicka świetlica w Niemczech znalazła się na celowniku mediów na skutek decyzji o odwołaniu przygotowania prezentów z okazji Dnia Matki.
Dyrekcja instytucji twierdzi, że świętowanie dnia matki jest obecnie przestarzałe i razi uczucia osób homoseksualnych, queer i niebinarnych. Wtórują im niektórzy protestanccy teologowie. Odmiennego zdania są rodzice, którzy interpretują decyzję placówki wychowawczej jako opowiedzenie się po niewłaściwej stronie w wojnie kulturowej.
Władze świetlicy i przedszkola podkreślają, że w dzisiejszych czasach nie każde dziecko ma matkę. Może także mieć dwóch ojców. Jako wyraz uznania tego faktu przedszkole zdecydowało się odwołać Dzień Matki i związane z nim tradycyjne przygotowanie prezentów dla matek przez dzieci. Według kierownictwa instytucji, rodzina nuklearna nie jest już dzisiaj normą. Podobnie, prezent na Dzień Ojca, gdy w rodzinie nie ma taty, może podważać tożsamość dziecka. Być może tego rodzaju argumenty nie dziwiłyby, gdyby placówka prowadzona była przez jakąś lewicową organizację, centrum wychowawcze działa jednak pod auspicjami katolickiej parafii św. Huberta Mardorfa w środkowych Niemczech.
Decyzja ta nie zyskała uznania rodziców, jak podaje Bild. Rzecznik placówki wychowawczej przyznał, że list, który władze wysłały do rodziców, wywołał rozdrażnienie. Jak stwierdził, „błędnie sformułowane uzasadnienie najwyraźniej wzbudziło wśród niektórych adresatów wątpliwości co do rodzinnego wizerunku instytucji”. Czy chodzi jednak wyłącznie o błędne sformułowanie, czy o coś poważniejszego? Czy chrześcijańska instytucja ma ulegać wizjom małżeństwa, rodziny i płciowości promowanym przez liberalne ideologie?
Jak podaje Bild, sama świetlica i diecezja wyraziły ubolewanie z powodu „zadrażnień i nieporozumień” wywołanych przez list. „Centrum opieki nad dziećmi nadal będzie miało katolicki profil i będzie pracować na rzecz chrześcijańskiego wizerunku rodziny”, nie wykluczając jednocześnie innych modeli życia. Centrum pragnie też nawiązać kontakt z rodzicami „w celu wyjaśnienia nieporozumień”.
Jak podaje katolicka gazeta Die Tagespost, ośrodek wysłał do rodziców nowy list z przeprosinami. Zespół placówki i rada rodziców podjęły obecnie dialog, w wyniku którego władze przyznały, że „pierwotny list był niefortunny i został źle sformułowany”.
Wojny kulturowe: macierzyństwo nie istnieje, bo nie pasuje do modnych ideologii
W Niemczech Dzień Matki obchodzony jest wcześniej niż w Polsce, w drugą niedzielę maja. Tegoroczne święto przypadło we wczorajszą niedzielę, 14 maja i wzbudziło sporo kontrowersji. Protestancka teolożka Maren Bienert zaapelowała na przykład o „zróżnicowane postrzeganie” roli matek w rodzinie i społeczeństwie. Jednocześnie wezwała do stworzenia instrumentów politycznych, które dadzą kobietom większą swobodę wyboru w kwestii ich planów życiowych. Bienert zaproponowała także, aby obchody Dnia Matki zastąpić ponadgenderowym „Dniem Rodziców”, który uhonoruje wszelkiego typu opcje i preferencje seksualne: mężczyzn, kobiety, osoby queer i non-binarne, które podejmują obowiązki rodzinne.
Wypada jednak zadać pytanie, dlaczego obchody Dnia Matki miałyby w ogóle urażać czyjekolwiek uczucia. Czy to, że obchodzimy dzień strażaka, hutnika czy górnika, obraża wszystkich, którzy nie są strażakami, hutnikami lub górnikami? Czy chodzi tu faktycznie o szacunek dla odmienności, czy raczej o negację macierzyństwa, które jest faktem biologicznym i społecznym – pod dyktando radykalnych lewicowych ideologii? Nie wiadomo, czy przypisywane G.W. Heglowi powiedzenie: „jeśli teoria nie zgadza się z faktami, tym gorzej dla faktów” jest rzeczywiście jego autorstwa. Niewątpliwie jednak lewicowi aktywiści wzięli je sobie mocno do serca i usiłują postrzegać i kształtować rzeczywistość wbrew faktom, a co gorsza – zmusić wszystkich do ulegania ich skrzywionemu obrazowi świata.