„Jeszcze się nie całowaliśmy”. Kevin-Prince Boateng o narzeczonej i o swojej wierze

„Żyjemy według Biblii” – mówi o relacji ze swoją ukochaną były piłkarz Milanu i Barcelony. Jak tłumaczy, powstrzymywanie się od bliskości fizycznej przed ślubem jest wyrazem głębokiej czci dla Boga i świętości małżeństwa. Boateng pierwszy raz pojawił się w kościele w 2023 r. Miał wtedy za sobą karierę, ale też uzależnienia i depresję.

W wywiadzie dla magazynu „Grandios” Boateng opowiedział o swojej pogmatwanej drodze do Boga. 37-letni dziś były reprezentant Ghany wychował się w Berlinie. Jak wspomina, w jednopokojowym mieszkaniu żył z czworgiem rodzeństwa i matką. Bieda była dla niego czymś normalnym.

„Nie było dużo pieniędzy. Czasem nawet w lodówce nie było wystarczającej ilości jedzenia. Niekiedy musiałem wyjść gdzieś zjeść ze znajomymi, bo w domu nie było nic. Nie mieliśmy wakacji. I było to dla mnie normalne” – tłumaczył.

W rodzinie Boatengów jest kilku piłkarzy. Wuj Robert grał w klubach afrykańskich i norweskim Rosenborgu Trondheim. Starszy brat George występował w Hercie Berlin. Największą karierę zrobił przyrodni brat Jérôme, który zaliczył występy w Manchesterze City i Bayernie Monachium, a z reprezentacją Niemiec zdobył w 2014 r. mistrzostwo świata – miał w tym duży udział. Dziś gra w austriackim LASK. Nic więc dziwnego, że i Kevin-Prince wybrał tę ścieżkę kariery. Wśród czterech Boatengów można go uznać za drugiego. Zadebiutował jako 18-latek w Hercie, której zresztą kibicował.

„To marzenie każdego piłkarza. Debiut w roli profesjonalisty w klubie bliskim twojemu sercu to coś wyjątkowego” – przyznaje. Jako 20-latek był milionerem. W przeciwieństwie do przyrodniego brata, reprezentował Ghanę, z którą dwukrotnie brał udział w mundialu. Grał m.in. w AC Milanie, dla którego strzelił bajeczną bramkę w meczu Ligi mistrzów z Barceloną, a potem dla Barcelony.

Wkrótce znalazł się na krawędzi.

„Widziałem wszystko, wszystko kupiłem, miałem wszystko i przeszedłem przez wszystkie etapy życia. Uzależnienie od alkoholu, pigułki, depresja, uzależnienie od tabletek nasennych i przeciwbólowych, wszystko, co można sobie wyobrazić – wspomina. – Spędziłem miesiąc w łóżku z depresją, miesiąc bez prysznica, słyszałem głosy. Stworzyłem playlistę z piosenkami, których chciałem słuchać w trakcie samobójstwa” – wyznał.

Dla Boatenga ten czas miał także wymiar duchowy.

„Chcesz pozostać w tym stanie. To diabeł cały czas ci mówi, że musisz leżeć w ciemności, nie brać prysznica i nie jeść. Chcesz tego cierpienia” – wyjaśnia.

Piłkarzowi pomogła pomoc lekarza, ale prawdziwym punktem zwrotnym okazało się spotkanie z Bogiem. Pomogła mu w tym dziewczyna imieniem Marsi, z którą wiele razy rozmawiał przez telefon. Boateng wciąż miał jednak dystans do tego, w co wierzyła.

Kilka lat później, w 2023 r. spotkał ją podczas Pucharu Świata Kobiet w Sydney. Właśnie skończył karierę (jego ostatnim klubem był ten pierwszy, Hertha), był po rozwodzie z włoską modelką, z którą miał dwoje dzieci. Nie był dobrym ojcem. Znowu popadł w depresję.
„Nie miałem już nic do stracenia. Tak czy inaczej, moje życie było bałaganem. Nie miałem spokoju. Nie radziłem sobie” – opowiada.
Marsi modliła się za niego. Jakiś czas później podczas modlitwy przeżył coś, co nazywa „jakby porażeniem prądem w całym ciele”.

„Miałem zamknięte oczy i wszystkie moje grzechy widziałem jak przebłyski w głowie. Bóg pokazywał mi wszystkie moje grzechy. Nigdy tak nie płakałam i przez cały czas mówiłam w myślach: «Przepraszam»” – relacjonuje.

Ta chwila zapoczątkowała głębokie zmiany w jego życiu. Kilka dni później, 23 sierpnia 2023 r., Boateng po raz pierwszy pojawił się w świątyni.

„Wszedłem do kościoła, zaraz z tyłu, w rogu po prawej stronie, trochę ukryty i po prostu powiedziałem: «jestem, zamierzam posłuchać, zobaczyć, co się stanie”. Po pięciu minutach stałem tam i płakałem, zamknąłem oczy. Powiedziałem: «Przykro mi. Próbowałem przez 36 lat. Oddam Ci swoje życie». Od tego dnia moje życie całkowicie się zmieniło”.
Marsi została jego narzeczoną. Jak mówi, starają się żyć po chrześcijańsku. Ważne jest dla niego, by z seksem poczekać do ślubu.

„Nie mieszkamy też razem, jeszcze się nie całowaliśmy” – wyjaśnił były piłkarz. Jak tłumaczy, powstrzymywanie się od bliskości fizycznej przed ślubem jest wyrazem głębokiej czci dla Boga i świętości małżeństwa.

„«Będą jednym ciałem» – Kevin-Prince przypomina słowa Ewangelii. – W dzisiejszych czasach ludzie często zawierają związek małżeński, ponieważ i tak można ponownie się rozwieść. Rozwody stały się niestety takie proste. Ale nie wolno się rozwodzić” – stwierdził. Dodał, że czekanie daje jemu i Marsi spokój i jednocześnie ekscytację.
Wiara pomogła mu też pogodzić się z innymi, w tym z Jérômem, z którym był skonfliktowany.

„Zdałem sobie sprawę, że muszę przebaczyć. Usiadłem z nim i powiedziałem: «Przepraszam. W niektórych momentach twojej kariery zazdrościłem ci». Nie chciałem, żeby mój brat odniósł sukces, był lepszy lub większy ode mnie” – tłumaczy. I dodaje: „Tylko dzięki przebaczeniu nasze serca mogą stać się czyste”.

„Oddaj swoje życie Bogu, oddaj swoje życie Jezusowi. Zaufaj, że Bóg ma dla ciebie plan – zachęca Boateng. – Ludzie ufają Google’owi. Dlaczego więc nie zaufamy temu, który nas stworzył?”

Źródło: aciprensa.com

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama